tag:blogger.com,1999:blog-51021881676246908272024-02-20T03:56:43.998-08:00Podniebne Tajemnice...Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.comBlogger20125tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-39501668658850339942011-08-21T15:10:00.000-07:002011-08-21T15:10:16.695-07:00Epilog.<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><b><i>Trzy dni później: </i></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i><span> </span></i></b>Z mgły wyłoniły się trzy duże postacie. Anioł czarnych skrzydłach z malutką anielicą na rękach oraz anielska para trzymająca się mocno ręce. Szli odważnie przed siebie po gruzach które zostały po Mieście Aniołów. Wokoło nich były jedynie sterty potłuczonych szkieł ,odłamki kamieni , cegieł. Niestety nie to było najgorszym widokiem. Nikt praktycznie nie zwracał uwagi na zniszczenia do których doprowadziła wojna. Przy ciałach klękały anioły , niewinne anioły które w końcu odnalazły swoją rodzinę. Gdzieś niedaleko nich szła para aniołów rozpaczliwie wzywając imię dziecka. Obok nich stała mała dziewczynka. Patrzyła z odrazą na stertę zakrwawionych ciał. Z jej oczu ciekły słone łzy , usta układały się w dwa wyrazy.</div><div class="MsoNormal">-Mamo ? Tato ?- Szeptała wierząc ,że może przeżyli. Przeszli niedaleko niej. Po chwili jednak Iliam wróciła do dziewczynki mówiąc.</div><div class="MsoNormal">-Idziemy do ostatnich Archaniołów. Chcesz pójść z nami ? Może pomogą odnaleźć twoich bliskich.- Dziewczynka przytaknęła głową i złapała za rękę Anielicę. Christopher zatrzymał się i oglądał to co mu zostało. Stracił praktycznie wszystko co coś dla niego znaczyło. Tego dnia gdy Emylly umarła z wycieńczenia w jego ramionach leżał i tulił do siebie jej zimne ciało licząc ,ze się obudzi i go pocałuje mówiąc „Kocham cię”. Jednak życie to nie bajka. On ciągle miał w ramionach ciało osoby która była dla niego wszystkim. Kolejnego dnia postanowili ją pochować. Chciał ,żeby była blisko rodziców ,których bardzo kochała, pomimo tego ,że ich nie znała. W zupełnej ciszy udali się na cmentarz. Ashwin wykopał ogromny dół…Chris składając jej ciało na zimna ziemię płakał jak nigdy. Gdy doszło do zakopywania zwłok odwrócił się wziął w ramiona Luce (wcześniej trzymaną przez Iliam) i przycisnął ją mocniej do siebie. Trzeciego dnia wrócili, ponieważ pomimo śmierci Emylly wszystko dalej się toczyło. Świat nie uległ ogromnej zmianie. Miasto Aniołów ciągle było zburzone , ludzie uważali ,że to była największa burza w ich życiu, a on ciągle cierpiał nie wiedząc gdzie jest jego miejsce. <i>Pamiętaj o Luce</i>… szeptał cichy głos w głowie dzięki któremu jeszcze jakoś żył. Wrócili. Teraz czas wszystko zacząć od nowa… Od początku. Zacząć odbudowywać miasto, pomóc aniołom którzy przeżyli i wrócić do swoich zajęć.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">Powolnym krokiem weszli do świątyni w której zazwyczaj odbywały się Rady Dziesięciu. Teraz była zniszczona. Wszędzie było pełno , kurzu i kamieni mimo to był to jedyny budynek który stał na ziemi. Przy pięknym witrażu stało sześć postaci.</div><div class="MsoNormal">-Przykro nam z powodu śmierci twojej śmiertelniczki Christopherze.- Mruknął Ilium na powitanie. Reszta Archaniołów mu przytaknęła. Anioł głośno przełknął ślinę i wydusił z siebie.</div><div class="MsoNormal">-Dziękuję… To jest Luce o której wam wspominał Ashwin.- Podał mu dziecko i z zatroskaniem patrzył na poczynania najstarszego Archanioła. Dobrze jej się przyjrzał po czym powiedział.</div><div class="MsoNormal">-Będzie piękną anielicą.- Oddał czarnowłosego aniołka w ręce ojca.- Jednak nie z tego powodu dziś się tu zebraliśmy. Nasze Miasto Aniołów które budowaliśmy przez wiele lat a potem je pielęgnowaliśmy zostało zniszczone. W czasie krwawej wojny umarło pełno niewinnych aniołów. Naszym zadaniem jest odbudowa miasta oraz pomoc żyjącym. Jak wiecie przeżyła tylko nasza szóstka. Jednak żeby poczynić takie zmiany potrzebna jest pełna Rada Dziesięciu. Słyszeliśmy ,że chcieliście powstrzymać ten rozlew krwi. Szkoda ,że nie poinformowano nas o tych wydarzeniach szybciej…Nie przedłużając. Wasza czwórka zostaje mianowana na Archaniołów.</div><div class="MsoNormal">-Ale nas jest trójka…Małe dziecko nie może być Archaniołem.- Powiedziała pospiesznie Iliam.</div><div class="MsoNormal">-Zostanie nim w odpowiednim wieku a teraz…- Podniósł ręce i pstryknął cztery razy palcami. Na skrzydłach aniołów powstały srebrzysto złote znaki.- Otwieram Radę Dziesięciu aby podjąć decyzje co dalej począć z tym co zostało.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i>Pięćset lat później (Pisane w pierwszej osobie) :</i></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i><span> </span></i></b>Rozwinęłam moje skrzydła i wzleciałam. Tym razem jednak nie robiłam tego dla odprężenia tak jak zawsze. Musiałam ją odwiedzić. Dziś mijała pięćsetna rocznica jej śmierci. Widziałam oddalające się Miasto Aniołów i uśmiechnęłam się na ten widok. Kochałam patrzeć na to co poczynili moi najbliżsi przez te lata. Miasto było zupełnie odbudowane a liczba mieszkańców wzrosła do normalnego stanu rzeczy. Nikt już nie myślał o tym co tu kiedyś się stało. </div><div class="MsoNormal">Delikatnie postawiłam nogi na ziemi. Zwinęłam skrzydła i szłam powolnym krokiem ku srebrnemu nagrobkowi. </div><div class="MsoNormal">-Tato ?- Zapytałam widząc Archanioła o czarnych skrzydłach i znajomych rysach. </div><div class="MsoNormal">-Luce…-Szepnął i rozłożył ręce. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.</div><div class="MsoNormal">-Kiedy wróciłeś ?- Zapytałam i pocałowałam jego policzek. Wyglądał na trzydzieści lat. Na jego twarzy malował się ciepły uśmiech a w oczach tańczyły ciemne iskierki.</div><div class="MsoNormal">-Dziś. Chciałem najpierw zobaczyć się z tobą jednak przypomniało mi się o rocznicy i…- Przytuliłam go mocniej. Usiedliśmy na ziemi przed grobem i zapytałam.</div><div class="MsoNormal">-Opowiesz mi o niej ?- Przytaknął a na jego ustach pojawił się dobrze znany mi uśmiech. </div><div class="MsoNormal">-Twoja matka…Emylly była piękną śmiertelniczką. Miała takie same oczy jak ty.- Uśmiechnęłam się.- Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem miałem rozkaz ją zabić…Ale nieświadomy niczego…-Nie dałam mu skończyć.</div><div class="MsoNormal">-Zakochałeś się w niej od pierwszego wejrzenia.</div><div class="MsoNormal">-Znasz tą historie na pamięć…-Powiedział.</div><div class="MsoNormal">-To co…Lubię jak mi o niej opowiadasz…- Szepnęłam a on uśmiechnął się i kontynuował. Tata nigdy nie zakochał się już po raz drugi…no ale nic dziwnego. Moja mama była kimś wyjątkowym…kimś kogo się nigdy nie zapomina. Usłyszałam szelest liści. Niedaleko nas szedł chłopak z kwiatami w ręku. Jego ciemne włosy opadały mu na czoło. Spojrzał na mnie swoimi niezwykle niebieskimi oczyma i uśmiechnął się delikatnie. Odwzajemniłam uśmiech. </div><div class="MsoNormal">-Luce…-Szepnął tata.- Idź do niego…Nie popełniaj naszych błędów. Idź i z nim porozmawiaj…-Wstałam z zimnej ziemi i ruszyłam ku śmiertelnikowi.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">O nieee… Historia tu się nie kończy. Kończy się raczej opisywanie jej z mojej strony. Miasto Aniołów trwa do dziś. Jest nad naszymi głowami a my nie zdając sobie z tego sprawy żyjemy jak gdyby nigdy nic.</div><div class="MsoNormal">Luce…Christopher i wiele innych aniołów oraz archaniołów nadal żyją. Tą dwójkę można spotkać na tym cmentarzu. Siadają tam co pięćset lat i razem wspominają niezwykłą dziewczynę która była dla nich wszystkim. Od niedawna siada z nimi chłopak o niezwykle niebieskich oczach trzymając za rękę Luce…</div><div class="MsoNormal">Mam nadzieję ,ze wy ich też spotkacie i opowiedzą wam tą wspaniałą historię… Bo usłyszeć ją z moich ust a u słyszeć ją z ust osób które to przeżyły to nie to samo…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">____</div><div class="MsoNormal"><i><b>To już koniec :) Myślałam ,że będzie mi strasznie trudno opuścić tego bloga :) Przychodzi mi to znacznie łatwiej niż się tego spodziewałam :P Co nie znaczy ,że nie jest mi przykro...Tak to już jest :) Nic nie jest dane nam wiecznie :) Mam nadzieję ,że zakończenie się wam podoba :*</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Zabawny fakt który sobie przypomniałam to taki ,że na to opowiadanie wpadłam pod prysznicem :P I wogóle go nie miałam przenosić do internetu :D Wyszło jak wyszło :P</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Ciągle możecie mnie spotkać na moich pozostałych blogach :</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b> </b></i><a href="http://thee-worldd-off-magicc.blogspot.com/">Świat Magii </a></div><div class="MsoNormal"><a href="http://the-our-secrets.blogspot.com/">Życiowe Sekrety</a></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> <i><b>Czas się pożegnać...Jeszcze jedno i najważniejsze ! Dziękuję tym którzy byli przy mnie, wspierali</b></i></span><span> <i><b>mnie oraz po prostu komentowali bloga :)</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Kocham was...Żegnajcie :* </b></i> </span><span><br />
</span></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-59250259245154904072011-08-20T12:42:00.000-07:002011-08-20T12:51:11.941-07:0016. Jej powieki powoli opadły…serce przestało wydawać znany rytm…klatka piersiowa przestała się podnosić…Skóra robiła się zimna w dotyku…<br />
<div class="MsoNormal"></div><div class="MsoNormal"> <span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; font-size: x-large;"><i><b> </b></i></span><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif; font-size: x-large;"><i><b>N</b></i></span><span style="font-family: inherit;">agle po całym dziedzińcu rozniósł się dźwięk bijących dzwonów. Dwójka tropicieli stojąca w cieniu spojrzała na siebie. Po chodniku czołgały się anioły bez nóg , skrzydeł a czasami rąk. Krzycząc i wołając pomocy…ale nikt ich nie słyszał. Starali się przebrnąć przez stosy zimnych ciał oraz krwi wrzeszcząc gdy napotkali na kogoś bliskiego. Wiatr zaczynał wiać coraz szybciej. Anioł o czarnych skrzydłach zmrużył oczy a po chwili odskoczył ciągnąc za sobą tego drugiego.</span></div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Nie udało nam się…Już jest za późno.- Ten spojrzał na niego przerażony i mruknął.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Ile mamy czasu ?</div><span style="font-family: inherit; font-size: small;">-Wogóle…- Nagle za niebie zaczęły pojawiać się małe kształty ale im bliżej były ziemi tym rosły w wielkość. Po chwili na ziemię zaczęły opadać piękne anioły. Na czele całej armii stali Michaela oraz Sachel. Archanielica była ubrana w długą brązową suknie podkreślająca jej smukłe nogi i duży dekolt. Westchnęła patrząc na parkan jakby jej ten widok zupełnie nie poruszył. Sachel natomiast</span><span style="font-family: inherit;"> miał na sobie całkiem zwykłe ciuchy jedyne co go wyróżniało to miecz który trzymał w ręce. Po chwili na drugiej stronie dziedzińca pojawiło się ogromne wojsko pod dowództwem Rafaela oraz Urama. Archaniołowie mieli w rękach dwa ogromne miecze. Jednak nie tylko one były ich bronią. Każdy Archanioł w odpowiednim wieku mógł pobrać wystarczającą moc aby zamienić ją w kule światła. </span><br />
<div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Rafaelu.- Mruknął Sachel patrząc na Archanioła.- Uramie…-Spojrzał na tego drugiego.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Hyllie ożyła !- Krzyknął ktoś z tyłu.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-To prawda ?- Zapytała Michaela. Rafael potwierdził słowa anioła.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Kłamiesz…Nie mogła ożyć. Jak zwykle chcesz aby wszystko było twoje !- Krzyknął Sachel. Nagle ułożył ręce w koło. Prawa dłoń znajdowała się nad lewą. Skupił się a między jego dłońmi zaczęła powstawać kula światła. </div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Na nich !- Krzyknął Uram a cała armia składająca się z aniołów rzuciła się w stronę wojska Michaeli i Sachela. </div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">Wokoło było słychać krzyki umierających…dźwięk wyjmowania mieczy z martwych ciał oraz okrzyki wojenne…</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">Kula Sachela uderzyła prosto w twarz Urama. Archanioł opadł na ziemię i zaryczał z bólu… Jego twarz była doszczętnie spalona. Po chwili podeszła do niego Michaela i przebiła mieczem jego serce. Nagle zagrzmiał pierwszy z dziesięciu grzmotów…A na Miasto Aniołów spadł pierwszy deszcz od wielu tysięcy lat…Nagle między dłońmi Rafaela powstało niebieskie światło. Wrzeszcząc rzucił nim w dużą grupę walczących aniołów. Miejscu gdzie trafiła kula powstała ogromna dziura. W około niej leżało sporo spalonych ciał.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-To nie ma sensu…Oni zniszczą wszystko i wszystkich !- Krzyknął Christopher.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Nie chowajmy się tu jak tchórze.- Spojrzeli po sobie poczym wbiegli na pole krwawej bitwy.- Uważaj !- Krzyknął Ashin. W tym momencie czarny anioł odwrócił się do tyłu i ujrzał biegnącego na niego anioła. Jednym zwinnym ruchem odciął mu głowę. Ta potoczyła się po zalanej krwią ziemi i uderzyła w martwe ciało dziecka. Niedaleko nich biegła anielica o zielonawych skrzydłach z małym aniołkiem na rękach. Po chwili upadła na trawę a dziecko wypadło jej z rąk. Jeden z wojowników przeciął ją wzdłuż tułowia. Ktoś przebiegł po ciele kobiety oraz dziecku, miażdżąc jego kruche kości. Maluch zaczął głośno płakać. Mimo to nikt się nim nie przejmował. Nagle rozległ się kolejny grzmot. Kolejny Archanioł leżał skąpany we krwi. Jego długa brązowa suknia pęczniała czerwonym płynem a spalone części ciała okropnie cuchnęły.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">Z cienia za drzewami zaczęła się wyłaniać rudowłosa postać. Z uśmiechem na ustach szła powoli wdychając powietrze przesiąknięte zapachem krwi, spalenizny oraz deszczu. Mokre włosy lepiły się jej do czoła.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Aaaaa !!!-Jęknęła. Spojrzała na swój brzuch. Z jej ciała wystawał ogromny miecz.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Wracaj do piekła gdzie twoje miejsce !- Krzyknął tropiciel o czarnych jak noc skrzydłach. W oczach anielicy zaczęły zbierać się łzy.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Mam za dużo mocy…sam nie dasz rady.- Szeptała. Po chwili obok niego pojawił się Ashwin i wbił swój miecz w jej serce.- Mogę zabić Archanioła.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Chyba ,ze on cię wyprzedzi…- Powiedział Rafael i niebieska kula światła trafiła w jej głowę. Ciało anielicy zsunęło się na ziemię.- Trzeba to powstrzymać ! Zabijamy samych siebie !- Krzyknął Archanioł.- Myślałem tylko o władzy…Jeżeli nic nie zrobimy anioły już nie będą stąpać po ziemi !- W chwili gdy wypowiedział te słowa kula zielonego światła uderzyła w jego plecy.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Nic już nigdy nie będzie takie jakie być powinno !!!- Krzyknął Sachel. Niedaleko niego opadło sześć Archaniołów.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">Powietrze wypełnił czwarty grzmot…</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"> *** </div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"> Na ziemi szalała okropna burza. Gdy usłyszano czwarty potężny grzmot ogłoszoną ją największą i najgroźniejszą burzą na świecie. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego co działo się kilkanaście kilometrów wyżej nad ich głowami daleko za chmurami.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Dasz radę Emylly !- Krzyknęła Iliam. Klęczała nad rozszerzonymi nogami śmiertelniczki próbując odebrać poród.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Aaaaaa!- Wrzeszczała czarnowłosa dziewczyna. Parła z całych sił.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Jest główka ! Śliczna mała główka ! - Pot ciekł z bladego czoła Emylly. Leżała na dużym łóżku w sypialni z którego się nie ruszała przez ostatnie kilka dni. Schudła…Skóra wydawała się wisieć na jej kościach. Jej zielone oczy zapadły się…</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Mocniej !- Krzyczała anielica. Ciszę wypełniał nierówny oddech dziewczyny. Nagle jakby dostała zastrzyk energii…zebrała w sobie całą siłę i poczuła ,że dziecko wychodzi.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Udało się…-Szepnęła Iliam. Owinęła dziecko prześcieradłem i podała je wykończonej matce.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Maluszku…- Wymruczała resztkami sił przytulając mocno małą anielicę.- Ma moje oczy…- Szepnęła płacząc.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Spójrz na jej piękne skrzydła…- Emylly odkryła delikatnie prześcieradło z pleców aniołka.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Są czarne…- Mała zamlaskała. Na twarzy matki zawitał ogromny uśmiech.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><b><i>Dwie godziny później :</i></b></div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><b><i> </i></b>Iliam usłyszała głośne pukanie do drzwi. Podeszła do nich powoli i szybko je otworzyła. Rzuciła się szczęśliwa na jednego z przybyszów.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Ash !- Krzyknęła i go mocno pocałowała w usta. Ten ją mocno przytulił i zaczął mówić jak wygląda sytuacja.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Gdzie Emylly ?- Zapytał Christopher. Anielica wskazała mu pokój na piętrze.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Czeka na ciebie…Ona i…maluszek.- Tropiciel rzucił się w bieg na góre. Gdy dotarł do jedynych drzwi szybko je otworzył. Na ogromnym łóżku leżała jego ukochana z pięknym aniołkiem w rękach.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Emylly…-Szepnął. Na dźwięk jego głosu dziewczyna uśmiechnęła się radośnie i zaczęła płakać ze szczęścia.- To…- Wskazał na śmiejące się dziecko a ta przytaknęła.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Twoja córeczka…Kocham cię.- Powiedziała wyciągając ku niemu wolną rękę. Podbiegł do niej i delikatnie wziął ja na kolana. Dopiero teraz zauważył jak bardzo schudła.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Ja ciebie też…was…też.-Powiedział całując ją w usta. </div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Jak damy jej na imię ?- Zapytała mocno tuląc Chrisa.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Luce…Luce ma twoje oczy…-Szeroko się uśmiechnęła i jeszcze raz pocałowała swojego ukochanego.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-A twoje włosy i skrzydła…-Oczy Emylly zaczęły się zamykać.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Co się dzieję ?- Zapytał anioł patrząc na jej twarz.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Ja…jestem okropnie zmęczona…- Christopher odruchowo przyłożył palec do szyi dziewczyny starając się wyczuć puls. Był ale cichy i niewyraźny.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Emylly…Ty…musisz żyć. Dla Luce , dla mnie ,dla…nas.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Przeznaczenia nie zmienisz…Kocham was Chris…- Szeptała zamykając oczy. </div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Emylly !- Krzyknął. Po ego policzkach zaczęły sączyć się łzy bólu.</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;">-Ććśśśś…-Szepnęła ostatni raz mnie całując. Jej powieki powoli opadły…serce przestało wydawać znany rytm… klatka piersiowa przestała się podnosić…Skóra robiła się zimna w dotyku…</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Tropiciel opadł na kolana koło łóżka. Przytulił do siebie małe ciałko Luce i zaczął płakać… </span> </div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="font-family: inherit;"><br />
</div><div class="MsoNormal">____</div><div class="MsoNormal"><i><b>Oto ostatni rozdział :) Kończę bloga szczęśliwą szesnastką...Nie wiem czy wam się podoba ta notka...Pisałam ją dość szybko. Nie jestem pewna czy opisałam sprawnie całą wojnę oraz śmierć Emylly...Powiem wam szczerze ,że bałam się przeczytać ten rozdział w całości. jestem pewna ,że pojawiło się pełno powtórzeń ale nie to się liczy...w sumie to mnie to nie obchodzi. Bałam się tego momentu , tego ,ze zawiodę was i siebie...przepraszam jeżeli to zrobiłam.</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b> Więc tak :D Został mi już tylko epilog i pożegnanie tego opowiadanie na dobre...To nie jest czas na łzy :D Więc uśmiechnij się do monitora :) Zostało na jeszcze trochę czasu...na pożegnanie :) Mam nadzieję ,że pokochaliście tego bloga tak jak ja :) Do napisania :) Ostatniego napisania :* </b></i></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-3196724750835113782011-08-10T02:53:00.000-07:002011-10-27T13:48:28.097-07:0015. -Ona ożyła !- Krzyknął.- Zabija wszystkich !<div class="MsoNormal"> Nagle wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Przyczyną wszystkich trosk był nie kto inny jak zaufany przyjaciel Rafaela. Z niedowierzaniem patrzyłem w czerwone oczy Gabriela a ten mruknął :</div><div class="MsoNormal">- Przykro mi przyjaciele ale muszę was zabić.- Uśmiechnął się sarkastycznie i rzucił się na nas. Kierowany odruchem szybko odskoczyłem tym samym odpychając Ashwina. Gabriel spojrzał na mnie wściekły i błysnął zębami w ciemności. Wyrwał deskę z stojącego niedaleko krzesła i syknął :</div><div class="MsoNormal">-I tak nic nie uda ci się już zmienić… Nie masz po co walczyć a szczególnie dla kogo.- W kącie dostrzegłem ruch. Ashwin próbował zmaterializować swój miecz. Od zawsze go nosił na plecach był jednak niewidzialny aby jego ofiara niczego nie mogła się spodziewać. Przez ostatni czas bardzo mało tropił i potrzebował na to więcej czasu. Musiałem czymś zająć Gabriela.</div><div class="MsoNormal">-Na pewno mam dla kogo walczyć. To ciebie Emylly odrzuciła.</div><div class="MsoNormal">-Jesteś bardzo naiwny Christopherze…Nigdy nie kochałem twojej śmiertelniczki…Ty też nie będziesz miał na to czasu…Ona umrze a z nią wasze dziecko.- Powiedział okrutnie, patrząc mi prosto w oczy.</div><div class="MsoNormal"><i>Nie daj mu się sprowokować…</i></div><div class="MsoNormal">Z przerażeniem uświadomiłem sobie do kogo należał ten delikatny kobiecy głos. Ostatni raz słyszałem go tego pamiętnego dnia.</div><div class="MsoNormal"><i>Mama ?</i></div><div class="MsoNormal">Zapytałem. Poczułem ogromne ciepło jakby obejmowała mnie ramionami na przywitanie.</div><div class="MsoNormal"><i>Odrzuć dumę na bok, zrób to dla Emylly i waszego dziecka , zrób coś czego nie potrafił twój ojciec.</i></div><div class="MsoNormal">Jej słowa dotarły do mnie po dłuższej chwili. Ocknąłem się i mruknąłem.</div><div class="MsoNormal">-Chciałbyś…-W tym momencie nad moją głową przeleciała duga deska po to aby po chwili trafić w mój brzuch. Normalnie bym do tego nie dopuścił ale nie mogłem się skoncentrować. Rzuciłem się na Gabriela starając się wyrwać mu deskę z rąk. Był zdecydowanie silniejszy ode mnie. Miał w sobie wystarczająco mocy aby zabić nawet Archanioła. Szybkim ruchem obrócił deskę w naszych dłoniach. Gdy już ją pochwycił zamachnął się z całej siły i uderzył mnie w tył głowy. Straciłem równowagę a ten wykorzystując to zadał mi mocny cios w zgięcie kolan. Upadłem na podłogę w plamie krwi.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b>Jeden dzień wcześniej :</b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Stanąłem przed pierwszą klatką. Spojrzałem na zmutowanego człowieka i się skrzywiłem.</div><div class="MsoNormal">-Anioł…- Szepnął. Nie miał on twarzy. W miejscu gdzie powinien być nos znajdowały się dwa niewielkie otwory. Patrzył na mnie jednym zdrowym okiem ,ponieważ drugiego nie miał. Jego nogi były powykrzywiane. Nie miał też włosów. W oddali ktoś jęczał. Przysunąłem się pełen odrazy i zacząłem się skupiać. Nagle z jego ciała wyleciała stróżka czerwonego światła delikatnie uderzając w mój tors. Odetchnąłem czując się silniejszy. Człowiek upadł z głuchym trzaskiem na podłogę.</div><div class="MsoNormal">-Oj wyssałem za dużo cierpienia…- Zaśmiałem się cicho.- Naprawdę nie chciałem wyssać z ciebie życia…- Pokręciłem przecząco głową i podszedłem do kolejnej klatki.</div><div class="MsoNormal"> Naładowany mocą oraz życiem innych ostatni raz ruszyłem do mojego pokoju.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b>Teraz (Pisane w trzeciej osobie) :</b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Szedł przed siebie nie zwracając uwagi na inne anioły. Kierował się do niej…Ona musiała ożyć. Musiała być z nim, po to aby zniszczyć całe Miasto Aniołów a wtedy już na zawsze będą razem.</div><div class="MsoNormal">-Gabrielu ?!- Krzyknął ktoś za nim. Odwrócił się szybko i skręcił mu kark. Nikt nie będzie mu przeszkadzał. Szybkim ruchem spojrzał na twarz martwej osoby. Była to Alexiz jego kochanka. Zostawił jej ciało na środku parkanu idąc dalej. Dotarł do posągu pięknej rudowłosej anielicy.</div><div class="MsoNormal">-Za chwilę będziemy już na zawsze razem Hyllie*…- Stanął przed nią i skupił się jak najmocniej mógł. Tak jak poprzednio z ciała anioła wypłynęło czerwone światło i uderzyło w martwą pierś anielicy. Gabriel upadł na ziemię. Wiatr poruszył rudymi włosami Hyllie.</div><div class="MsoNormal">-Udało nam się ,ukochany…-Powiedziała stając przed nim. Ten patrząc na nią jak zaczarowany mruknął.</div><div class="MsoNormal">-Minęło już tyle lat…- Podniosła delikatnie jego twarz ku swojej i go pocałowała. W miejscu w którym złączyły się ich usta pojawiło się światło. Gabriel z przerażeniem w oczach patrzył na poczynania swej ukochanej. Nagle jego oczy zaczęły się zamykać. Oderwała się od niego a jego ciało upadło.</div><div class="MsoNormal">-Twoje zadanie wykonane…Nie jesteś mi już potrzebny.- Szepnęła. Kopnęła jego martwe ciało. Zebrane do o koła anioły patrzyły z przerażeniem na rudowłosą anielice. </div><div class="MsoNormal">-Tyle lat byłam zamieniona w kamień !- Krzyknęła.- A wy tylko patrzeliście i przechodziliście obok ! Zostałam skazana na wieki tylko dlatego ,że się zakochałam ! Teraz wszyscy zapłacicie za to życiem ! Wszyscy !!!- Krzyczała. Wszyscy zaczęli uciekać. </div><div class="MsoNormal">-Możecie uciekać ale ja i tak was złapię !- Ryknęła. Z niebywałą prędkością ruszyła ku jednemu z nich. Oderwała mu szybkim ruchem nogi i skrzydła. Krew tryskała na wszystkie strony a gardłowy głos umierającego rozniósł się po całym parkanie. Zostawiła go i ruszyła dalej.</div><div class="MsoNormal"> Jeden z poddanych wleciał przez okno do Rafaela.</div><div class="MsoNormal">-Ona ożyła !- Krzyknął.- Zabija wszystkich ! Hyllie ona… !- Archaniołowi nie trzeba było dłużej powtarzać.</div><div class="MsoNormal">- Zbieraj armie ! Natychmiast ! Niech Syriusz zabije w dzwony ja się porozumiem z Uramem !- Anioł przytaknął i wyleciał z budynku. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><b>Pisane w trzeciej osobie :</b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Próbowałem wstać.</div><div class="MsoNormal">-Ashwin ?- Zapytałem cicho. Było strasznie ciemno. Poczułem zapach krwi. Nagle zauważyłem tropiciela w kącie niedaleko mnie. Podbiegłem do niego.</div><div class="MsoNormal">-Żyjesz !?- Przytaknął. Powoli się podniósł.</div><div class="MsoNormal">-Trzeba go znaleźć i zabić…-Mruknął. Podał mi jeden z mieczy. Wybiegliśmy z budynku. Gdy popchnęliśmy drzwi stanęliśmy jak wryci. Jedynym słyszalnym dźwiękiem był krzyk rozpaczy i cierpienia. Wszędzie było pełno krwi i ciał. Podeszliśmy do jednego z nich. Anielica z urwaną nogą i skrzydłami krzyczała w niebogłosy.</div><div class="MsoNormal">-Kto ci to zrobił ?!- Krzyknął Ash.</div><div class="MsoNormal">-Hyllie…ona ożyła i zabija wszystkich na swojej drodze…- Wyjęczała. Nagle rozległ się dźwięk dzwonów…wzywających na bitwę.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">____</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">Hyllie*- To dla ciebie kochana <span style="font-family: Wingdings;">;*</span> Niespodzianka ! Wybacz nie chciałam z ciebie zrobić czarnego charakteru i mordercy :P Kocham cię ;) </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i>Kurczę…w mojej głowię to wyglądało to nieco inaczej… Tam krew się lała a ludzie leżeli i krzyczeli z bólu jak nigdy…Hyllie zabijała wszystkich z żądzą mordu godnego najokrutniejszej osoby na całym świecie…A tu dupa. Nie oddałam tego w całości…No ale nic.</i></b> </div><div class="MsoNormal"><b><i>Nie mogę uwierzyć ,że to już 15 rozdział </i></b><b><i><span style="font-family: Wingdings;">J</span> Myślę ,że nie będzie ich więcej niż 20…Nie dam rady dalej wymyślać nowych akcji :P</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>Rozumiem ,że możecie nie kumać pewnych rzeczy… Więc szybkie wytłumaczenie :</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Gabriel planował tą rozpierduchę z Hyllie (Anielicą zamienioną w posąg za karę. Pojawia się w jednym z rozdziałów. Chris opowiadał o niej Em). Porozumiewał się z nią za pomocą myśli. Jak pamiętacie on zawsze wchodził do pokoju i mówił w ciemność…to było tylko po to aby was zmylić. Posąg Hyllie stał dokładnie przed jego oknem na głównym parkanie </i></b><b><i><span style="font-family: Wingdings;">J</span> Kwestia porozumiewania się wytłumaczona </i></b><b><i><span style="font-family: Wingdings;">J</span> Co dalej… Oni kiedyś romansowali ale Hyllie go wykorzystała do tego aby ją ożywić bo Gabriel jako jedyny umiał wyssać z kogoś cierpienie zamieniając ją w moc. Dlatego poszedł do tych zmutowanych ludzi aby się nią pożywić…Jak na razie to tyle </i></b><b><i><span style="font-family: Wingdings;">J</span> Jeżli czegoś nie rozumiecie piszcie w komentarzach ;) </i></b></div><div class="MsoNormal"><b> </b></div><div class="MsoNormal"> </div><div class="MsoNormal"><br />
</div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-58015164854476053502011-08-08T02:37:00.000-07:002011-08-08T02:37:09.243-07:00I jeszcze raz...Słuchajcie. Jeszcze raz zapytam. Wolicie Happy End czy Dramat ?<br />
Proszę was o odpowiedzi w komentarzach pod tym postem. Gdy ostatni raz zapytałam odpowiedzieliście ,że dramat a w następnych rozdziałach nie chcieliście ,żebym zabiła jakiegoś bohatera. Jestem trochę zagubiona :P<br />
Więc ostatni raz pytam: Dramat czy Happy End ? :)<br />
Większość głosów wygrywa :PJemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-88149007991200514152011-08-07T04:00:00.000-07:002011-08-07T04:01:11.800-07:0014. Odkryłeś moją tajemnice Christopherze…<div class="MsoNormal"> <b><i><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">L</span></span></i></b>eżałam wtulona w jego tors. Głaszcząc delikatnie palcem jego ramie. </div><div class="MsoNormal">-Kocham cię…- Szepnął. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. On…kocha mnie ? </div><div class="MsoNormal">-Ccc…o ?-Zapytałam spoglądając w jego ciemne oczy.</div><div class="MsoNormal">-Kocham cię.- Powiedział głośniej.- Jak nikogo…jesteś dla mnie najważniejsza.- Z niedowierzaniem patrzyłam na jego usta.</div><div class="MsoNormal">-Ja ciebie też…- Wyszeptałam i go pocałowałam. </div><div class="MsoNormal">-Emylly…Co do tego dziecka…- Mruknął patrząc na mój brzuch.</div><div class="MsoNormal">-Nie zaczynaj znowu…-Szepnęłam i go od siebie odsunęłam. To był nasz ostatni wspólny dzień jutro z samego rana miałam być już na ziemi, a on zostać tutaj i starać się złagodzić zapędy Archaniołów.</div><div class="MsoNormal">-Ono cię zabija !!! Nie chce cię stracić !- Krzyknął. W jego oczach widziałam łzy…złości , bezsilności i strachu.</div><div class="MsoNormal">-Ale ja je pokochałam…- Powiedziałam. Po raz pierwszy widziałam Chrisa w takim stanie…- Ja…ja nie umiem tego zrobić…- Zdenerwowany z całej siły uderzył ręką w ścianę. Skruszona farba opadła delikatnie na podłogę. Na ścianie było widać pęknięcia.</div><div class="MsoNormal">-Przepraszam…- Szeptałam płacząc. Skuliłam się przestraszona na łóżku. Podszedł do mnie powoli i mnie przytulił.</div><div class="MsoNormal">-Boję się o ciebie…- Z jego ręki kapała szkarłatna krew. Delikatnie ją ujęłam i obejrzałam rany. Poszłam po apteczkę do łazienki i wróciłam na łóżko. Wyjęłam bandaż i zaczęłam opatrywać ranę ciągle płacząc. Nagle wyrwał swoją rękę z mojej i objął nimi twarz. Zmusił mnie do spojrzenia sobie w oczy.</div><div class="MsoNormal">-Ono cię zabiję…- Jego oczy były ciemne jak nigdy. Wyrwałam mu się i rzuciłam w ramiona.</div><div class="MsoNormal">-Nie potrafię…- Płakałam tak jeszcze przez długi czas a on głaskał mnie po włosach.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Leżeliśmy tak długi czas mówiąc sobie ,że się kochamy i nigdy nie przestaniemy kochać. Gdy już Em zasnęła wstałem i ją spakowałem. Jedna spora walizka z ciuchami i druga mniejsza z kosmetykami znajdowały się koło drzwi naszego pokoju. Usiadłem koło niej na skrawku łóżka i długo na nią patrzyłem nie wierząc ,że tyle jeszcze do przetrwania przed nami.</div><div class="MsoNormal"> Obudził mnie Ashwin mówiąc telepatycznie ,że już czas. </div><div class="MsoNormal">-Emylly…-Delikatnie nią potrzasnąłem. Otworzyła powoli oczy a ja widziałem w nich ból…ogromny ból.-Musisz już iść.- Powoli przytaknęła głową. Była czwarta rano. Wstaliśmy. Em ubrała buty i bluzę po czym podeszła do mnie i skinęła głową. Wyszliśmy z wieży. Wziąłem ją na ręce a walizki w dłonie i wzbiłem się ku górze. Moje skrzydła pracowały jak najszybciej. Nie mogliśmy się spóźnić. W ciągu lotu przytuliła mnie mocno i płakała…</div><div class="MsoNormal">-Nie płacz…wszystko będzie dobrze. Wrócimy z Ashwinem po was a potem już wszystko się ułoży.- Przetarła oczy i powiedziała ,że mnie kocha.</div><div class="MsoNormal">-Ja ciebie też. Pamiętaj…anioły mogą się zakochać tylko raz tak naprawdę.- W oddali majaczyły mi dwie ciemne sylwetki. Wylądowałem niedaleko nich po czym do nich podeszliśmy. Wymieniłem spojrzenia z Ashem odwróciłem się do Emylly.</div><div class="MsoNormal">-Wrócę po ciebie i nasze dziecko…Obiecuje.- Powiedziałem całując ją mocno w usta. Przytuliła mnie z całej siły i szepnęła.</div><div class="MsoNormal">-Będziemy na ciebie czekać.- Po jej policzku spłynęła łza. Otarłem ją i po raz ostatni pocałowałem. Po chwili podeszła do nas Iliam i złapała Em za rękę.</div><div class="MsoNormal">-Będę się nią opiekować.- Przytaknąłem dziękując jej. Na zewnątrz wyglądałem na całkowicie spokojnego…ale to w środku targały mną najgorsze połączenia uczuć. Iliam zwinęła skrzydła najciaśniej jak umiała po czym ubrała na siebie grubą szeroką bluzę. Wyglądała całkiem jak człowiek.</div><div class="MsoNormal">-Do zobaczenia…-Powiedziała i wzięła za rękę Em. Poszły razem w ciemność. Spojrzałem tylko na Ashwina.</div><div class="MsoNormal">-Za trzy godziny do Rafaela.- Przytaknąłem i wróciłem do wieży. </div><div class="MsoNormal"> Teraz dziewczyny powinny już być na ziemi…Zerknąłem na zegarek. Wskazywał 06:45 podniosłem się z łóżka i skierowałem ku wyjścia. Po chwili pojawił się obok mnie Ashwin. Weszliśmy razem do środka. Gdy byliśmy już przy drzwiach gabinetu Archanioła westchnęliśmy równo po czym weszliśmy bez pukania.</div><div class="MsoNormal">-Christopherze ? Ashwinie ? Co wy tu robicie ?</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Weszłyśmy do niewielkiego domku okrytego ze wszystkich stron lasem. W środku było miło i przytulnie. Usiadłam na kanapie w salonie a Iliam zapytała :</div><div class="MsoNormal">-Jesteś głodna ?- Przytaknęłam a ta poszła do kuchni. Po chwili do niej dołączyłam.</div><div class="MsoNormal">-Umiesz gotować ?- Przytaknęła.- Gdzie obecnie są Chris i Ashwin ?</div><div class="MsoNormal">-Prawdopodobnie wybierają się do Rafaela…Spokojnie…uda im się przemówić do rozsądku Rafaelowi i wrócą szybciej niż będziemy się tego spodziewać.- Uśmiechnęła się do mnie promiennie. Odwzajemniłam blady uśmiech.-Idź się połóż nie możesz się przemęczać.- Przytaknęłam i wróciłam na kanapę. Tak bardzo chciałam usłyszeć głos ukochanego.</div><div class="MsoNormal"><i>Chris ?</i></div><div class="MsoNormal"><i>Nie możemy się w ten sposób porozumiewać bo was znajdą…Kocham cię.</i></div><div class="MsoNormal">Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale nie mogłam. Rozpłakałam się…Czemu to wszystko jest takie trudne ?! Nagle wrzasnęłam.</div><div class="MsoNormal">-Jesteśmy bezpieczni…- Mruknęłam głaszcząc brzuch i uśmiechając się przez łzy.- Spokojnie…- Dodałam a po chwili zacisnęłam zęby.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Spojrzałem wściekły na Rafaela :</div><div class="MsoNormal">-Zginie pełno niewinnych aniołów !- Krzyknąłem.- Pogrążycie nas wszystkich w chaosie a jedynego zostanie z Miasta Aniołów to gruz !</div><div class="MsoNormal">-Nikt nie będzie podważał moich słów.- Syknął gniewnie.- A szczególnie ty Christopherze…Twoja matka prosiła bym cię chronił. Robiłem to. Chcę dotrzymać danej jej obietnicy więc wynoście się stąd.- Oczy Archanioła pociemniały ze złości. Już gdzieś takie widział…Szał krwi…Nie to niemożliwe…Patrzyłem mu prosto w oczy próbując odszukać w nich szczyptę dobra. Ashwin pociągnął mnie za rękę do wyjścia.</div><div class="MsoNormal">-I co teraz ?- Zapytał. Uspokoiłem się i odpowiedziałem.</div><div class="MsoNormal">-Nie wiem… Chodźmy do Gabriela, może wpadniemy na jakiś plan.- Przytaknął i poszliśmy.</div><div class="MsoNormal"> Zastaliśmy go w jego pokoju. Siedział zgarbiony pod ścianą i mówił sam do siebie. Poczułem ogromną moc bijącą od niego.</div><div class="MsoNormal">-Gabrielu ?- Zapytał Ash. Odwrócił w naszą stronę głowę. Jego oczy były czerwone a usta wygięły się w chytrym uśmiechu.</div><div class="MsoNormal">-Któż to składa mi wizytę…Najwspanialszy Christopher i niepokonany Ashwin.- Spojrzałem na niego przerażony…W tym momencie było już wszystko jasne…To on zaprowadził chaos w całym mieście…To on zabił tamto dziecko…to on skłócił ze sobą wszystkie Archanioły.</div><div class="MsoNormal">-Świetnie…Odkryłeś moją tajemnice Christopherze…Jednak nie działałem zupełnie sam.- Powiedział a jego oczy zabłysnęły niebezpiecznym światłem. Szybkim ruchem ręki odsłonił zasłonę przykrywającą okno. Naszym oczom ukazała się rudowłosa anielica…obok której przechodziłem miliony razy.</div><div class="MsoNormal">-Przykro mi przyjaciele ale muszę was zabić…- Szepnął i udawanym współczuciem i rzucił się na nas. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">____</div><div class="MsoNormal"><i><b>Dziwny... Ale to nic. Już nie marudzę :P Jest lepiej niż było :)</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Rozdział trochę dłuższy i myślę ,ze lepszy gramatycznie chodź jest przegadany. :)</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>A oto początek wielkiej...rozpierduchy ! :D</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Haha ! :P </b></i> </div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-2411510355779562202011-08-04T12:21:00.000-07:002011-08-04T12:21:08.733-07:0013. "Rozpocznie się gra, O nowy etap, o szlak nowej drogi ,Nie zazna widoku dnia ,Ten komu teraz podwiną się nogi..."<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><span> </span>Siedziałem zgarbiony przy ścianie. Emylly zasnęła jakąś godzinę temu. Nie miałem bladego pojęcia co zrobić. Od kilku dni leżała uśmiechnięta na łóżku głaszcząc z czułością swój wypukły brzuch. Namawiałem ją aby usunęła ciąże ona zawsze odpowiadała tak samo.</div><div class="MsoNormal">-Chcesz zabić naszego maluszka ? Chcesz pozbawić życia swoje dziecko które noszę ?</div><div class="MsoNormal">W tych momentach po prostu opuszczałem głowę a ona z czułością głaskała mnie po włosach szeptają ,że będzie dobrze. Ja w milczeniu patrzyłem jak ten mały potwór zabija ją…jak wysysa z niej życie. Nic nie mogłem zrobić. Byłem po raz pierwszy zupełnie bezsilny…Po raz pierwszy życie stawiało mnie w takiej sytuacji. Mój ojciec (przed szałem krwi) zawsze powtarzał ,że najgorszą rzeczą na świecie jest się naprawdę zakochać.</div><div class="MsoNormal"><b><i>Wtedy jesteś zupełnie bezsilny…Uczucie które w tobie drzemie nigdy nie da ci spokoju…Zawsze cię nęka przypominając o tej osobie którą kochasz…Jesteś zupełnie od niej uzależniony…Nie zakochuj się Christopherze…nigdy.</i></b></div><div class="MsoNormal">Wyszedłem z Sali po raz pierwszy od długiego czasu. Wydawać by się mogło ,że tkwiłem tam całą wieczność.</div><div class="MsoNormal">-I co ja mam teraz zrobić ?- Mruknąłem sam do siebie wychodząc z budynku.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b>Pisane w trzeciej osobie :</b></div><div class="MsoNormal"><span> </span>Zapadł zmierzch. Ciężkie ołowiane chmury zakryły ciemne niebo zwiastując burze. Wokół panowała cisza co jakiś czas zakłócana kroplami wody które kapały z rynny. Nagle z ciemności wynurzyła się postać anioła. Szedł wolnym, zdecydowanym krokiem ku ciemnemu zaułkowi. Podszedł do ceglanej ściany i wcisnął odpowiednią cegłę. W jej miejscu pojawiła się mała płytka na której wstukał kod. Ściana się rozsunęła. Pojawiły się przed nim ogromne<span> </span>metalowe drzwi. Ponownie wstukał na klawiaturze kod zabezpieczający. Słychać było głośny trzask gdy między drzwiami pojawiła się mała szparka. Anioł pociągnął mocno za drzwi. Gdy uderzyły o mur ,w jego stronę buchnął ogromny smród. Skrzywił się. Był to zapach zgnilizny i rozkładu. Wszedł powoli do długiego pomieszczenia. Ze środka dochodziły krzyki i jęki.</div><div class="MsoNormal">- Kiedy osiądzie już gniew</div><div class="MsoNormal">Jak szron na zieleni</div><div class="MsoNormal">Kiedy rozrośnie się krzew<br />
Bezkresnej nadziei<br />
Rozpocznie się gra<br />
O nowy etap, o szlak nowej drogi<br />
Nie zazna widoku dnia<br />
Ten komu teraz podwiną się nogi.- Mruczał pod nosem wchodząc głębiej.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b>Pisane w pierwszej osobie :</b></div><div class="MsoNormal"><span> </span>Usiadłem załamany przy fontannie. </div><div class="MsoNormal">-Ona albo on…-Załamany opuściłem głowę. W tej też pozycji zastała mnie Iliam*.</div><div class="MsoNormal">-Christopher ?- Zapytała podchodząc ku mnie. Podniosłem głowę i ujrzałem jej zdziwioną minę.- Co się stało ?</div><div class="MsoNormal">Zacząłem opowiadać jej całą historie…Ona mnie słuchała co jakiś czas potakując głową. Gdy skończyłem mruknęła.</div><div class="MsoNormal">-Chciałabym powiedzieć ,że cię doskonale rozumiem i wiem jak to jest ale nigdy nie zakochałam się w człowieku…Jednak rozumiem co to znaczy kochać. Musi być ci naprawdę trudno i teraz jeszcze ta wojna…</div><div class="MsoNormal">-Co ?! Jaka wojna ?!- Krzyknąłem patrząc na nią.</div><div class="MsoNormal">-Nie mów ,że nie słyszałeś…Rafael połączył siły z Uramem aby powstrzymać Michaelę i Sachela…Jeszcze nie wypowiedzieli sobie wojny ale niedługo to zrobią.- Nie mogłem w to uwierzyć.</div><div class="MsoNormal">-Muszę natychmiast porozmawiać z Ashwinem…Gdzie obecnie przebywa ?- Zapytałem szybko wstając.</div><div class="MsoNormal">-Jest w Wierzy.- Już miałem lecieć gdy nagle sobie przypomniałem o Emylly.- Spokojnie pójdę do niej.- Przytaknąłem i wzleciałem.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Szliśmy powoli do salonu.</div><div class="MsoNormal">-Naprawdę nic nie słyszałeś ?-Zdziwił się Ash.</div><div class="MsoNormal">-Ciągle byłem z Emylly…</div><div class="MsoNormal">-Rozumiem. Nie powiem więcej niż Iliam…Niewiele wiemy… Jedyne czego jesteśmy pewni to tego ,ze to będzie krwawa bitwa i zginie w niej mnóstwo niewinnych ludzi.</div><div class="MsoNormal">-Zabiją Emylly…Gdzie w tym czasie będzie Iliam ?- Zapytałem.</div><div class="MsoNormal">-Znaleźliśmy już dla niej kryjówkę. Na ziemi. A może ukryłyby się razem ?- Zastanowiłem się nad jego słowami. Co jak co ale Iliam potrafiła by się nią odpowiednio zająć i może nakłoniłaby ją do usunięcia tego potwora.</div><div class="MsoNormal">-Dobrze. Kiedy wylatują ?</div><div class="MsoNormal">-Za dwa dni.- Przytaknąłem po czym Ashwin zaczął przedstawiać mi cały plan.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Jęknęłam z bólu.</div><div class="MsoNormal">-Co się dzieje mały ?- Zapytałam głaszcząc mój brzuch.- Już dobrze…- Szepnęłam.</div><div class="MsoNormal">-Właśnie dostałam wiadomość od Ashwina.- Powiedziała Iliam. Zrobiłam pytającą minę a ona kontynuowała.- Christopher pewnie nie mówił ci ,że w mieście aniołów dzieją się coraz gorszę rzeczy…- Opowiedziała mi powoli całą historie tłumacząc fakty których nie znałam.- Właśnie dlatego pojutrze stąd uciekniemy.- Nie mogłam w to uwierzyć.</div><div class="MsoNormal">-A co z Chrisem ? Będzie walczył ?- Przytaknęła. Zalałam się łzami. To nie mogła być prawda…Nie…Ja i on…my… Wybuchłam głośnym płaczem.</div><div class="MsoNormal">-Wszystko będzie dobrze…- Szeptała Iliam nad moim uchem głaszcząc mnie po włosach. <span> </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span>____</span></div><div class="MsoNormal"><span>*Iliam- To znajoma Chrisa. Pojawia się w 3 rozdziale :)</span></div><div class="MsoNormal"><span>**Ashwin- To chłopak Iliam.</span></div><div class="MsoNormal"><span><br />
</span></div><div class="MsoNormal"><i><b><span>Przepraszam was... Ten rozdział jest okropny. Jakoś nic nie mogłam napisać...Minął już prawie miesiąc od ostatniego rozdziału , musiałam dodać. Nie chcę was zawieść... Piszę mi się tu coraz trudniej ale nie zostawię tego opowiadania w tym stanie. Skończę go. Jeszcze raz przepraszam... </span></b></i><span> </span></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-13997544952143055812011-07-09T04:58:00.000-07:002011-07-09T04:59:44.482-07:0012. Albo przeżyje ona albo on…<div class="MsoNormal"> Siedziałem przed salą do której przed chwilą wniosłem Emylly. To trwało już bardzo długo…a ja się okropnie niecierpliwiłem. Nim zdążyłem położyć ją na łóżku , zemdlała co mnie jeszcze bardziej niepokoiło. Nagle drzwi się otworzyły. Energicznie wstałem. Jednak z pomieszczenia wyszła jedynie anielica z badaniami.</div><div class="MsoNormal">-Christopherze…-Drgnąłem. Zza drzwi spoglądała na mnie uzdrowicielka.- Musisz coś zobaczyć.</div><div class="MsoNormal">Szybko wszedłem do białej Sali. Moja ukochana leżała na łóżku. Niedaleko niej znajdowała się dość dziwna maszyna której wcześniej nie widziałem.</div><div class="MsoNormal">-To ludzkie urządzenie ?- Zapytałem na wstępie.</div><div class="MsoNormal">-Tak, kto by pomyślał ale czasami ich metody okazują się od naszych lepsze.-Powiedziała przecierając Emylly spocone czoło.</div><div class="MsoNormal">-Jak się czujesz ?- Zapytałem dziewczynę szybko do niej podchodząc i biorąc ją za rękę. Dopiero teraz zauważyłem w sobie zmiany…zmiany na lepsze czy gorszę ? Trudno określić. Chyba od jakiegoś czasu odczuwałem uczucia, niedawno dziwne i ludzkie. Dziś były one moją codziennością. Z dnia na dzień Em była dla mnie ważniejsza , byłem gotowy zasłonić ją własną piersią i bronić przed atakiem. Po raz pierwszy od tak długiego czasu miałem wrażenie ,że ja znowu kocham. Miłość…dotąd nieznana i nieokiełznana. Dziś już wiem ,że jest we mnie i rośnie.</div><div class="MsoNormal">-Jestem trochę osłabiona ,ale ważne że on czuje się dobrze…-Mruknęła słabym głosem.</div><div class="MsoNormal">-Jaki on ?-Zwróciłem się do uzdrowicielki. Kobieta wskazała ręką na niewielki ekran. Zerknąłem na niego. Widziałem na nim sporą kropkę. W szoku spojrzałem na Emylly a ona pogłaskała się delikatnie po brzuchu szeptają.</div><div class="MsoNormal">-Poznaj tatę maleńki… </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i>Pisane w trzeciej osobie :</i></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i> </i></b>Nagle na ziemiach Sachela wzmógł się wiatr. Zza chmur zaczęły się wyłaniać skrzydlate postacie. Na ich czele leciał sam Archanioł. </div><div class="MsoNormal">-Lećcie powiedzieć o tym Sachelowi !- Krzyknął jeden z obserwatorów. Inny natychmiast wstał i już go nie widzieli.- Przygotować broń !- Wrzeszczał.</div><div class="MsoNormal">Anioły z delikatnością motyla wylądowały na piasku wznosząc chmury pyłu. Nie czekając na innych zaczęli iść w stronę ogromnego zamku Archanioła. Niektórzy z Rady Dziesięciu byli bardzo starzy. Ich upodobany styl nie zmieniał się od wieków jednak byli i tacy którzy szli z biegiem czasu starając się przyporządkować nowoczesności. Rafael podszedł do samych wrót.</div><div class="MsoNormal">-Chcę się widzieć z waszym panem.- Powiedział starając się opanować gniew. Mógłby tego marnego anioła zgładzić w dwie sekundy ale nie miał zamiaru wywoływać wojny. Po chwili wielkie wrota otworzyły się i wszyscy zostali wpuszczeni. Jeden z dworzan zaprowadził całą delegację do Sali konferencyjnej Sachela. Rafael otworzył gniewnie drzwi i wszedł do środka. W pomieszczeniu zastał Michaelę oraz właściciela zamku.</div><div class="MsoNormal">-Rafaelu !-Krzyknął radośnie.- Co cię do mnie sprowadza ? Nie ładnie tak straszyć moich podwładnych.</div><div class="MsoNormal">-Szukałem Michaeli. -Anielica wstała i podeszła do Archanioła.</div><div class="MsoNormal">-Coś się stało ?- Zapytała przeszywając go wzrokiem.</div><div class="MsoNormal">-Tak. Ktoś zamordował dziecko.- Na jej twarzy malował się szok. Nie był pewny czy jest na tyle dobrą aktorką czy dopiero się o tym dowiedziała.</div><div class="MsoNormal">-To okropne ale czemu przychodzisz z tym właśnie do mnie ?</div><div class="MsoNormal">-Na jego czole był wypalony twój znak.</div><div class="MsoNormal">-Twierdzisz ,że to ja zabiłam to dziecko ?!- Krzyknęła wściekle w twarz anioła.</div><div class="MsoNormal">-Nie wiem kto je zabił…ale mogłaś być to ty lub ktoś z twoich sług.- Powiedział spokojnie.</div><div class="MsoNormal">-Nigdy bym nie wydała takiego rozkazu !!!</div><div class="MsoNormal">-Tego nie jestem pewien…-Zmierzył ją wzrokiem.- Chciałem abyś o tym wiedziała. Mógł to zrobić ktoś od ciebie…bez wcześniejszej konsultacji z tobą. Właśnie dlatego w tej chwili dokładnie przeszukują twój teren i wszystkich poddanych. Lepiej się pilnuj Michaelo…-To ostatnie wysyczał po czym wyszedł. </div><div class="MsoNormal">-Wracamy !- Krzyknął. Wszyscy posłusznie wykonali rozkaz przywódcy.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Z cichutkim planem szedł ku Wierzy Archanioła. Tak wrócił, ale nie na długo. Musiał załatwić jeszcze kilka bardzo ważnych spraw. Wszedł do ciemnego pokoju po czym zamknął za sobą dokładnie drzwi. Podszedł do okna i Powiedział :</div><div class="MsoNormal">-Już trzech z nich wprowadziłem w paranoje…</div><div class="MsoNormal"><i>To dobrze. Jestem z ciebie dumna…</i></div><div class="MsoNormal">-To tylko dzięki twojemu chytremu planowi , niedługo znów będziemy razem…razem na wieki. </div><div class="MsoNormal"><i>Nie zapominaj ,że nadal masz dużo do zrobienia.</i></div><div class="MsoNormal">-Wiem…W takim razie kto teraz ?- Szeptał patrząc w mrok za oknem. W rogu pokoju coś się niespokojnie poruszyło.</div><div class="MsoNormal"><i>Uram…</i></div><div class="MsoNormal">Pokłonił się jak zawsze i cichutko szepcząc swój ulubiony wierszyk wychodził z Wierzy. W takim razie do Urama…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i>Pisane w pierwszej osobie:</i></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> To nie mogła być prawda…Nie…Przecież Emylly jest nadal człowiekiem !</div><div class="MsoNormal">-To nie możliwe…Nie możliwe.- Szeptałem patrząc jak moja ukochana pociera delikatnie swój brzuch.</div><div class="MsoNormal">-Tak możliwe.- Mruknęła blado się uśmiechając.</div><div class="MsoNormal">-Ale ona jest człowiekiem !-Krzyknąłem w twarz uzdrowicielce.</div><div class="MsoNormal">-W jednej trzeciej…ma w sobie więcej z anioła. Jej przemiana niedawno się zaczęła.- Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. </div><div class="MsoNormal">-Jestem ojcem ?- Zapytałem patrząc na Em.</div><div class="MsoNormal">-Już niedługo nim zostaniesz…-Mruknęła biorąc mnie za dłoń i kładąc ją na własnym brzuchu.</div><div class="MsoNormal">-Skąd w takim razie te koszmary ,złe samopoczucie i wymioty ?- Zapytałem.</div><div class="MsoNormal">-Wszystko spowodowała ciąża…to znaczy na pewno wymioty i złe samopoczucie, co z koszmarami to nie wiem. Może Emylly się czegoś boi ? </div><div class="MsoNormal">-Ale czemu tak wolno ?- Mówiłem kręcąc głową.</div><div class="MsoNormal">-Pamiętaj ,że jeszcze jest w niej trochę z człowieka a tam płód rozwija się w ciągu dziewięciu miesięcy. </div><div class="MsoNormal">-W takim razie ile może to potrwać ?</div><div class="MsoNormal">-Dwa tygodnie , może trzy…nie więcej. Normalny anioł nie odczuwał by tych objawów tak mocno ,ponieważ jest silniejszy. Ona jest za słaba.</div><div class="MsoNormal">-Co mam przez to rozumieć ?- Zapytałem zdziwiony.</div><div class="MsoNormal">-Albo przeżyje ona albo on…-Nagle nastała cisza…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Szedłem wolnym krokiem w stronę gabinetu Rafaela. Musiałem mu zdać raport. Ja jednak myślałem ciągle o reakcji Urama na wieść ,że Sachel i Michaela połączyli siły i mają największe wojsko z nich wszystkich. Jego strach w oczach…Chyba ma zamiar stworzyć własną armię… Zapukałem cicho w drzwi. Po usłyszeniu cichego proszę wszedłem.</div><div class="MsoNormal">-Więc ? Co zauważyłeś Gabrielu ?- Zapytał spoglądając na mnie.</div><div class="MsoNormal">-Jej armia jest naprawdę ogromna, wydaje mi się ,że w dodatku połączyła siły z Sachelem. Najlepiej by było gdybyś ty też uczynił to samo…np. z Uramem. Chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich prawda ?- Mówiłem szybko.</div><div class="MsoNormal">-Prawda…</div><div class="MsoNormal"> Ponownie wszedłem do ciemnego pokoju.</div><div class="MsoNormal">-Wszystko załatwione teraz jedyne co to musimy czekać…</div><div class="MsoNormal"><i>Świetnie się spisałeś…Nie zapominaj jednak o dodatkowej sile…dla naszej dwójki. </i></div><div class="MsoNormal">-Gdy przyjdzie na to czas…</div><div class="MsoNormal"><i>Wojna rozpocznie się już niedługo…</i></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">___</div><div class="MsoNormal"><i><b>Rozdział może być :) Mi w sumie się podoba ;) Ale najbardziej to chyba początek :)</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Kocham wprowadzać zamęt , strach i cierpienie w opowiadaniach :D</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Dedykacja : Dla Hyllie :* Bo cię kocham wiesz ? :P </b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Mam nadzieję ,że się podoba ! </b></i> </div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-81483546461918839582011-07-03T11:58:00.000-07:002011-07-03T11:58:26.154-07:0011. Koszmar.<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="1026"/> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapelayout v:ext="edit"> <o:idmap v:ext="edit" data="1"/> </o:shapelayout></xml><![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><i> Płacz…Cichutki płacz zakłócał spokój.</i></div><div class="MsoNormal"><i>-Emylly !- Krzyczał anioł próbując ją odciągnąć od małego ciałka.</i></div><div class="MsoNormal"><i>-Ona go zabiła…-Szeptała. Z jej oczu sączyły się słone łzy.</i></div><div class="MsoNormal"><i>-Nie uratujesz go już ! Musisz uciekać!- wrzeszczał odciągając ją od małego aniołka. Jego brązowe loczki były całe<span> </span>mokre. Płacz dziecka na chwilę zagłuszył głośny grzmot. </i></div><div class="MsoNormal"><i>-Dlaczego ona go zabiła ?- Pytała biegnąc za nim. Nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi bo serce tropiciela przebił miecz. Twarz jego zabójcy była ukryta w cieniu jedyne co zauważyła to kpiarski uśmiech.</i></div><div class="MsoNormal"><span> </span>Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do toalety. Moja głowa zawisła nad muszlą klozetową. Po chwili zwróciłam cały wczorajszy posiłek. Usiadłam na kafelkach i przetarłam ręką usta. Nie miałam siły się podnieść. Poczułam w ustach nieprzyjemny smak. Nagle wszystko ponownie podeszło mi do gardła. Drugi raz rzuciłam się w stronę muszli.</div><div class="MsoNormal">Spędziłam nad nią jeszcze trochę czasu<span> </span>, po czym poszłam wziąć zimny prysznic.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Patrzyłam się przed siebie niewidomym wzrokiem. Czy ten sen…</div><div class="MsoNormal">-Emylly ? Co się dzieje ?- Zapytał Christopher łapiąc mnie za rękę. Pod jego dotykiem jakbym się ocknęła i szybko na niego spojrzałam mówiąc.</div><div class="MsoNormal">-Źle się dziś czuję.-Mruknęłam spuszczając wzrok. Niby mówiłam prawdę czułam się jednak jak ostatnia kłamczucha.</div><div class="MsoNormal">-Czemu mi o tym wcześniej nie powiedziałaś ? Może zaprowadzę cię do uzdrowiciela ?-Mówił przestraszony. Martwił się. Na samym początku próbował udawać twardego, pękł jak bańka mydlana.</div><div class="MsoNormal">-To tylko poranne mdłości.</div><div class="MsoNormal">-Mogłaś się czymś zarazić, nie zapominaj ,że już nie jesteś na ziemi. U nas choroby są o wiele bardziej poważniejsze. Gdy się rozwiną nie łatwo je wyleczyć.- Ciągle o tym zapominam.</div><div class="MsoNormal">-Dobrze. </div><div class="MsoNormal">-Pójdziemy zaraz po śniadaniu.- Przytaknęłam tylko głową. Byłam dziwnie nieobecna. Nie mogłam się pozbyć tego okropnego widoku. Ten mały aniołek miał połamane nóżki i skręcony kark…-Czy stało się coś jeszcze ?</div><div class="MsoNormal">Cicho westchnęłam. Musiałam mu powiedzieć.</div><div class="MsoNormal">-Koszmary…One powróciły.</div><div class="MsoNormal">-To może być jeden z objawów twojej choroby…- Mam wrażenie czy on sam próbował się uspokoić ? </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Spojrzałem na jej bladą twarz. Okropnie się męczyła.</div><div class="MsoNormal"><i>Christopherze ?</i></div><div class="MsoNormal">Rafael ? Dziwne…</div><div class="MsoNormal"><i><u>Rafaelu coś się stało ?</u></i></div><div class="MsoNormal"><i>Chciałbym zasięgnąć twojej rady. Przybądź do mojego gabinetu jak najszybciej.</i></div><div class="MsoNormal">-Emylly...Wytrzymasz jeszcze trochę ?</div><div class="MsoNormal">-Rafael ?- Zapytała nawet na mnie nie spoglądając. Przytaknąłem.-Nie czuję się ,aż tak źle… Załatw sobie spokojnie wszystkie swoje sprawy a ja pójdę się zdrzemnąć.- Wstała powoli. Nagle się zachwiała…Podbiegłem do niej i ją szybko przechwyciłem. Kur*a !!!</div><div class="MsoNormal">-Idziemy do uzdrowiciela…-Mruknąłem wściekły. Nie byłem zły na nią , tylko na siebie ,że tak późno się zorientowałem ,że jest coś nie tak.</div><div class="MsoNormal">-Musisz się spotkać z Archaniołem…Jestem po prostu bardzo zmęczona. Nie spałam połowę nocy…- Dobrze wiedziałem ,że nie mogę tak po prostu do niego nie iść. </div><div class="MsoNormal">-Wrócę jak najszybciej się da.- Powiedziałem stanowczo. Szybko wbiegłem do wierzy i poleciałem do naszego pokoju. Położyłem delikatnie ciało bladej dziewczyny na łóżko. Zasnęła już na moich rękach. Cholernie się o nią martwię, nie mogę jednak odmówić Archaniołowi. Wyszedłem szybko i udałem się do gabinetu Rafaela. Zapukałem głośno i nie czekając na odpowiedź wszedłem do pomieszczenia.</div><div class="MsoNormal">-Dobrze ,że jesteś.- Powiedział odwracając się w moją stronę. Obecnie stał tyłem do okna. Patrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem, tak jakby nie był pewien czy mi zaufać.</div><div class="MsoNormal">-Co się stało Rafaelu ?- Zapytałem. Co tu się ostatnio dzieje do cholery ?!</div><div class="MsoNormal">-Michaela powiększyła swoje wojsko… </div><div class="MsoNormal">-Myślisz ,że to ona ?</div><div class="MsoNormal">-Nie, oczywiście ,że nie. Nie skrzywdziła by dziecka , a poza tym ona już jest Archaniołem. –Powiedział kręcąc głową.</div><div class="MsoNormal">-W takim razie czemu się nad tym zastanawiasz ?- Mówiłem to całkiem odruchowo. Moje myśli krążyły teraz wokół niewielkiej czarnowłosej śmiertelniczki. Gdybym wrócił i zastał ją…zimną…na wieki zimną…nie wiem co bym zrobił. Nie umiał bym bez niej żyć.</div><div class="MsoNormal">-Myślę ,że chce wykorzystać teraźniejszą sytuacje po to aby zagarnąć moje ziemie.- Mimo ,iż tak mogło się stać jakoś nie przekonywała mnie ta myśl. Michaela jest bezduszna i nie ma serca ale nigdy nie dążyła ku takim celom wiedząc ,że zapłacą za to dzieci. Nagle drzwi się otworzyły i uderzyły z głuchym trzaskiem o ścianę. Do gabinetu wpadł jeden z tropicieli.</div><div class="MsoNormal">-Rafaelu !- Krzyknął. Przerażony dodał- Znaleźliśmy pierwszą ofiarę.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Dolecieliśmy wszyscy na miejsce w minutę. Szybko podeszliśmy do zmasakrowanego ciała.</div><div class="MsoNormal">-Nie…-Szepnąłem patrząc na zwłoki. Nagle wezbrała we mnie wściekłość. Nie tylko ja jeden byłem w takim stanie. Spojrzałem na twarz Archanioła. Chyba miał już swojego winnego. U moich stóp leżała malutka anielica. Pozornie mała. Miała ok. stu lat. Jej skrzydełka jeszcze nie były do końca rozwinięte. Straciła z nich połowę błękitnych piór. Miała tylko jedno oko które było przypalone. Obydwie nóżki były połamane i pocięte. W miejscu gdzie powinien być brzuch ziała ogromna dziura. Wyrwano jej serce i włożono je do małej rączki. Na jej czole był wypalony znak jednego z Archaniołów.</div><div class="MsoNormal">-Michaela…-Mruknął Rafael.</div><div class="MsoNormal">-Nie mogła tego zrobić…-Powiedział ten sam tropiciel który jeszcze kilka chwil temu informował nas o zajściu.- Obecnie jest na terytorium Sachela.- No tak…nowy kochanek ? Ciekawe jak długo będzie żył.</div><div class="MsoNormal">-Muszę z nią porozmawiać.- Powiedział Archanioł i wskazał na jednego z wojowników.-Lecimy. Wy zajmijcie się ciałem.- Po chwili już go nie było.</div><div class="MsoNormal">Emylly…</div><div class="MsoNormal">Muszę dostać się jak najszybciej do wierzy.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wszedłem do pokoju i usłyszałem potworny krzyk.</div><div class="MsoNormal">-Aaaayyaa!!!- Krzyczała Em. Wiła się na łóżku niczym wąż , wąż którego obdzierają ze skóry. </div><div class="MsoNormal">-Emylly !-Podbiegłem do niej. Dziewczyna szybko się obudziła. Była cała zalana potem.</div><div class="MsoNormal">-Chris ?- Zapytała cicho. Jej głos słabł. </div><div class="MsoNormal">-Tak to ja. Idziemy do uzdrowiciela.- Wziąłem ją na ręce. Próbowała się do mnie przytulić ale nie mogła, nie miała tyle siły.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><b><i>Pisane w trzeciej osobie (w tym samym czasie w którym Chris i Emylly zaczynają jeść śniadanie):</i></b></div><div class="MsoNormal"><span> </span>Szedł po jednym z wielu korytarzy znajdujących się w wierzy Michaeli. Szeptał cichutko swój ulubiony wierszyk. Echem roznosiły się jego kroki. Podszedł do drzwi prowadzących do gabinetu Archanielicy. Zapukał. Usłyszał ciche proszę po czym wszedł do pokoju.</div><div class="MsoNormal">-Witaj Michaelo.- Powiedział podchodząc do niej i całując ją soczyście w usta.</div><div class="MsoNormal">-Gabriel ? Nie spodziewałam się ciebie.- Mruknęła oddając pocałunek.</div><div class="MsoNormal">-Mam dla ciebie kilka wiadomości i…stęskniłem się za tobą.</div><div class="MsoNormal">-Najpierw wiadomości.- Powiedziała siadając na swoim biurku.</div><div class="MsoNormal">-Jak zwykle dokładnie śledziłem poczynania Rafaela i zaniepokoił mnie jego stan armi…- Michaela spojrzała na niego z miną której nie dało się określić. Oczywiście ,że nie. Ona nigdy go nie kochała. Ona nigdy nikogo nie kochała. Gabriel był jej tymczasową zabawką , dopóki będzie jej potrzeby będzie się nim bawić. </div><div class="MsoNormal">-W jakim sensie ?- Zerknął na jej nogi które delikatnie zaczęła rozszerzać. </div><div class="MsoNormal">-Sensie liczebności, mam wrażenie ,że chce wykorzystać ten chaos. Dobrze by było gdybyś z kimś połączyła swe siły…-Anielica zamyśliła się po czym mruknęła.</div><div class="MsoNormal">-Masz racje. Wyruszam już teraz.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>To było zbyt proste. Jak na razie wszystko szło bezbłędnie. </div><div class="MsoNormal">-Archaniołowie…to zwierzęta myślące tylko i wyłącznie o swoich ziemiach. Chwila niepewności doprowadza ich już do szaleństwa…Jeszcze tylko pozostała siódemka…-Szeptał tropiciel wychodząc z wierzy Michaeli. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><i><b>_____</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Nie podoba mi się...Za bardzo przegadane :P</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Ale akcja powoli zmierza ku...ku czemu ?...Cholera zgubiłam słowo :P No...akcja zmierza :D</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Czekam na wsze opinie :* </b></i> </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-86992246460956580212011-06-28T14:59:00.000-07:002011-06-28T14:59:14.852-07:0010. Panika…Musisz wywołać panikę…Każdy ma bać się swojego cienia…<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="1026"/> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapelayout v:ext="edit"> <o:idmap v:ext="edit" data="1"/> </o:shapelayout></xml><![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"> Delikatnie otworzyłam oczy. Zamrugałam kilkakrotnie aby przyzwyczaić się do panującego tu światła. Było mi zimno…nie wyczuwałam za sobą ,żadnego ciała. Ogarnął mnie smutek. Odwróciłam się i jeszcze bardziej posmutniałam.<span> </span>Miejsce obok mnie było puste. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.</div><div class="MsoNormal">-Już nie śpiesz ?- Zapytał tropiciel wchodząc do pokoju. Miał na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder. Rozpostarł skrzydła i pomachał nimi dwa razy z całej siły. Małe kropelki wody opadły na podłogę a w pomieszczeniu przez chwilę mocno zawiało.</div><div class="MsoNormal">-Myślałam ,że polujesz…- Mruknęłam cicho. Na widok anioła zupełnie mi zaschło w gardle.</div><div class="MsoNormal">-Rada Dziesięciu ma teraz ważniejsze zadania…ktoś bardzo chce zostać Archaniołem.</div><div class="MsoNormal">-Co? Jak ?- Zapytałam szybko.</div><div class="MsoNormal">-Żeby zostać Archaniołem trzeba osiągnąć pewien wiek. No i jakiś inny Archanioł musiałby zrezygnować. </div><div class="MsoNormal">-Kto by zrezygnował ?- Powiedziałam. Christoper podszedł do mnie powoli i usiadł niedaleko.</div><div class="MsoNormal">-Nikt. I w tym kłopot. Jeżeli nie uda im się znaleźć tej osoby na czas prawdopodobnie rozpęta się wojna…zginie bardzo dużo stworzeń…nie tylko aniołów. </div><div class="MsoNormal">-Wojna może przenieść się na ziemie ?!- Wzruszył tylko ramionami. Już <span> </span>prawie się przyzwyczaiłam do tego ,że nie obchodzi go los innych a co dopiero ludzi. Mi jednak na ziemi pozostały bliskie osoby które nadal kocham. Pomimo tego ,że wyczyszczono moim dziadkom pamięć ja o nich nie zapomniałam. –To proste trzeba znaleźć osobę w odpowiednim wieku i z ogromną ilością mocy.- Powiedziałam wyrwana z rozmyślań.</div><div class="MsoNormal">-Wcale nie takie proste. Rada Dziecięciu podejrzewa ,że tej akcji przewodniczy jedna osoba która tylko ciągnie za sznurki…to może być praktycznie każdy.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Zacisnęłam mocniej ręce.</div><div class="MsoNormal">-Boisz się ?- Zapytał roześmiany Chris.</div><div class="MsoNormal">-Nie…- Mruknęłam cicho i trochę rozluźniłam uścisk. Kochałam z nim latać jednak czasami panicznie się bałam ,że upadnę. Oczywiście przez moją nieuwagę…Chris by mnie nie puścił…chyba. </div><div class="MsoNormal">-Jesteś pewna ?- Zapytał z łobuzerskim uśmiechem. W takich momentach zapominam ,że jest aniołem. Wygląda tak ludzko.</div><div class="MsoNormal">-Tak.- Powiedziałam pewnie. Zaskoczył mnie mój głos był stanowczy i silny. Nagle przestał machać skrzydłami i zaczęliśmy opadać. Okrył mnie nimi jak płachtą i przyciągnął mocniej do siebie. Po chwili jego usta zachłannie szukały moich. Czułam ogromny powiew wiatru jednak kto by się przejmował tym ,że spada z ogromną prędkością w ramionach TAKIEGO stworzenia. Gdy byliśmy jakieś trzy metry od ziemi Christopher nagle rozprostował skrzydła. Czułam ogromny opór powietrza. Jednym szybkim machnięciem skrzydeł wznieśliśmy się wyżej.</div><div class="MsoNormal">-Wariat.- Powiedziałam i objęłam go mocniej. Zaśmiał się krótko i przyspieszył. Miałam wrażenie ,że wszystkie moje wnętrzności podeszły mi do gardła.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><b><i><u>Pisane w trzeciej osobie :</u></i></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Cisza… Słychać było tylko kroki. Żaden anioł się tu nie zapuszczał… Nigdy. </div><div class="MsoNormal">Kap…</div><div class="MsoNormal">Kap…</div><div class="MsoNormal">Kap…</div><div class="MsoNormal">O uszy odbijał się uporczywy dźwięk. Nagle z cienia zaczął wyłaniać się jakiś kształt. W słabym świetle księżyca zalśnił złoty wzór na jego skrzydłach. Podszedł do ceglanej ściany i skupił się na tym co jest za nią. Już bardzo dawno tu nie był…nie miał zupełnej pewności czy to tu. Jego serce przebiło ogromne cierpienie…</div><div class="MsoNormal">- Kiedy osiądzie już gniew</div><div class="MsoNormal">Jak szron na zieleni</div><div class="MsoNormal">Kiedy rozrośnie się krzew<br />
Bezkresnej nadziei<br />
Rozpocznie się gra<br />
O nowy etap, o szlak nowej drogi<br />
Nie zazna widoku dnia<br />
Ten komu teraz podwiną się nogi - Szeptał cicho dobrze znany mu wierszyk. To było tu… Jednak jeszcze nie pora. Najpierw musiał wywołać małą panikę. Uśmiechnął się złowieszczo i wzniósł się do góry.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wszedł do okrytego ciemnością pokoju. Podszedł do niewielkiego okna i zapytał :</div><div class="MsoNormal">-Co teraz ?</div><div class="MsoNormal"><i>Panika…Musisz wywołać panikę…Każdy ma bać się swojego cienia…</i></div><div class="MsoNormal">-Jak ?</div><div class="MsoNormal"><i>Najłatwiej jest zacząć od Rady Dziesięciu…Przecież jesteś jednym z najlepszych tropicieli Rafaela.</i></div><div class="MsoNormal">-To nie jest jednak takie proste , nie zapominaj ,że on jest Archaniołem.</div><div class="MsoNormal"><i>A ty nie zapominaj ,że świetnie manipulujesz ludźmi i nie tylko…</i></div><div class="MsoNormal">-Postaram się.- Dodał jeszcze i delikatnie się ukłonił wychodząc. Jej głos zawsze dobiegał jakby z oddali.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Mocno zapukał w drzwi. Po usłyszeniu cichego proszę wszedł.</div><div class="MsoNormal">-Gabriel…Nie spodziewałem się ciebie. Co cię do mnie sprowadza ?- Zapytał podnosząc głowę z nad papierów. Wskazał mu fotel naprzeciwko jego biurka.</div><div class="MsoNormal">-Ostatnia sytuacja w Azylu. Chciałbym się do czegoś przydać.- Powiedział obmyślając w głowie cichutki plan jak go zniszczyć.</div><div class="MsoNormal">-Staramy się angażować w to jak najmniej aniołów…aby zapobiec panice.</div><div class="MsoNormal">-Rozumiem…Jednak gdybym miał się do czegoś przydać…Możesz na mnie liczyć. Wiem jak wygląda twoja sytuacja…- Powiedział powoli wstając. Był pewny ,że jego słowa dadzą do myślenia Archaniołowi.</div><div class="MsoNormal">-Moja sytuacja ?- Bam ! Uległ jego manipulacji tak prosto jak ulega mysz zapachowi sera i łapie się w pułapkę. Właśnie jako pierwszy z wielu wszedł do klatki a jej drzwiczki zamknęły się z głuchym trzaskiem. </div><div class="MsoNormal">-To ty nie wiesz ?- Spojrzał na niego ciekawie.- Michaela powiększyła znacznie swoje wojsko…A poza tym przecież wasze stosunki ostatnio nie były za dobre…- Rafael się zadumał nad słowami młodszego tropiciela.</div><div class="MsoNormal">-Racja…Zostaniesz moim szpiegiem. Poobserwuj trochę jej tereny.- Powiedział wolno.</div><div class="MsoNormal">-Oczywiście. Wyruszę jeszcze dziś w nocy.- Wychodząc z Wierzy Archanioła zastanawiał się nad tym jak obrócić wszystkich przeciwko sobie…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">Wystarczą ci tylko dwa dni… <i><span> </span></i><span> </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span>____</span></div><div class="MsoNormal"><span><b><i>Wybaczcie ,że jest taki krótki...to tylko dwie strony w wordzie...</i></b></span></div><div class="MsoNormal"><span><b><i>Coraz trudniej mi pisać na tym blogu.</i></b></span></div><div class="MsoNormal"><span><b><i> </i></b><i><b>Coraz trudniej jest mi wymyślać dalszy ciąg...</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Niby mam już wszystko w głowie...ale boje się ,że zawiodę siebie a co gorszę was. </b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Oczywiście będę kontynuować to opowiadanie :D Uwielbiam Anioły :)</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Jednak chcę wam powiedzieć ,że to co wymyśliłam jest trudne do napisania a ja powoli mam coraz mniej chęci.</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Rozdziały będą pojawiały się rzadziej... No chyba ,że dostane olśnienia jak kiedyś na Wakacjach Życia :) było chyba tylko jakieś 7 rozdziałów a w ciągu dziesięciu dni dobiłam 11 + epilog :) Rozpisałam się... :)</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Prawie bym zapomniała !</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Chcę wam polecić bloga mojej znajomej ,Oli : <a href="http://motyle-w-chmurach.blogspot.com/">Motyle w chmurach </a></b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Dziewczyna fajnie pisze :)</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Kończę pa :*</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><b><i> </i></b></span></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-21900451384460419812011-06-24T08:45:00.000-07:002011-06-24T08:45:32.313-07:009. Popełniła najgorszą rzecz jaką może zrobić anioł. Zakochała się w człowieku…<div class="MsoNormal">Siedziała w bezruchu. W ręku trzymała kubek gorącej herbaty wpatrując się uporczywie w jeden punkt za oknem. Piękna anielica siedziała na betonowej płycie ze spuszczoną głową. Jej rude włosy opadały kaskadami na porcelanowe policzki. Była zupełnie naga , swoje kobiecości zakrywała rękoma. Emylly widywała ją codziennie…na początku myślała ,że to tylko kilkudniowa kara jednak Christopher wyprowadził ją z tego błędu :</div><div class="MsoNormal">-Kim ona jest ?- Zapytała podchodząc do okna i delikatnie dotykając szyby.</div><div class="MsoNormal">- Tak naprawdę to nikt tego nie pamięta. Kiedyś pod płytą na której siedzi znajdowała się tabliczka z biegiem czasu jednak zniknęła.- Mówił podchodząc do niej. Przytulił się do jej pleców.</div><div class="MsoNormal">-To jej kara prawda ?- Pokiwał głową twierdząco.- Jak długo tu siedzi ?</div><div class="MsoNormal">-Rafael mówi ,że ponad pięć tysięcy lat.- Na jej drobnej twarzy pojawił się szok.</div><div class="MsoNormal">-Jak ?- Pisnęła.</div><div class="MsoNormal">-Nie zapominaj ,że jesteśmy aniołami. Niestety tak dokładnie to nie wiem. Nie jestem aż tak stary.- Na jego twarzy pojawił się uśmiech który tak kochała. A był tym piękniejszy ,że pojawiał się bardzo rzadko i na kilka sekund.- Rafael opowiadał mi ,że miała zostać zabita.</div><div class="MsoNormal">-Czemu ?- Zapytała szybko.</div><div class="MsoNormal">-Popełniła najgorszą rzecz jaką może zrobić anioł. Zakochała się w człowieku…- Wyraz jej twarzy był nie do opisania. Chris delikatnie się zaśmiał i pocałował dziewczynę mocno i namiętnie w usta.- Więc wracając do rzeczywistości. Zdradziła swojemu partnerowi bardzo dużo tajemnic. Miała umrzeć w męczarniach. Dzień przed tym wydarzeniem wpadła na pewien pomysł. Postanowiła ,że zabije swojego kochanka jeżeli pozwolą jej żyć. Rada Dziesięciu się zgodziła. Anielica była dla nich zbyt cenna.</div><div class="MsoNormal">-Zabiła go ?!</div><div class="MsoNormal">-Tak. Oczywiście otrzymała inną karę. Sześć tysięcy lat w bezruchu. Okropne. Gdy już odbędzie swoją karę będzie musiała od nowa uczyć się latać i chodzić , ponieważ jej mięśnie zesztywniały.</div><div class="MsoNormal">-Niesamowite…Niesamowicie okropne. Podejrzewam ,że to i tak jedna z najlżejszych kar.- Poruszył głową twierdząco.</div><div class="MsoNormal">Emylly okryła się mocniej kocem. Uśmiechnęła się na wspomnienie o wspólnym locie z Chrisem. Musiał zyskać czas…choć trochę. Wymyślił ,że jeżeli Em zachoruje to przemiana na pewno się opóźni. Tylko jak to zrobić ? Nie musieli długo myśleć…Dziewczyna najpierw wzięła kąpiel a potem na mokre ciało ubrała bieliznę (choć Chris upierał się aby nic na siebie nie zakładał) i wzleciała w jego ramionach wysoko ponad chmury. Latali tak przez kilka godzin, aż w końcu tropiciel uznał ,że wystarczy. Następnego dnia miała wysoką gorączkę i kaszlała tak jakby chciała wypluć płuca. Udało im się. Przemiana została opóźniona o dwa tygodnie. Choroba dawała 89% pewności ,iż zmutuje. Odchyliła głowę i zamknęła oczy. Chris obiecał jej ,że ją stąd wyciągnie i będą razem. Pierwsza myślą była ucieczka. Szybko jednak ja odrzucili, Christopher przecież był najlepszym tropicielem Rafaela…znaleźli by go w ciągu dziesięciu minut.</div><div class="MsoNormal">-Czemu to wszystko jest takie trudne ?!- Wychrypiała jak najgłośniej. Po chwili jednak tego pożałowała. Gardło zaczęło ją piecze zdwojoną siłą. Złapała się za nie i delikatnie pisnęła z bólu. </div><div class="MsoNormal"><i>Chris ?</i></div><div class="MsoNormal">Zapytała w myślach. Nie lubiła się z nim kontaktować poprzez myśli…Dziwnie się czuła gdy odpowiadał w jej głowie. Poza tym zawsze bała się ,że przeszkodzi mu w tropieniu.</div><div class="MsoNormal"><i><u>Emylly ? Emylly ? Coś się stało ?</u></i></div><div class="MsoNormal">Zapytał szybko z troską i strachem.</div><div class="MsoNormal"><i>Czy w jakiś sposób mógłbyś przywołać do mnie Gabriela ?</i></div><div class="MsoNormal">Wypowiadała te słowa powoli. Bała się ,że anioł nagle wybuchnie ale on tylko odpowiedział chłodno.</div><div class="MsoNormal"><i><u>Po co ?</u></i></div><div class="MsoNormal">Wiedziała ,że mu nie może powiedzieć o darze Gabriela. Gdyby tylko wiedział, Rafael by się dowiedział i nici z ich planu…</div><div class="MsoNormal"><i>Nie chcę siedzieć tu sama…</i></div><div class="MsoNormal">Jego głos zamienił się w lodowe ostrza…gdyby mogły przebiłyby jej serce.</div><div class="MsoNormal"><i><u>Niedługo wracam.</u></i></div><div class="MsoNormal">Westchnęła. </div><div class="MsoNormal"><i>Proszę…</i></div><div class="MsoNormal">Czuła jak jego złość powoli sięga zenitu…czuła to. Na szczęście tylko przez jego myśli, szczerze współczuła jego ofierze.</div><div class="MsoNormal"><i><u>Dobrze.</u></i></div><div class="MsoNormal">Ciepło i zapach nocy zniknęły. Dobrze wiedziała jakie to dla niego trudne. Za każdym razem gdy słyszał jego imię z jej ust wpadał w wściekłość. Nienawidził momentów gdy była pod jego opieką. Nie łatwo było zdobyć zaufanie anioła…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Wściekłość…Zazdrość i cholerny strach. Jeszcze nigdy mu tak na nikim nie zależało. Wyleciał z ukrycia złapał anielicę za włosy , ta krzyknęła gardłowo.</div><div class="MsoNormal">-Czemu wy to robicie ?!- Wykrzyczał jej w twarz.</div><div class="MsoNormal">-Nie wiem o co ci chodzi…- Szeptała płacząc.</div><div class="MsoNormal">-Wy ! Kobiety…- Pociągnął ją mocniej wyrywając przy tym sporo włosów. Anielica ryknęła z bólu.</div><div class="MsoNormal">-Czemu wy to robicie ! Cholerni faceci !- Uderza go w twarz z całej siły. Jego głowa nawet się nie poruszyła.</div><div class="MsoNormal">-Nie trzeba było tego robić…- Złapał jej twarz w ręce i jednym sprawnym rucham złamał kark. Ciało dziewczyny opadło na kupkę suchych liści. </div><div class="MsoNormal"><i><u>Rafaelu. </u></i></div><div class="MsoNormal">Po chwili usłyszał jego silny głos.</div><div class="MsoNormal"><i>Skończyłeś ?</i></div><div class="MsoNormal"><i><u>Tak. Czy mam zrobić coś jeszcze ?</u></i></div><div class="MsoNormal"><i>Nie dziś. Wracaj do domu i ochłoń. Nie możesz tropić wściekły.</i></div><div class="MsoNormal">Musiał dać jakoś upust swojej złości. Podleciał do drzewa i uderzył je z całej siły. Po chwili opadło z głośnym trzaskiem na mokrą ziemie. Wzniósł twarz ku niebu rozpościerając przy tym skrzydła. Wydał z siebie głośny gardłowy krzyk. </div><div class="MsoNormal">-Uspokój się…- Szeptał sam do siebie.</div><div class="MsoNormal"><b><i>Mój ojciec zamienił się w potwora…</i></b><i> </i></div><div class="MsoNormal">Dwa dni temu wypowiedział te słowa w czasie rozmowy z Emylly. </div><div class="MsoNormal">-Nigdy nie chciałem być taki jak on…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Drzwi delikatnie się uchyliły i pojawiła się w nich głowa anioła.</div><div class="MsoNormal">-Witaj Emylly.- Powiedział radośnie Gabriel podchodząc do dziewczyny. Podniosła delikatnie głowę i spojrzała mu w bursztynowe oczy. Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi.</div><div class="MsoNormal">-Jest aż tak źle ?- Poruszyła twierdząco głową. Wziął ją za rękę i skupił się na jej bólu. Po chwili jego ciało przeszył mały wstrząs. To była jego słodka tajemnica… Pochłaniał ból i cierpienie , zamieniał je w energie. Dzięki temu stawał się coraz silniejszy…-Lepiej ?- Zapytał z troską w głosie dotykając policzka śmiertelniczki.</div><div class="MsoNormal">-Tak dziękuję.- Szepnęła głośno. </div><div class="MsoNormal"><i><u>Em ?</u></i></div><div class="MsoNormal">Szybkim ruchem strzepnęła dłoń młodszego tropiciela. Spojrzał na nią nieco dziwnie.</div><div class="MsoNormal">-Przepraszam…Chris nie lubi gdy mnie dotykasz.</div><div class="MsoNormal">-Nic nie szkodzi.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Ktoś cicho stąpał po czarnych kafelkach. Odgłos roznosił się po całej Sali. Gdy drzwi się otworzyły nagle rozmowy ucichły. </div><div class="MsoNormal">-Jak zwykle spóźniony…-Mruknęła Michaela. Westchnął i odparł.</div><div class="MsoNormal">-A ty jak zwykle narzekasz.- Prychnęła i uniosła wyżej głowę. Michaela nigdy się nie zmieni i wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Jedyne co można w takiej sytuacji zrobić to nauczyć się ją ignorować…jednak wielu zachwyciło jej piękno nim spojrzeli w dusze. Trzeba przyznać ,że nie najlepiej na tym wyszli…Rafael jednak zawsze lubił się przekomarzać z anielicą. Była to jego prywatna rozrywka. </div><div class="MsoNormal">-Dlaczego dziś znowu tu się zebraliśmy ?- Zapytał szybko Sachel wykorzystując chwilę ciszy.</div><div class="MsoNormal">-Coś złego dzieje się w Azylu*- Powiedział siadając. Michaela zesztywniała.</div><div class="MsoNormal">-Czemu tak myślisz ?- Powiedziała w szoku. Azyl był miejscem w którym wychowywało się anioły czystej krwi. Anielskie dzieci były taką rzadkością ,że gdy jakieś się narodziło wszyscy byli gotowi bronić ich własną piersią. Michaela też nie była obojętna na ich cierpienie.</div><div class="MsoNormal">-Każdy z nas ma tam swoich ludzi… Jeden z moich tropicieli wyczuł tam ogromną ilość mocy najgorsze jest to ,że ona ciągle przybywa.- Pomimo tego ,że twarze zebranych archaniołów nie wyrażały nic każdy z nich był przerażony.</div><div class="MsoNormal">-Co robimy ?!- Wykrzyknęła Michaela.</div><div class="MsoNormal">-Uspokój się Michaelo…Spokój na razie jest najważniejszy.- Powiedział delikatnym głosem Ilium. –Trzeba znaleźć źródło mocy…</div><div class="MsoNormal">-Ale jak ?- Myślał głośno Sachel.</div><div class="MsoNormal">-Wiadomo skąd się bierze ta moc ?- Zapytał Uram.</div><div class="MsoNormal">-Niestety nie. Wiemy na pewno jedno…musimy temu jak najszybciej zapobiec… Ktoś chyba bardzo by chciał zostać Archaniołem bez względu na cenę jaką będą musieli zapłacić inni…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Drzwi zamknęły się z głuchym trzaskiem. Tropiciel wyczuł zapach którego tak nienawidził…</div><div class="MsoNormal">Cynamon i kwiaty bzu…</div><div class="MsoNormal">-Jeżeli tu jesteś to cię zabije…-Szepnął groźnie wchodząc do pokoju Em. Jednak zastałam tylko śmiertelniczkę o kruczo czarnych włosach owiniętą kocem. Podszedł do niej. Miała przymknięte powieki…na jej twarzy malował się ból. Spała. Podniósł ją bez większego problemu i przeniósł na łóżko znajdujące się w głębi pokoju. Położył się obok niej i przytulił mocno. </div><div class="MsoNormal">-Chris ?- Zapytała z nadzieją podnosząc głowę. Jej spojrzenie trafiło na szczękę mężczyzny.</div><div class="MsoNormal">-To ja…śpij spokojnie. Jestem przy tobie.- Pochylił się nad nią i delikatnie ją pocałował w usta. </div><div class="MsoNormal">-Nie zasnę już…</div><div class="MsoNormal">-Dlaczego ? Co ci się śniło ?- Zapytał szybko. </div><div class="MsoNormal">-Ja… nie wiem pamiętam tylko urywki. Gabriel szedł z jakąś kobietą wprost na mnie…Byłeś szybszy i odrzuciłeś go ode mnie jednak o niej zapomniałeś. Podeszła do mnie i zaczęła mi…miażdżyć…</div><div class="MsoNormal">-Co ? – Zapytał .</div><div class="MsoNormal">-Brzuch…Słyszałam jak malutkie kości pękają…Zabiła mojego…moją…moje dziecko.</div><div class="MsoNormal">-To tylko sen…Tylko sen.- Mówił głaszcząc ją po włosach.</div><div class="MsoNormal">-Nie chce go pamiętać…- Przyssał się do jej ust z niespodziewaną siłą. Ogarnęło ją nagle pożądanie jakiego nigdy nie odczuwała. Szybko ją podrzucił i nagle znalazł się nad nią. Ich pocałunki były coraz szybsze i coraz głębsze. Nagle zaczął obsypywać nimi jej szyje. Dziewczyna wygięła się w łuk z rozkoszy. Jej ciało przeszył przyjemny dreszcz gdy tropiciel zaczął schodzić coraz niżej i niżej. Pociągnęła jego głowę ku swojej…nie opierał się. Owinęła go nogami wokół pasa i spojrzała mu w oczy. Tańczył w nich szalony ogień podniecenia…</div><div class="MsoNormal">Ona nie chciała czekać…</div><div class="MsoNormal">On nie chciał czekać…</div><div class="MsoNormal">I nagle wszystko zniknęło byli tylko oni ich złączone ciała i głośne oddechy… </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">_____</div><div class="MsoNormal"><i><b>Wiem...długo nie pisałam :) </b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Mam nadzieje ,że was zadowoliłam...Rozdział jest nieco tajemniczy jednak chwila namysłu a wszystkiego można się domyślić :D</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Dedykacja... a tak:) Dla Marioli ! </b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b> Mam nadzieję ,że zaczniesz swoją przygodę z blogami lub opowiadaniami (i dasz mi je przeczytać) :D Natchnęła mnie twoja pustynia miłości :P</b></i></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-78974916177504439612011-06-14T06:56:00.000-07:002011-06-14T06:56:32.804-07:00Pytanie...Mam do was pytanie a jednocześnie prośbę :)<br />
Muszę się wam przyznać szczerze ,że myślałam razem z moją przyjaciółką Moniką o tym blogu... Długo.<br />
Tak właściwie o jego zakończeniu.<br />
Wymyśliłyśmy wspólnymi siłami dwie wersje (choć są tak trudne do opisania ,że chyba ją zabiję :P). Oczywiście wersje z Happy Endem i dramatem.<br />
Chciałabym poznać waszą opinie na ten temat. Jak chcecie aby została zakończona ta historia ? Proszę o odpowiedzi w komentarzach. Miło by było gdybyście jeszcze jakoś podsumowali swoje decyzje. Większość głosów wygrywa :)<br />
<b>Spokojnie to nie są ostatnie rozdziały na tym blogu ale chciałabym mieć już taki ogólny zarys tego opowiadania :):)</b><br />
<i>To Jest Dla Mnie Bardzo Ważne...</i><br />
Dziękuję wam z góry :*:*<i> </i>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-49966998851883990522011-05-30T08:30:00.000-07:002011-05-30T08:30:10.686-07:008. Toksyna.<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="1026"/> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapelayout v:ext="edit"> <o:idmap v:ext="edit" data="1"/> </o:shapelayout></xml><![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><b><i> <a href="http://asiunia0vp.wrzuta.pl/audio/57Q6X9oDZWM/plumb_-_cut">>>>>Piosenka<<<<</a></i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-A jednak wróciłeś ?- Zapytała ciepłym głosem głaszcząc go po włosach. Był do niej tak podobny…</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Tylko na chwilkę ,zaraz wracam. Pa !- Dał jej całusa i wybiegł z domu. Wtedy jeszcze nie wiedział co zastanie w domu po powrocie. </i></b></div><div class="MsoNormal">Zmagał się ze wspomnieniami. Niemiał teraz na nie czasu ,Emylly jest ważniejsza. Jeszcze nie był pewien co do niej czuję ale na pewno nie chciał jej stracić.</div><div class="MsoNormal"><b><i>Usłyszał cichy krzyk. Wbiegł szybko do głównego pokoju. Krew…dużo krwi. </i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Uciekaj !- Głos matki słabł.</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Boi się…Mówiłem ci już.</i></b></div><div class="MsoNormal">Tak wtedy był przerażony. Ale to było tak dawno temu. Nie pozwoli na to drugi raz…Nikt nie<span> </span>odbierze mu znowu kogoś tak ważnego. Wbiegł do gabinetu Rafaela i wtedy nagle zaczął wspominać na jawie :</div><div class="MsoNormal"><b><i>Rafael przeobraził się w postać jego ojca a Emylly w matkę. W oczach anioła widział szaleństwo. Przed śmiercią matki często widywał go w takim stanie. Jednak tego pamiętnego dnia<span> </span>wszystko sięgnęło zenitu… Ogarnął go szał krwi. Wcześniej tego jeszcze do końca nie rozumiał. Był małym aniołkiem. Zbliżył się do jego matki :</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Uciekaj !- Nie. Tym razem będzie inaczej. Nie da jej umrzeć. Nie da ! Rzucił się na ogromnego anioła.</i></b></div><div class="MsoNormal">-Chris !- Krzyknęła Emylly. Jej głos sprowadził go na ziemię. Nagle zdał sobie sprawę ,że jego ręce znajdują się na szyi Archanioła. Szybko go puścił…Spojrzał na swoje dłonie. Patrzył tak na nie w zupełnym otępieniu. Emylly w szoku stała pod ścianą patrząc na czarnego anioła znajdującego się na środku gabinetu.</div><div class="MsoNormal">-Rafaelu… Ja…- Archanioł spojrzał na niego. Doskonale wiedział o co chodzi tropicielowi.</div><div class="MsoNormal">-Nie, to nie możliwe. Niedawno robiliśmy ci testy. W twojej krwi nie ma toksyny.- To przez nią jego ojciec stał się potworem. Za późno to odkryto. O wiele za późno. </div><div class="MsoNormal">-W takim razie czemu… ?- Zapytał.</div><div class="MsoNormal">-Tego jeszcze nie wiem. Zrobimy dodatkowe badania.- Czarny anioł spojrzał na śmiertelniczkę stojącą przy ścianie. Ta ze łzami w oczach patrzyła prosto na niego. </div><div class="MsoNormal">-Emylly…Czy ty już ?- Wtedy przytaknęła głową.</div><div class="MsoNormal"><i>Jaką podjęłaś decyzję ?</i></div><div class="MsoNormal">Zapytał ją w myślach z nadzieją. Chciał trochę prywatności.</div><div class="MsoNormal"><i>Zamierzam stać się jedną z was.</i></div><div class="MsoNormal">Poczuł jednocześnie ulgę i przeszywający strach. To było niemożliwe w jaki sposób działała na niego. </div><div class="MsoNormal">Po chwili pojawił się w drzwiach Gabriel. Pewnie wezwał go Rafael.</div><div class="MsoNormal">-Zabierz Emylly do jej pokoju.- Anioł skłonił się lekko i pociągnął dziewczynę za rękę ku drzwiom. Nagle w sercu tropiciela pojawiła się ogromna czarna kula. To była wszech ogarniająca złość. W takim stanie zabijał swoje ofiary. </div><div class="MsoNormal"><i>Wróć do mnie jak najszybciej…</i></div><div class="MsoNormal">Usłyszał jeszcze cichy głos dziewczyny. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Usiadł na dużym krześle i ułożył dokładnie skrzydła. Podeszła do niego niewielka anielica ze strzykawką. Wbiła igłę w jego żyłę i delikatnie pobierała krew. </div><div class="MsoNormal"><i>Emylly…</i></div><div class="MsoNormal">Chciał z nią porozmawiać. Powiedzieć jej o wszystkim nim usłyszy werdykt. Nic jednak nie słyszał dziewczyna się nie odzywała. Ukazał mu się jednak obraz:</div><div class="MsoNormal"><i>Siedział na polanie zasianej kwiatami i obserwował niedaleko tańczącą Emylly. Co jakiś czas podskakiwała a wiatr delikatnie poruszał jej włosami. Była taka piękna. Nagle dostrzegł śnieżnobiałe skrzydła dziewczyny.</i></div><div class="MsoNormal"><i>-Mój aniołek…-Wypowiedział je odruchowo. Tańcząca anielica zchichotała.</i></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Nie chciała go zostawiać w takiej chwili. Nie mogła jednak się sprzeciwić. Po powrocie do pokoju poprosiła Gabriela o wyjście. Zamknęła drzwi i położyła się na łóżko. Zaczęła płakać. Nigdy nie pozbędzie się tego widoku. Duża postać Chrisa wchodząca do gabinetu…Jego czarne puste oczy…Po chwili już dusił Archanioła. Krzyknęła na niego. Gdyby tego nie zrobiła może<span> </span>Christopher nie ocknąłby się ze swojego transu. Wtedy Rafael dawno by go już zabił. Może i Chris był tropicielem ale to Rafael jest Archaniołem. Nagle poczułam znajomy zapach.</div><div class="MsoNormal">Zapach nocy i ciepło.</div><div class="MsoNormal">Chris…Położył się koło mnie i przytulił do moich pleców. Zbliżył swoje usta domowego ucha i szeptał :</div><div class="MsoNormal">-Spokojnie w mojej krwi nie ma <span> </span>toksyny. Jednak zostanie ona jeszcze dokładniej zbadana. Prawdopodobnie powodem moich wspomnień jesteś ty.</div><div class="MsoNormal">-Dlaczego ja ?- Zapytałam odwracając się w jego stronę.</div><div class="MsoNormal">-To trudne…Mój ojciec zamienił się w potwora…nie dosłownie ale w jego krwi pojawiła się właśnie toksyna. Gdy wykryje się ją dość szybko udaje się uratować taką osobę. Mój ojciec nigdy nikomu nie ufał więc nie zdradził nikomu ,że dzieje się z nim coś złego. Pewnego dnia nagle wszystko sięgnęło zenitu. Mnie tego dnia nie było w domu…Była jednak moja matka. Na moich oczach wysysał jej całą krew. Nie mogłem nic zrobić. Bałem się go. </div><div class="MsoNormal">-Dlaczego mi o tym mówisz ?- Zapytałam przytulając go z całej siły. Potrzebował tego…tak dużo przeżył.</div><div class="MsoNormal">-Bo tylko kochałem moją matkę… Żadnej innej kobiety nie pokochałem tak mocno. I wtedy zjawiłaś się ty…Zaczynam czuć od nowa…Jeszcze nie jestem pewny co dokładnie… ale na pewno nie chcę cię stracić…- Spojrzał mi głęboko w oczy. Podparłam się na łokciu i delikatnego pocałowałam go w usta. </div><div class="MsoNormal">-Zostaje jeszcze tylko jedno małe ale…- Mruknęłam. Spojrzał na mnie próbując coś wyczytać z twarzy.- Nie wiadomo czy moja przemiana się powiedzie… </div><div class="MsoNormal">-Najłatwiej by było gdybyś z niej zrezygnowała…Ucieklibyśmy…</div><div class="MsoNormal">-Za późno podpisałam już umowę własną krwią…- Szepnęłam w jego tors.</div><div class="MsoNormal">-Wymyślę jakiś plan…jeszcze dokładnie nie wiem jaki ale nie odbiorą mi cię… </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">_____</div><div class="MsoNormal"><i><b>Krótki ale to nic :P</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Dziwię się normalnie! Już piąty rozdział w tym miesiącu :) :D Wena dopisuję !</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b> W rozdziale macie w końcu wytłumaczenie dziwnych wspomnień Christophera :) To jeszcze nie wszystko ! </b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>No nic :) Do napisania! :) Komentujcie :*</b></i></div><div class="MsoNormal"><b><i><span> </span></i></b></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-25857079174329277722011-05-27T06:34:00.000-07:002011-05-27T06:34:03.639-07:007. Już wybrałam...<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><span> </span>Obudziłam się bardzo późno. Słońce świeciło mi prosto w oczy. Przymknęłam je za co zapłaciłam bólem. Przerażająco spuchły od płaczu. Wylewałam łzy praktycznie całą noc. Zasnęłam około szóstej nad ranem. Miałam ochotę zabić tego który odsłonił tą cholerną zasłonę. I nagle pomyślałam ,że zrobił to Christopcher. Momentalnie w moim sercu znalazła się ogromna pustka. Zwinęłam się w kłębek na wielkim i pustym łożu. Myślałam ,że zaraz się rozpłaczę…nie zrobiłam tego. Nie miałam po prostu już czym płakać. Leżałam, głośno chlipiąc.</div><div class="MsoNormal"><span> </span><i>Piękna wielka rozłożysta polana…Nagle na niej wylądowaliśmy. W zachwycie spojrzałam na Chrisa. Wyglądał tak pięknie w blasku słońca:</i></div><div class="MsoNormal"><i>-Mój aniołek…- Szeptał delikatnie gładząc moje skrzydła , tym samym rozgrzewając mnie. Gdy zauważył pożądanie w moich oczach uśmiechnął się szeroko.- Lubię to jak na mnie reagujesz…-Podniósł mnie i położył na soczysto zielonej trawie. Po chwili znalazł się tuż przy mnie. Nasze skrzydła nałożyły się na siebie. Moje śnieżno białe oznaczało się na tle jego kruczo czarnego. Delikatnie przyciągnął do siebie mój podbródek…</i></div><div class="MsoNormal"><span> </span>Sen…to tylko sen. –Mówiłam sama do siebie w myślach. Nie miałam<span> </span>najmniejszej ochoty się podnosić z tego łóżka. Nie miałam po co. Nie miałam dla kogo…Moje oczy wypełniły się łzami na myśl o spędzonej nocy. Spędziłam swój pierwszy raz z pięknym aniołem… i było wspaniale…ale on mnie nie chciał. Byłam tylko jego zabawką na jedną noc…</div><div class="MsoNormal">-Po co mnie w sobie rozkochałeś…- Szeptałam.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Starałem się skupić na mojej ofierze. Chłopak szedł powoli w moją stronę. Nie rozumiem… Po co wdał się w romans z anielicą ? Teraz ona będzie umierać w męczarniach a on zniknie z powierzchni świata w sekundę…Czy jedno głupie zauroczenie ma decydować o naszym życiu ? Kolejny powód do tego aby sądzić ,że człowiek jest beznadziejny. A jak mam usprawiedliwić moje zachowanie ? Jaką mam wymyślić wymówkę ? Chwila pożądania ? Gdyby tak było dziś przed wyjściem na tropienie nie leżałbym przy niej i tulił do siebie. Jej zapłakane oczy…</div><div class="MsoNormal">-Annie ?- Zapytał chłopak w przestrzeń lasu. Ocknąłem się i szybko do niego podleciałem. Trzymałem go jedną ręką wysoko nad ziemią za szyję.</div><div class="MsoNormal">-Kochasz ją ?- Zapytałem. Spojrzał na mnie w panice.</div><div class="MsoNormal">-Ale o kogo ci chodzi ?- Ścisnąłem mocniej.</div><div class="MsoNormal">-Jak to jest kochać ?- Otwierał usta. Jednym zwinnym ruchem skręciłem mu kark.- Za wolno odpowiadasz…- Mruknąłem rzucając jego ciało na ziemię. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Poczułam dotyk na moim policzku. Chris…Chris… Otworzyłam szybko oczy i wyostrzyłam wzrok. Obok mnie stał anioł o blond włosach.</div><div class="MsoNormal">-Wszyscy mają racje jesteś piękna…Odziedziczyłaś rysy po ojcu.- Mruknął. Miał oczy w kolorze płynnego złota. Jego skrzydła…ach…wspaniałe. Wyglądały jakby je ktoś stworzył po to aby je podziwiać. Były koloru pszenicy z delikatnym złotym wzorem. Mimo tego wszystkiego zrzedła mi mina a chwila nadziei i szczęścia wygasła.</div><div class="MsoNormal">-Jestem Gabriel - Mruknął siadając na brzegu mojego łóżka.- Christopher dostał kilka zadań od Rafaela więc to ja dziś będę cię pilnować.- Uśmiechnął się do mnie promiennie. Był naprawdę piękny. Delikatnie odwzajemniłam gest.-Chcesz zobaczyć okolicę ?</div><div class="MsoNormal">Spojrzałam na niego spod byka. Pokręciłam przecząco głową.</div><div class="MsoNormal">-Nie daj się długo namawiać. Chris prosił abym pokazał ci szklany ogród.- Gdy usłyszałam imię mojego tropiciela od razu moje serce zaczęło szybciej bić. Dla niego byłam gotowa na wszystko.</div><div class="MsoNormal">-No dobrze. Za chwilę wracam.- Mruknęłam niezdarnie wstając. Udałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Wyglądałam okropnie. Starałam się jak najszybciej doprowadzić do ładu. Mimo moich starań nadal wyglądałam przerażająco. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Doszliśmy do ogromnego ogrodu.</div><div class="MsoNormal">-O mój Boże…- Szepnęłam na jego widok. Określenie szklany nie było tu zupełnie przesadne. </div><div class="MsoNormal">-Pięknie co ?- Zapytał biorąc mnie za rękę i wprowadzając pod ogromny szklany dach. Wszystko było ze szkła. Kwiaty , ławki ,fontanny. Gdzie niegdzie wyróżniały się prawdziwe czerwone róże. Nie umiałam opisać tego miejsca słowami… Było za piękne…za wspaniałe. </div><div class="MsoNormal">-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak.- Szliśmy długą ścieżką.</div><div class="MsoNormal"><i>Puść jego rękę…</i></div><div class="MsoNormal">Chris… Wszędzie rozpoznałabym ten głos. Dokładnie wypowiadał te słowa. Był wściekły jak nigdy.</div><div class="MsoNormal"><i>A jak nie to co ?</i></div><div class="MsoNormal">Skupiłam się z całych sił i zapytałam. Miałam wrażenie ,że właśnie teraz spotęgowałam jego złość kilkadziesiąt krotnie.</div><div class="MsoNormal"><i>Zabiję go…Wyrwę mu wszystkie pióra i zniszczę w pył…</i></div><div class="MsoNormal">Zadrżałam. On… Ja… Natychmiast puściłam jego dłoń.</div><div class="MsoNormal"><i>Zadowolony ?! </i></div><div class="MsoNormal">Wydarłam się.</div><div class="MsoNormal"><i>Tak.</i></div><div class="MsoNormal">Mówił spokojnie.</div><div class="MsoNormal"><i>Odczep się ode mnie !</i></div><div class="MsoNormal">Krzyknęłam i wypchnęłam go ze swoich myśli. Zapłaciłam za to przerażającym bólem głowy. Gabriel zauważył ,że jest coś ze mną nie tak. Po chwili już nic nie czułam.</div><div class="MsoNormal">-Jak to zrobiłeś ?</div><div class="MsoNormal">-Christopher ci nic nie mówił ?- Pokręciłam przecząco głową.- Gdy ewoluujemy coś się w nas zmienia…Może to się objawić zmiana charakteru , zachowania lub otrzymaniem nowej mocy. </div><div class="MsoNormal">-Uzdrowiłeś mnie myślą ?- Zapytałam z niedowierzaniem. Przytaknął. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Siedziałam właśnie w wielkiej jadalni. Spożywałam mój pierwszy posiłek czyli obiad. -Gabrielu nie wiesz czasem do kiedy mam podjąć moją decyzję ?- Wyparowałam nagle. Spokojnie na mnie zerknął</div><div class="MsoNormal">-Został ci jeszcze tydzień. Jeżeli sama nie podejmiesz wyboru do tego czasu, to zrobi to za ciebie Rada Dziesięciu.- Wrócił do jedzenia. Przyznam się przed sobą szczerze ,że jeszcze nie rozmyślałam nad moją przemianą. Gdy się zgodzę jest jakaś szansa na przeżycie(mała ale jest).Dzięki temu będę bliżej Chrisa… Może go w sobie rozkocham… Będę miała na to całą wieczność… Nagle do mojego serca wlało się trochę nadziei.</div><div class="MsoNormal">-Gabrielu ?- Zapytałam siedzącego po drugiej stronie stołu anioła.</div><div class="MsoNormal">-Tak Emylly…- Mruknął nagle się prostując.</div><div class="MsoNormal">-Już wybrałam…Czy zaprowadzisz mnie do Rafaela ?- Spojrzał na mnie zaszokowany.</div><div class="MsoNormal">-Emylly…- Odparł spokojnie.- Masz na to jeszcze trochę czasu. Przemyśl sobie wszystko dokładnie. To ma decydować o twoim życiu.</div><div class="MsoNormal">-Za późno… Już wybrałam.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Szłam długim korytarzem. Po pewnym czasie zaczęłam wątpić iż ma on koniec. Nagle zauważyłam duże pozłacane drzwi. To tutaj. Westchnęłam i delikatnie zapukałam w ciemne drewno.</div><div class="MsoNormal">-Proszę…- Usłyszałam. Nagle zamarłam. Jego głos wskazywał na to ,że nie był on zwykłym człowiekiem. Był głośny i szorstki. Dało się wyczuć w nim delikatną nutę. Stałam przed progiem w odrętwieniu. Nie ja tam nie wejdę. Muszę to zrobić. Dla siebie i dla Chrisa. Delikatnie uchyliłam drzwi i zajrzałam przez szparę.</div><div class="MsoNormal">-Przepraszam ,że przeszkadzam Rafaelu…- Mruknęłam nieśmiało. Siedział przy ogromnym biurku. Nakazał mi ręką abym weszła.</div><div class="MsoNormal">-Co cię do mnie sprowadza ?- Zapytał właśnie wtedy gdy siadałam.</div><div class="MsoNormal">-Podjęłam decyzję.- Odparłam stanowczo. Uśmiechnął się do mnie i patrzył z wyczekiwaniem.- Chcę stać się anielicą…</div><div class="MsoNormal">-Jesteś pewna ?</div><div class="MsoNormal">-Nie. Nie… Ale nie mam innego wyboru. To moja jedyna szansa na przeżycie. Jestem pewna ,że gdybym odmówiła zabilibyście mnie.- Mówiłam twardo patrzącemu w oczy.</div><div class="MsoNormal">-Jesteś bystra… </div><div class="MsoNormal">-Opowiedziałbyś mi jak to będzie wyglądać ?- Przytaknął.</div><div class="MsoNormal">-Wyznaczymy datę. Gdy ten dzień już nadejdzie Christopher cię zamieni. Przyjdziecie w odpowiednie miejsce i…-Nie dałam mu skończyć.</div><div class="MsoNormal">-Dlaczego on ?- Uśmiechnął się do mnie.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wszedłem do mojego pokoju. Zastałem tam Gabriela.</div><div class="MsoNormal">-Gdzie ona jest ?- Zapytałem ze wściekłością .Próbowałem nad sobą zapanować. </div><div class="MsoNormal">-U Rafaela.- Powiedział wstając. Z przerażeniem w oczach mruknąłem.</div><div class="MsoNormal">-Po co ? Po co tam ją zaprowadziłeś ?!- Wydarłem się na niego.</div><div class="MsoNormal">-Podjęła już decyzję co do swojej przemiany.</div><div class="MsoNormal">-Znasz ją ?- Po kręcił przecząco głową. Jedyna myśl która przyszła do mojej głowy to : Nie mogę jej stracić… Wybiegłem z pomieszczenia.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">______</div><div class="MsoNormal"><i><b>Jak dla mnie to ten rozdział jest beznadziejny... Ale...coś mnie natchnęło aby jak najszybciej napisać...Naprawdę przepraszam. A natchnęły mnie wasze komentarze. Nawet nie wiecie jak to ,że tu jesteście i komentujecie mnie uszczęśliwia :) Chcę wam wszystkim podziękować, pomimo tego że jest was tylko czwórka :</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Hyllie :*</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Cold_Princess</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Malinkaa.</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Julia</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>To wy mi dajecie nadzieję ,że jednak może umiem pisać :P Dziękuję jeszcze raz ! </b></i></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-45344506639249134802011-05-23T10:34:00.000-07:002011-05-23T10:34:54.474-07:006. Nie to nie możliwe !<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="2049"/> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapelayout v:ext="edit"> <o:idmap v:ext="edit" data="1"/> </o:shapelayout></xml><![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal">Leciałem w mroku z jej ciałem. Po co to zrobiłem ? Po co ją pocałowałem ? Gdy wstrzykiwałem jej jad paraliżująca szeptała tylko ,że nie mam wymazywać jej pamięci. W normalnej sytuacji zrobił bym to patrząc jej w oczy…ale nie mogłem , nie umiałem.. Chciałem, żeby pamiętała. Nie wiem co się ze mną działo. Wszystko powoli traciło sens… Jestem stworzony po to by zabijać. Więc czemu tulę Emylly do swojej piersi ? Czemu z nią lecę ? Dawniej powiedziałbym Rafaelowi ,że upadła. Nie umiałem rozluźnić mięśni. Wystarczyła chwila aby się jej pozbyć. Na tą myśl przycisnąłem ją do siebie mocniej.</div><div class="MsoNormal"><b><i>-Chodź i posmakuj…- Szeptał. Z jego wysuniętych kłów sączyła się jeszcze ciepła krew. Podszedłem do niego jak zahipnotyzowany. Przycisnął jej niegdyś delikatną szyję do moich warg. Płyn wlał się do moich ust a jego smak rozszedł się po całym ciele.</i></b></div><div class="MsoNormal">Klękałem na ziemi przed ciałem Emylly. Włosy zakryły mi widok. Rozpostarłem skrzydła i naprężyłem wszystkie mięśnie. Czemu zaczynam przypominać to sobie właśnie teraz ?!<span> </span></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Chcesz jeszcze ?- Zapytał. Nagle zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem. Tak bardzo pragnąłem oderwać usta od jej szyi…ona umierała. </i></b></div><div class="MsoNormal">Ciszę przeciął mój głośny krzyk. </div><div class="MsoNormal">-Nie…Błagam.- Szeptałem. Poczułem bardzo znajomy zapach. Krew… Leżałem w kałuży krwi. Moje serce…Ja… Nagle poczułem na moim ramieniu dotyk. Emylly z wielkim trudem wyciągała do mnie rękę. Wstrzyknąłem za mało jadu. Jej smutne oczy… </div><div class="MsoNormal"><i>Zabierz mnie stąd…</i></div><div class="MsoNormal">Szeptała. Stop…Jak ona może mówić. To nie możliwe. Patrzyła na mnie ze skupieniem. Czy… Nie to nie możliwe ! Nie mogła powiedzieć mi tego w myślach ! Niektórym archaniołom przychodzi to z trudem… </div><div class="MsoNormal"><i>Błagam…nie chcę tu zostać dłużej…</i></div><div class="MsoNormal">W szoku podniosłem ją z ziemi. Plama krwi nagle zniknęła. Wzleciałem do góry. Odrzuciłem od siebie wszystkie myśli i wspomnienia , skupiając się na locie.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Położyłem ją delikatnie na łóżku mówiąc :</div><div class="MsoNormal">-Połóż się spać. Wrócę do ciebie…- Pragnąłem z nią zostać…Najpierw jednak musiałem zaspokoić swoją ciekawość. Wyszedłem na balkon i rzuciłem się do lotu.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Usłyszałem ciche „proszę” i wszedłem.</div><div class="MsoNormal">-Co cię do mnie sprowadza Christopherze ?- Zapytał Rafael siadając. Wskazał ręką na krzesło po drugiej stronie biurka. Usiadłem na nim. Odpowiedziałem.</div><div class="MsoNormal">-Ciekawość…Rafaelu. Byłeś kiedyś zakochany prawda ?- Spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.</div><div class="MsoNormal">-Kiedyś…</div><div class="MsoNormal">-Czyli my mamy uczucia ?- Zapytałem. Ten spojrzał na mnie podejrzliwie. Dotknął ręką brody.</div><div class="MsoNormal">-Oczywiście. Tylko żyjemy na świecie bardzo długo… I aby przetrwać zapomnieliśmy o nich. Jednak one nadal istnieją. Nie jesteśmy bez serc. Dlaczego cię to zastanawia ?</div><div class="MsoNormal">-Nigdy jeszcze nikogo nie pokochałem…Od zawsze myślałem ,że miłość w naszym świecie nie istnieje.- Mruknąłem. </div><div class="MsoNormal">-Istnieje ale różni się od ludzkiej.</div><div class="MsoNormal">-Słyszałem ,że jeżeli anioły się w sobie zakochają mogą się porozumiewać poprzez swoje myśli. To prawda Rafaelu ?- Czułem się jak dziecko które pyta ojca o radę.</div><div class="MsoNormal">-Prawda…Ale musi to być bardzo silna więź… W takim razie kim jest twoja wybranka ?- Zapytał z uśmiechem na ustach. On wiedział…Droczył się ze mną tylko.</div><div class="MsoNormal">-Dziękuję za rozmowę. Muszę już iść. Emylly na pewno już się zbudziła. Dowidzenia.- Wyszedłem. Gdy zamykałem drzwi widziałem jeszcze tylko jego roześmiane oczy. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Złożyłem skrzydła i położyłem się. Usłyszałem ciche kroki…</div><div class="MsoNormal">-Chris ?- Szepnęła Emylly wchodząc do mojego pokoju. Podszedłem do niej i przyssałem się do jej warg. Jedyne światło dawał księżyc. Przylgnęła do mnie całym ciałem. Czułem jej piersi na swoim torsie przez cienki materiał jej halki. Podziałało to na mnie z niezwykłą siłą. Chciałem aby była moja. Tu i teraz. Podniosłem ją i przeniosłem na łóżko. Jednym ruchem zerwałem jej ubranie. Nagle poczułem jej drobne ręce siłujące się z moimi spodniami. Po chwili i one znalazły się na podłodze. Owinęła mnie nogami wokół pasa i przyciągnęła moją głowę do siebie. Pocałowała mnie mówiąc :</div><div class="MsoNormal">-Jestem gotowa.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Obudziłam się w silnych ramionach tropiciela. Zaskoczona tym faktem przytuliłam się do niego mocniej. Myślałam ,że rano zniknie a potem…No właśnie co potem ? Może zapomni albo… Na pewno nie liczyłam na to ,że rano obudzę się wtulona w jego tors !</div><div class="MsoNormal">-Chris ?- Zapytałam nie patrząc na niego. Zaczęłam głaskać delikatnie jego skrzydła. Zadrżał.</div><div class="MsoNormal">-Możesz mnie nie rozpraszać ?- Zapytał łapiąc mnie za rękę którą przed sekundą gładziłam jego wspaniałe czarne jak noc skrzydła.- O co chodzi Emylly ? – Zapytał patrząc na mnie. Delikatnie podniósł mój podbródek do góry zmuszając tym samym abym mu patrzyła w oczy.</div><div class="MsoNormal">-Dlaczego tu jesteś ?- Spojrzał na mnie zaskoczony.- Tu ze mną. Jestem pewna, że masz ważniejsze sprawy niż leżenie tu ze mną.</div><div class="MsoNormal">-Ja nie umiałem…Nie chciałem cię zostawić samej.- Nagle serce mi mocniej zabiło.- Poza tym ja nadal muszę cię chronić. Po twoim ostatnim wyskoku Rafael kazał mi być z tobą dosłownie wszędzie.-Dodał. Nagle do mojego gardła podeszła wielka gula. Czyli ja nic dla niego nie znaczę…Czułam się jakby ktoś wbijał małe kawałki szkła w moje ciało…Na tym ucierpiało najbardziej serce. Po policzku popłynęła mi samotna łza… Jak mogłam pomyśleć ,że wspaniały anioł zakochał się we mnie ?! Jak mogłam pomyśleć ,że Christopher ma uczucia ?! Jestem idiotką i będę teraz za to płacić wysoką cenę… Owinęłam się jednym z prześcieradeł leżących na łożu i wstałam. Wbiegłam do mojego pokoju zanosząc się płaczem. Starałam się to robić jak najciszej…Ale wiedziałam ,że on i tak wszystko słyszał…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Płakała… Długo siedziała zamknięta w pokoju i płakała. Co miałem zrobić ? Powiedzieć jej ,że ja kocham ? Ja sam jeszcze do końca nie wiem na czym polega miłość i miałbym ja tak po prostu wyznać ?! Od dziecka gdy moja matka wysłała mnie pod opiekę Rafaela uczyłem się ,że coś takiego nie istnieje. Uczyłem się aby nie pokazywać słabości i zabijać. Współczucie ? Tego też już dawno się wyzbyłem. Teraz jednak rozdzierał mnie ból… A ja nie umiałem pomóc ani sobie ani Emylly… </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">_____</div><div class="MsoNormal"><i><b>Tak wiem jest dość krótki... Ale na pewno dłuższy od poprzedniego :P </b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Mam nadzieję ,że wam się jeszcze blog nie znudził :P </b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Liczę na szczere komentarze ! </b></i></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-89227766758726440332011-05-19T08:08:00.000-07:002011-05-19T08:08:04.573-07:005. Zniknęli...<div class="MsoNormal"> Świat się dla mnie zatrzymał…Nic już się nie liczyło ,nic nie miało sensu… Po co żyć ? Nie miałam już nic. Zupełnie nic. Odebrali mi rodzinę…szansę na spokojne życie…Wszystko to czego tak pragnęłam ! Ja chciałam tylko żyć normalnie…I nic więcej… Teraz wszystko się skończyło… Nie istniałam dla najważniejszych ludzi w moim życiu… Więc po co mam tu tkwić ?!</div><div class="MsoNormal"> Spadałam niewiarygodnie szybko… Pęd wiatru sprawił ,że moje oczy zaczęły łzawić… Panująca we mnie wściekłość zaczęła powoli ustępować…Nigdy nie myślałam ,że umierając będę czuła w sobie taką radość ,że odchodzę. Zamknęłam oczy. Nagle poczułam ciepło i dotyk. Zaraz po tym żelazny uścisk. Kierunek wiatru się zmienił. </div><div class="MsoNormal">-Puść mnie !- Krzyknęłam mu prosto w twarz. Jego spojrzenie…czy on…?</div><div class="MsoNormal">-Nie dam ci zginąć…- Powiedział i przycisnął mnie do siebie. Jego usta zachłannie całowały moje. W moich żyłach nadal krążyła adrenalina. Oplotłam go nogami tak aby nie przeszkadzać mu w locie… Co było potem ? Potem nie było nic…Tylko my.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;"> Anielski taniec… Zwany tańcem miłości. Nie zdarzał się często. W powietrzu było widać złączone ciała. Wspaniały anioł i niewielka śmiertelniczka … Osłaniał ją skrzydłami jednocześnie podtrzymując ją wysoko na niebie. Trwali w pocałunku… Czy to coś znaczyło ? Tak. W świecie aniołów bardzo wiele. Czy on ją pokochał ? Czy to pożądanie ? Nie wiem… Niektórzy twierdzili ,że wykonuję rozkazy Rafaela. Co czuł w ty momencie Christopher ? Co czuła Emylly ? …………… Naprawdę nie wiem. Spojrzałam jeszcze raz w górę. Zniknęli… </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;">______</span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;"><i><b>Nie to nie koniec...</b></i></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;"><i><b>To dopiero początek...</b></i></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;"><i><b> Dziwnie napisany :) WIEM ! Miałam bardzo dziwny nastrój. WIEM ,że jest krótki ! :) WIEM ,że nie trzyma się kupy ! WIEM ,że jest beznadziejny...</b></i></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12pt;"><i><b>Ale WIEM też ,że nagle w waszych głowach znalazło się więcej pytań niż dotychczas :) </b></i></span>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-18540112003712726492011-05-06T07:25:00.000-07:002011-05-06T07:25:06.254-07:004. My mamy całą wieczność...<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><span> </span>Szybkim ruchem założyłem spodnie. Sięgnąłem po koszulę. Rozpostarłem skrzydła<span> </span>tak aby przeszły one<span> </span>swobodnie przez otwory w materiale. Zapiąłem guziki i schowałem skrzydła. Zazwyczaj nie ubierałem na siebie górnej części garderoby…nigdy nie mogłem przez nią wygodnie tropić a tym bardziej polować… Jednak dziś była wyjątkowa okazja. Zaproszono mnie na posiedzenie Rady Dziesięciu. Tak właściwie to nie miałem bladego pojęcia po co mnie tam wzywają…no ale Archaniołom się nie odmawia.</div><div class="MsoNormal"><b><i>-Gdzie idziesz ?- Jego chytry uśmiech.</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Uciekaj ! -Krzyczała. Nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknej twarzy…</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>-Boi się…Mówiłem ci już.- Była cała we krwi…</i></b></div><div class="MsoNormal">Powstrzymałem w sobie to wspomnienie. To było bardzo dawno temu. Myślałem, że pchnąłem je ku zapomnienia.</div><div class="MsoNormal"><span> </span><b><i>Pełno lśniącej czerwonej mazi…Była wszędzie…</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>Uśmiech jego ojca…Krew kapiąca z jego zębów…Gasnące oczy matki…</i></b></div><div class="MsoNormal">Uderzyłem dłońmi w ścianę. Pomimo tego, że nie użyłem całej siły widać było na niej małe pęknięcia. Uspokoiłem się i zajrzałem do pokoju Emylly. Nadal spała. Nie miałem zamiaru jej budzić. Chciałem sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Z powrotem wróciłem do siebie. Po chwili zamykałem za sobą drzwi i szedłem korytarzem. Szedłem szybkim i sprężystym krokiem odgarniając od siebie jakiekolwiek myśli. Gdy byłem już na zewnątrz zerwałem się do lotu. Spotkanie Rady miało odbyć się w świątyni na najwyższym wzgórzu. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>*** </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Zamrugałam delikatnie oczyma. Starałam się sobie wszystko przypomnieć. Nagle zerwałam się z miejsca. Leżałam na ogromnym łóżku. Rozejrzałam się dookoła. Byłam sama. Wstała. Pewnej chwili zdałam sobie sprawę z tego ,że nie mam na sobie ubrań w których zasnęłam. Dotknęłam materiał. Jedwab. Za kolana sięgała mi zgniłozielona halka. Była pięknie zdobiona. Otworzyły się za mną drzwi. Odwróciłam się odruchowo. Stał w nich Christopher. Miał na sobie ciemne spodnie białą rozpiętą koszule. Odsłaniała ona imponujący tors. Jego oczy pociemniały… Wydawać by się mogło, że jest to nie możliwe. A jednak. Przybrały kolor głębokiej czerni. Anioł wyglądał groźniej niż zwykle. Podszedł do mnie powoli. Musnął dłonią linię mojej szczęki. Po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Przejechałam delikatnie palcami po jego umięśnionym brzuchu. </div><div class="MsoNormal"><b style="color: #9fc5e8;"><i>Jest stworzony po toby zabijać…</i></b><i><span style="color: #3366ff;"> <span> </span></span></i></div><div class="MsoNormal">Odsunęłam się od niego gwałtownie. Starałam się ochłonąć:</div><div class="MsoNormal">-Kto mnie przebrał ?- Zapytałam zachrypniętym głosem. Uśmiechnął się cwaniacko i odparł.</div><div class="MsoNormal">-Jestem pewien ,że masz ciekawsze pytania.- Zaczerwieniłam się wiedząc ,iż mężczyzna mierzy mnie od dołu do góry. Zatrzymał się na moich ustach. Niezauważalnie podszedł do mnie przejechał palcem po moich wargach. - Więc pytaj.-Szepnął mi prosto w ucho. Po moim ciele przeszło przyjemne ciepło. Czułam ,że się rozpływam. Złapałam go za ramię. Chciałam aby mnie pocałował.</div><div class="MsoNormal" style="color: #9fc5e8;"><b><i>Kilka godzin temu to stworzenie chciało cię zabić…</i></b></div><div class="MsoNormal">Głos rozsądku przyciągnął mnie drastycznie na ziemie. Odepchnęłam od siebie anioła. Zapominam ,że Christopher to nie jest człowiek. On gardził ludźmi i ich zabijał.</div><div class="MsoNormal">-Co teraz będzie ?- Wyrzuciłam z siebie patrząc na niego. Spojrzał na swoje ręce. Po chwili jednak podniósł wzrok i odparł.</div><div class="MsoNormal">-Śniadanie.- Jego oczy widocznie się rozjaśniły.- Rafael dostarczył twoje ubrania i kosmetyki. Wszystko jest w łazience.- Wskazał ręką za mnie.</div><div class="MsoNormal">-Jakiś anioł był u mnie w domu ?!- Zapytałam. </div><div class="MsoNormal">-Spokojnie. Twoim dziadkom nic się nie stało. Nawet się nie zorientowali ,że ktokolwiek odwiedził ich dom.- Mruknął wychodząc. Odwrócił się jeszcze na chwilę i dodał- Pospiesz się. Nie lubię długo czekać.- Zniknął za drzwiami. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wychodząc z łazienki zastanawiałam się gdzie będziemy jeść. Podeszłam do drzwi w których ostatnio widziałam Christophera. Delikatnie je popchnęłam. Leżał z rozpostartymi skrzydłami na łóżku. Ich końce sięgały poza materac. Anioł był w idealnej pozycji abym mogła przyjrzeć się pięknemu zdobieniu skrzydeł. Przy dolnych brzegach znajdowały się złote wzory. Tworzyło to niepowtarzalny efekt. Podeszłam do niego z wyciągniętą ręką. Chciałam je dotknąć…Poczuć ich miękkość. Nagle wstał a ja odskoczyłam przestraszona. Potrząsnął głową jakby chciał wrócić do tego świata i zapytał:</div><div class="MsoNormal">-Gotowa ?- Przytaknęłam. Otworzył drzwi i przepuścił mnie przed sobą. Wyszłam a on po chwili stał już obok mnie.</div><div class="MsoNormal">-Jak ty to robisz ?- Zapytałam. Uśmiechnął się i patrząc przed siebie odparł.</div><div class="MsoNormal">-Każdy tropiciel porusza się szybciej od innych aniołów. Jednak to wszystko przychodzi z czasem.- Zdziwiona ,że mi odpowiedział wykorzystałam sytuację zadając kolejne pytanie. </div><div class="MsoNormal">-Gdzie zjemy ?</div><div class="MsoNormal">-Na dachu. Rafael chcę abyś wiedziała na co się decydujesz.</div><div class="MsoNormal">-Na co się decyduję ?! O co znowu mu chodzi ?!- Krzyknęłam zdenerwowana. Nagle jego twarz znalazła się przy mojej a plecami opierałam się o ścianę. Jego wargi były niebezpiecznie blisko moich. Nagle delikatnie dotykały mojego ucha. Chciałam się wyrwać ale przygwoździł moje ręce do ściany.</div><div class="MsoNormal">-O Archaniele zawsze mów z szacunkiem. Gdyby nie Rafael dawno byś już nie żyła. My mamy całą wieczność…Nawet nie wyobrażasz sobie<span> </span>jak długo można torturować człowieka… Uwierz mi nie chciałabyś poczuć tego na własnej skórze…- Szeptał. Brutalność i powaga z jaką wypowiadał każde słowo przestraszyły mnie.</div><div class="MsoNormal"><b><i>My mamy całą wieczność…</i></b></div><div class="MsoNormal">Odstąpił ode mnie na krok i ruszył przed siebie. Podążałam za nim w szoku. Weszliśmy do małej windy. Jadąc zastanawiałam się jak on :bezlitosny i brutalny tropiciel dziś rano mnie uwiódł. Pragnęłam go wtedy całą sobą. Teraz przekonałam się ,że nie ma w nim nic ludzkiego. Winda stanęła a drzwi się rozsunęły. Anioł poczekał aż wyjdę. Zawiał mocny wiatr. Spojrzałam na panoramę miasta. Spodziewałam się…No właśnie…Czego ? Na pewno nie tego ! Podbiegłam szybko do krawędzi. Nagle poczułam wokół siebie silne ramiona. Bał się ,że chcę skoczyć ? Nie. Na pewno nie. Wykonuję tylko rozkazy Rafaela.</div><div class="MsoNormal">-Jak tu pięknie…- Szepnęłam opierając głowę o jego nagi tors. Czułam się zadziwiająco bezpiecznie.</div><div class="MsoNormal">-Odejdź od krawędzi.- Mówił , delikatnie mnie od niej odciągając. Nie obchodziło mnie to. Przede mną widniało Miasto Aniołów. To prawdziwe…Los Angeles w porównaniu z tym było beznadziejną dziurą o której nikt nie pamięta. Wyglądało jak zbudowane ze świateł i szkła. Wszystko było tu takie idealne. Nagle nade mną przeleciał anioł. Usiadłam podekscytowana do stołu. Stał on na środku dachu, nakryty obrusem. Zauważyłam rogaliki i sok pomarańczowy.</div><div class="MsoNormal">-Nie uda ci się uciec.- Powiedział Christopher patrząc jak sięgam po rogalika. </div><div class="MsoNormal">-Dobrze o tym wiem. Jestem tylko człowiekiem…- Zdziwiłam się<span> </span>brutalnością z jaką wypowiedziałam te słowa.- Chistopherze o jaką decyzje chodziło Rafaelowi ?</div><div class="MsoNormal">-Dobrze wiesz ,że jesteś w połowie anielicą… Okazało się ,że źle wymazano twojej babci wspomnienia…Nie ma już czym się martwić. Nic nie pamięta. Ciebie też…Nikt ciebie nie pamięta zniknęłaś bez śladu…- Patrzyłam na niego w szoku. Może to i dobrze…Przynajmniej wiem ,że z babcią wszystko w porządku i nic jej nie grozi… Zapewnie i tak zginę…- Wracając do twojej niezwykłości. Jesteś pierwszą taką istotą na tym świecie od tysięcy lat…Rada Dziesięciu a szczególnie Rafael chciałby cię przemienić w anioła. Jednak tonie jest takie proste. Przemiana nie musi się udać…Możesz mutować. Archaniołowie postanowili ,iż decyzja należy do ciebie. – Zrozumiałam. Mam dwa rozwiązania. </div><div class="MsoNormal">1. Nie zgodzić się na przemianę. –Rezultat : Śmierć. </div><div class="MsoNormal">2. Zgodzić się na przemianę.-Rezultat : Śmierć lub życie wieczne. Bardziej prawdopodobna ŚMIERĆ.</div><div class="MsoNormal">Wybór : Śmierć lub śmierć (okrutna) + mała iskierka nadziei na przeżycie.</div><div class="MsoNormal">Chris ujął w słowa ładnie stwierdzenie : Wybierz jak chcesz zginąć.</div><div class="MsoNormal">Wstałam od stołu. Podeszłam do krawędzi. Chris wstał. Uspokoiłam go gestem ręki , mówiąc.</div><div class="MsoNormal">-Wybrałam.- Odwróciłam się do krawędzi plecami i z uśmiechem na twarzy wyskoczyłam w górę.<span> </span><span> </span><span> </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span>_______</span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Podoba mi się :P Trochę nudny ale mi się podoba :)</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Pisany z myślą o Hyllie :*:* Dzięki ,że jesteś !</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Komentujcie !</b></i></span></div><div class="MsoNormal"><span><i><b>Do napisania :) </b></i></span><span> </span><span> </span></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-1796478114032529812011-04-25T08:58:00.000-07:002011-04-25T08:58:51.497-07:003. Wieża Archanioła...<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">Byłem na siebie wściekły jak nigdy. Gdy pochyliłem się nad nią…nie umiałem…nie chciałem zrobić jej krzywdy. Nie chciałem, aby cierpiała i błagała o życie. Nagle w mojej głowie rozniósł się głos Rafaela :</div><div class="MsoNormal"><i>Masz dostarczyć ją żywą. Decyzja nadal nie zapadła.</i></div><div class="MsoNormal">Usta dziewczyny wygięły się w lekkim uśmiechu. Rozpostarłem skrzydła i zbliżyłem twarz do szyi Emylly. Wbiłem jej kły w tętnice wstrzykując jad. Jej krzyk roznosił się echem po lesie. Tym razem nie sprawiało mi to,żadnej przyjemności, wręcz przeciwnie. Głos dziewczyny cichł z każdą sekundą. Po chwili słychać było już tylko szum drzew i odgłosy nocy. Wstałem z ziemi. Pod moimi nogami leżało ciało jeszcze nie nad znaczone wiekiem. Po raz kolejny pochyliłem się nad Emylly i podniosłem ją. Ręce opadały jej bezwładnie …a głowa odchylała się do tyłu. Wyglądała jak nieżywa. Jednak jej serce nadal biło…cicho i równo…przypominając,że ciągle żyję. Nieliczni z tropicieli „posiadali” jad. To uzyskuje się z czasem. Ja czekałem ponad pięć wieków, ale opłacało się. Dzięki tej zdolności tropienie i polowanie jest łatwiejsze. Nie zawsze przecież uzyskuje się rozkaz zabicia. Gdy kiedyś tropiłem ofiarę, bardzo długo zdobywałem jej zaufanie. Niepotrzebnie. Po dostarczeniu jej na wyznaczone miejsce została sazana na śmierć. Jeszcze tego samego dnia jej ciało było spalone. Tak, więc jad się przydaję. Wystarczy go w jakiś sposób podać ofierze tak, aby dostał się do krwi i zasypia. Czas oczywiście jest nieokreślony. Odłożyłem ciało dziewczyny i podszedłem do samochodu. Trzeba go w jakiś sposób zlikwidować. Tak, aby nie zostało po nim żadnego śladu.</div><div class="MsoNormal"><i>Poturbuję wsparcia. Trzeba zlikwidować pojazd ofiary.</i></div><div class="MsoNormal">Pomyślałem. Na pewno Rafael wysłał już kogoś do pomocy. Z powrotem wziąłem na ręce ciało Emylly. Jednym sprawnym machnięciem skrzydeł znaleźliśmy się tuż nad koronami drzew.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Postanowiłem lecieć nisko. Objąłem dziewczynę i siebie „płaszczem niewidzialności” i mocno ją do siebie przycisnąłem. Działanie jadu słabło. Na całe szczęście ofiara była nadal sparaliżowana. Słyszała, widziała i rozumiała, co się dzieje dookoła niej, ale nie mogła wykonać jakiegokolwiek ruchu. Dziewczyna spojrzała na mnie ze Łazami w oczach a ja tylko powiedziałem:</div><div class="MsoNormal">-Nie skrzywdzę cię. Spokojnie.</div><div class="MsoNormal"><i>Nie umiałbym. -</i> Dodałem w myślach.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Otworzyłam oczy. Czułam się tak błogo, tak spokojnie. Nagle uświadomiłam sobie,że ktoś trzyma mnie w ramionach. To on. Momentalnie poleciały mi z oczu łzy…I wtedy z czułością w głosie szepnął:</div><div class="MsoNormal">-Nie skrzywdzę cię. Spokojnie.- To było dziwne ale uwierzyłam mu. Jeszcze jakiś czas temu chciał mnie zabić a ja mu tak po prostu uwierzyłam. Bił od niego spokój. On na pewno tego nie zrobi…ale na pewno nie jest sam. Nie mogłam mówić a tym bardziej się poruszać. Czy ja właśnie…leciałam ? A do tego w ramionach przepięknego anioła. Pewnie już nie żyję…Zwróciła uwagę na twarz mężczyzny. Jego rysy były bardzo wyraziste. Linia szczęki zachwycała swoją siłą. Skóra anioła była blada. Wiatr rozwiewał jego włosy na wszystkie strony. Nagle spojrzał na mnie.</div><div class="MsoNormal">-Nie wiem czemu to robię ale pomogę ci.- Uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Dla takiego uśmiechu można było by zabić…Przez całą drogę spoglądałam na jego wspaniałe czarne skrzydła. Każde pióro sprawiało wrażenie za idealnego aby mogło być prawdziwe. Powolutku sunęłam wzrokiem po ich krawędziach. Wychodziły one zza szerokich ramion mężczyzny. A o jego muskulaturze już nie wspomnę. To niebezpieczne stworzenie o którym zawsze tyle słyszałam było nadzwyczajnie pięknę.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Poczułam ,że anioł ląduję. Nadal byłam sparaliżowana. </div><div class="MsoNormal">-Jeżeli nie możesz mówić to mrugnij dwa razy.- Zrobiłam tak jak kazał.- Zachowaj spokój.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Byliśmy pod ogromnym wieżowcem. Pomimo tego ,że widziałam tylko jej skrawek i tak zaskakiwała swoją wielkością. Gdybym mogła westchnęłabym z zachwytu. Szliśmy przez wielki i piękny ogród. Rozpoznałam to po koronach drzew które mijaliśmy…nie kończyły się. Nagle nad nami przeleciała anielica zauważając mojego anioła wylądowała obok nas. </div><div class="MsoNormal">-Witaj Christopher. - Powiedziała delikatnym damskim głosem. Była piękna. Miała długie rude włosy i porcelanową cerę. Jej śnieżnobiałe skrzydła połyskiwały w słońcu.</div><div class="MsoNormal">-O witaj Iliam- Odparł głośno nadal idąc.</div><div class="MsoNormal">-Widzę ,że szybko wykonałeś swoje zadanie.- Uśmiechnęła się.</div><div class="MsoNormal">-Wiesz przecież jaki jestem…-Mruknął odwzajemniając uśmiech.- A co u ciebie ? Nadal jesteś z Ashwinem ?</div><div class="MsoNormal">-Tak. -Odparła radośnie.-Widzę ,że ci się spieszy. Złapię cię kiedy indziej.- Puściła mu oczko i wzleciała. Nagle poczułam się taka mała i nieważna. Stanęliśmy przed drzwiami. Przynajmniej tak podejrzewałam.</div><div class="MsoNormal">-Mam przesyłkę dla Rafaela.- Powiedział i po chwili szliśmy dalej. Spojrzałam na niego z wyrzutem a on tylko prychnął i dodał- Przestań.</div><div class="MsoNormal">Mimo to ,że prawdopodobnie prowadził mnie na śmierć ja nadal posiadałam coś takiego jak urażona duma.<span> </span></div><div class="MsoNormal">-Rafael oczekuję ciebie u siebie w biurze.- Usłyszałam po raz kolejny damski głos. Słynny Rafael. To chyba archanioł…pamiętam go z różnych obrazów. Nieziemsko piękny a jednocześnie niebezpieczny. Ale w tym świeci każdy taki jest.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wchodząc do gabinetu Rafaela ciągle myślałem o tym jak działa na mnie Emylly.</div><div class="MsoNormal">-Mam ją- Oznajmiłem przekraczając próg. Archanioł podszedł i spojrzał na dziewczynę ciągle znajdującą się w moich ramionach.</div><div class="MsoNormal">-Jest pod wpływem jadu ?- Zapytał. Przytaknąłem głową.- Spisałeś się na medal.- Odparł a na jego ustach zabłądził uśmiech. Spojrzał ponad mnie i głęboko się zamyślił.</div><div class="MsoNormal">-Decyzja nadal nie została podjęta. Rada Dziesięciu potrzebuje czasu. Zajmiesz się nią przez ten okres.- Powiedział.</div><div class="MsoNormal">-Gdzie ma zamieszkać ?- Zapytałem. Nie chciałem wykonywać tego polecenia. Ta śmiertelniczka miała na mnie za duży wpływ…Ale Rafaelowi się nie odmawia. </div><div class="MsoNormal">-Na ten okres zamieszkasz z nią tutaj. Niczego wam tu nie zabraknie. Popilnujesz w tym czasie nasza małą anielice…nie chcemy aby coś jej się stało.- Powiedział z udawaną czułością w głosie. Skinąłem jeszcze tylko głową…Gdybym mógł zabił bym się…</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wszedłem do przeznaczonego dla nas pokoju. Położyłem dziewczynę na dużym łóżku i zakląłem.</div><div class="MsoNormal">-Co ze mnę teraz będzie /- Zapytała. Krew musiała już zacząć rozrzedzać jad płynący w żyłach.</div><div class="MsoNormal">-Nie mam pojęcia.- Oznajmiłem siadając niedaleko niej. Z dużym trudem podniosła rękę i musnęła nią jedno z moich skrzydeł. Zadrżałem. Spojrzałem na nią. Natychmiast zabrała dłoń:</div><div class="MsoNormal">-Przepraszam nie wiedziałam ,że to takie silne odczucie.- Miałem w swoim życiu bardzo dużo kochanek ale żadna z nich nie doprowadzała mnie do takiego stanu. –Gdzie jestem ?</div><div class="MsoNormal">-W wieży jednego z archaniołów. Rafaela.</div><div class="MsoNormal">-Mówił ,że nie podjęto jeszcze decyzji…Wiesz o co chodzi ?- Dopytywała patrząc się na złoty wzór na moich skrzydłach.</div><div class="MsoNormal">-O twój los…o to czy będziesz żyła czy nie…- Powiedziałem twardo podnosząc się z łóżka. Ona… wywołuje we mnie…uczucia. Jest tylko jeden sposób aby temu zapobiec… Muszę ją zabić…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">________________</div><div class="MsoNormal"><b><i>Nie jest znowu taki zły :P</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>Ale do fantastycznych też nie należy :) Już w następnym rozdziale będzie się działo znacznie więcej !</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>Chcę ten rozdział dedykować Cold_Princess :) Bo dzięki tobie znowu nabrałam ochoty do pisania :) Dałaś mi pewnego rodzaju motywację :) Samo to ,że jesteś i komentujesz to dla mnie dużo ! Dziękuję :* No nic rozpisałam się :) Mam nadzieję ,że czekacie z niecierpliwością na kolejny :P</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>Pa :*</i></b></div><div class="MsoNormal"><br />
</div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-25345235465680760842011-04-17T04:20:00.000-07:002011-04-17T04:23:22.734-07:002. Zamknęłam oczy i delikatnie się uśmiechnęłam...<div class="MsoNormal">Zastanawialiście się kiedyś nad sensem życia ? Bo ja bardzo często. Uwielbiam tworzyć teorie na pytania trudne i pewnie często nie do rozwiązania. Na ten problem brzmi tak : „Jesteśmy stworzeniami które myślą i mają uczucia. Większość z nas ma w sobie potencjał. Nie zostaliśmy tym obdarzeni bez powodu…Życie co do każdego z nas ma jakieś zamiary…” Trochę oczywiste prawda ? Po tym co dzisiaj przeżyłam i przede wszystkim odkryłam mogę śmiało powiedzieć ,że ja już poznałam swoją przyszłość. Wszyscy pewnie myślą podobnie. Tylko między tymi ludźmi a mną jest pewna różnica…Ja nie jestem do końca normalna…Ale to może dlatego ,że też do końca nie jestem człowiekiem…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Gdy szła samotnie przez cmentarz płacząc poczułem coś dziwnego. Takie ciepłe a zarazem przytłaczające uczucie smutku. Czy ja właśnie współczuje śmiertelnikowi ? Nie. Nie możliwe. Jestem tropicielem a ona tylko kolejnym pionkiem który muszę zetrzeć w proch. Jest dla mnie nikim…Obserwowałem ją będąc pod „płaszczem niewidzialności”. Kosztowało mnie to wiele wysiłku ale ona…budziła we mnie coś złego…coś co było żałośnie ludzkie. Zbliżyłem się do niej tak ,że mogłem ją dotknąć. Wystarczył by jeden ruch ręką a ona by leżała na ziemi nieżywa. Szybka śmierć nie była w moim stylu. Ja napawałem się widokiem przestraszonych twarzy ofiar gdy zbliżałem się do nich. Nie zostało we mnie już nic ludzkiego… Przynajmniej do teraz tak myślałem. Ona budziła we mnie dobro. Była niebezpieczna dlatego jeszcze dziś ją zabiję. Musnąłem linie szczęki dziewczyny po czym wzleciałem w powietrze wywołując silny powiew wiatru.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> W pewnym momencie poczułam mocny wiatr na mojej twarzy. Wokół roznosił się zapach późnego letniego wieczoru. </div><div class="MsoNormal">-Zapach tajemniczości i strachu…-Szepnęłam. Odruchowo rozejrzałam się wokół własnej osi. Zła na siebie za moją strachliwość przełożyłam przez głowę torbę i ruszyłam do wyjścia. Jeszcze nigdy nie czułam się tutaj tak nieswojo.</div><div class="MsoNormal"> Wchodząc do domu zdziwiłam się z panującej w nim ciszy. Bardzo często słyszałam już w korytarzu krzyki dziadka na telewizor : „Co ty wyprawiasz ? Podaj mu tą piłkę !” lub „Co ?! Nie było żadnego faulu ! A gdzie jest sędzia ?!” . Babcia natomiast uwielbiała gotować. Całymi dniami przygotowywała najróżniejsze dania. Przy pracy grało jej zazwyczaj radio. Zdjęłam torbę i rzuciłam ją pod ścianę. Weszłam głębiej domu. Pierwszy był salon.</div><div class="MsoNormal">-Dziadku…- Wołałam. Nikt się jednak nie odezwał. - Znowu urządzasz sobie jakieś żarty ? – Mówiłam przechodząc do łazienki. Pobiegłam na górę.</div><div class="MsoNormal">-To wcale nie jest śmieszne.- Otwierałam kolejne drzwi znajdujące się na piętrze. To nie możliwe. Oni zawsze byli w domu. Razem czy osobno ale zawsze byli. Gdyby mieli gdzieś wyjechać powiadomiliby mnie o tym. Zbiegłam z powrotem na parter. Skierowałam się do kuchni. Kolejny raz w ciągu tego dnia poczułam silny powiew wiatru. A roznosił on wokół mnie zapach…krwi. Szłam powoli w stronę blatu. Nagle usłyszałam dźwięk deptanego szkła. Automatycznie spojrzałam na swoje stopy. Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Skąd tu tyle szkła ?</div><div class="MsoNormal">-Babciu ? - Krzyczałam zrozpaczona. Zapach krwi stawał się co raz silniejszy. Zemdliło mnie. Mój wzrok przyciągnęła ogromna plama szkarłatnej lepiącej się mazi na podłodze. </div><div class="MsoNormal">-Babciu ! - Krzyknęłam rzucając się do ciała staruszki.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> *** </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">Szedłem przez długi korytarz.</div><div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;"><br />
</div><div class="MsoNormal"><i>-Dlaczego po prostu nie użyjesz skrzydeł ?</i></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Bo sufit nie ma odpowiedniej wysokości.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><i>-Czemu ?</i></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">Bo nie został zaprojektowany dla takich istot jak ja.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><i>-W takim razie gdzie jesteś ?</i></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">Jeszcze nie wiesz ?</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Mocno pchnąłem drzwi.</div><div class="MsoNormal">-Rafaelu , jak miło ,że w końcu się pojawiłeś. - Mruknęła szyderczo Michaela. Pomimo tego ,iż miała już ponad pięć stuleci jej piękno nadal zachwycało. Oczywiści zewnętrzne. Uważam ,że w środku nic nie ma.</div><div class="MsoNormal">-Wybaczcie.- Powiedziałem spoglądając na nią. – Zatrzymało mnie coś bardzo ważnego. – Usiadłem układając odpowiednio skrzydła.</div><div class="MsoNormal">- W takim razie gdy jesteśmy już w komplecie czas na to abyś nam wyjaśnił dokładnie tą sprawę.- Powiedział Illium. Mówił ze spokojem w głosie. Wieki które spędził w czasie swojego życia nauczyły go nie tylko tego. Właśnie dzięki temu został jednym z dziesięciu.</div><div class="MsoNormal">-Zapewne pamiętacie Williama oraz Margareth Wilson. -Gdy większość z nich kiwnęła głowami potwierdzająco kontynuowałem. - Został on upadłym aniołem przez tę kobietę. Wywołała w nim uczucia. Przez co stał się śmiertelny. Świat w każdej chwili mógł się dowiedzieć o istnieniu aniołów. Wysłaliśmy po nich tropicieli. Zamordowali ich. Okazało się jednak ,że przed śmiercią przyszło na świat ich dziecko. Emylly. Jednak niebyła ona anielicą. Ciągle żyje…A nasz sekret nie jest bezpieczny. Pewnego dnia może obudzić się ze skrzydłami. - Zakończyłem.</div><div class="MsoNormal">-Jak mogliśmy przeoczyć coś takiego? – Zapytała Michaela uporczywie patrząc kpiarsko na moją twarz.</div><div class="MsoNormal">-Tropiciele byli przekonani ,że dziewczyna nie żyje. -Odparł słusznie Sachel.</div><div class="MsoNormal">-To moja wina. Nie dopilnowałem egzekucji. -Dodałem.</div><div class="MsoNormal">-Rafaelu nie czas teraz na obarczanie się winą. - Zabrał głos ponownie Illium.</div><div class="MsoNormal">-Wysłałem już najlepszego tropiciela w pościg za dziewczyną.- Powiedziałem rzeczowym tonem.</div><div class="MsoNormal">-Z jakim rozkazem ?- Zapytał Sachel.</div><div class="MsoNormal">-Zabicia.</div><div class="MsoNormal">-Rafaelu jesteś pewien tej decyzji ?- Powiedział Eliash kładąc dłoń na moim ramieniu.</div><div class="MsoNormal">-Nie. Właśnie dlatego zwołałem Radę Dziesięciu. Rozmyślam nad przemianą. – Wszystkie twarze archaniołów zwróciły się ku mnie. Na każdej z nich malowało się inne uczucie.</div><div class="MsoNormal">-Ale Rafaelu ! Pełna przemiana jeszcze nigdy się nie powiodła.- Podniosła głos Manuela. W mojej głowie pojawił się obraz zmutowanego człowieka. Pokręciłem delikatnie głową.</div><div class="MsoNormal">-Manuelo nie zapominaj ,że dziewczyna jest w połowie anielicą.-Odparłem.</div><div class="MsoNormal">-I tak nie mamy pewności- Odezwał się po raz pierwszy Uram.</div><div class="MsoNormal">-Więc jaka jest decyzja ?-Zapytałem i powiodłem wzrokiem po zebranych.</div><div class="MsoNormal">-Potrzebujemy czasu…- Powiedział Illium. Wszyscy powstali. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> *** <a href="http://itsmusic.wrzuta.pl/audio/abA4kNmQLMy/billy_talent_-_nothing_to_lose">>Piosenka<</a></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Siedziałam w długim białym korytarzu zalana łzami. Panująca tu biel przytłaczała mnie. Nagle wszedł dziadek. Pobiegłam do niego i go przytuliłam :</div><div class="MsoNormal">-Co się stało ? -Zapytał głaszcząc ręką moje włosy.</div><div class="MsoNormal">-Jak weszłam do domu to ona leżała nieprzytomna.-Szlochałam mówiąc.- W plamie krwi. I było pełno szkła…- Więcej nie zdołałam powiedzieć ,ponieważ ze Sali wyszedł lekarz. Spojrzeliśmy na niego z nadzieją w oczach.</div><div class="MsoNormal">-Jej stan jest stabilny. Chce się z wami widzieć. Macie dwie minuty…- Powiedział o odszedł a my weszliśmy szybko do Sali w której znajdowała się staruszka. Podbiegłam przytulając ją. Dziadek po chwili uczynił to samo.</div><div class="MsoNormal">-Co się stało ?- Usłyszałam po raz czwarty tego dnia. Jednak pytanie nie było skierowane do mnie.</div><div class="MsoNormal">-Ja się chyba potknęłam.-Szepnęła słabym głosem.- Miałam w rękach akurat szklankę i musiała się rozbić. Pewnie upadłam na szkło.</div><div class="MsoNormal">-Och ty to zawsze coś wykręcisz -Mruknął do niej dziadek z delikatnym uśmiechem na twarzy. On jej uwierzył tak po prostu ale ja wiedziałam ,że babcia nie jest z nami szczera. Kłamała nam prosto w oczy.</div><div class="MsoNormal"> Dziadek postanowił zostać w szpitalu. Ja nie mogłam. Jutro przecież idę do szkoły. Wyszłam na parking i wsiadłam domowego auta. Oparłam się głowa o kierownicę. Głośno westchnęłam i ruszyłam. Czułam się dziwnie obserwowana. Docisnęłam pedał gazu gdy nagle przed moimi oczyma pojawiła się postać pogrążona w mroku. Stała tyłem do mnie. Największe zaskoczenie wywarł na mnie fakt iż mężczyzna miał…skrzydła. Ogromne czarne rozpostarte skrzydła. Nagle istota się odwróciła w moją stronę. Jego twarz była ukryta w mroku. Stał przede mną wysoki i jakby wykuty z marmuru anioł. Ona miała rację ! Zahipnotyzowana patrzyłam na zbliżającą się do mnie postać. Nagle zdałam sobie sprawę z tego ,że chce mnie zabić. Nacisnęłam pedał gazu z całej siły. Usłyszałam głośny huk. Potrąciłam anioła…Z moich oczu popłynęły łzy. Kierowałam się w stronę domu. Musiałam powiadomić dziadków…To był anioł…anioł.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Wściekły ,że dałem jej uciec podniosłem się z jezdni. Wzniosłem się w powietrze. Leciałem za samochodem Emylly. Czułem ból w lewym skrzydle. Mimo to leciałem jak najszybciej umiałem. Byłem pierwszy…Teraz ją zaskoczę…</div><div class="MsoNormal">-Nie uciekniesz mi !- Krzyczałem lecąc.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> ***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> Wbiegłam do domu. Znalazłam jakąś kartkę i długopis. Napisałam tylko :</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"> <i>Tym razem go spotkałam. Miałaś rację…On chce</i></div><div class="MsoNormal"><i> Mnie zabić…Nie szukajcie mnie…Uciekajcie stąd ! </i></div><div class="MsoNormal"><i> Emylly…</i></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">Nie chciałam narażać na nic mojej jedynej żyjącej rodziny. Wybiegłam z domu. Biegłam ile sił w nogach. Wskoczyłam do samochodu i odpaliłam go płacząc. Nagle dach się aż wgiął. Musiał na niego skoczyć. Przerażona krzyknęłam. W pewnej chwili pojawiła się jego twarz w szybie obok mnie. Była idealna…na ustach błądził mu kpiący uśmieszek. Gwałtownie skręciłam w lewo uderzając samochodem o drzewo. Poczułam zapach krwi. Wiedziałam ,że na pewno jeszcze żyje. Wyczołgałam się z samochodu i zaczęłam biec. Wbiegłam do lasu. Słyszałam nad sobą szum skrzydeł. Pomimo mojego przerażenia wiedziałam ,że nie mogę krzyczeć. Płuca mnie paliły a nogi odmawiały posłuszeństwa. Upadłam a on to wykorzystał w ciągu sekundy znalazł się przymnie. Nachylił się i spojrzał mi w oczy. Jego były czarne jak noc. Był stworzoną maszyną do zabijania. Rozpostarł skrzydła. Były czarne. Przy ich końcach zauważyłam złoty wzór. Były tak piękne…on był piękny… Wyciągał powoli ręce w kierunku mojej twarzy…Zamknęłam oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Znałam już sens swojego życia…Z piersi wydarł mi się przeraźliwy krzyk…</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">___</div><div class="MsoNormal"><b><i>Mam ogromną nadzieję ,że się podoba :) Pisałam go dość długo :)</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i>Komentujcie !</i></b></div><div class="MsoNormal"><b><i> </i></b><i><b>Liczę na szczere opinie ;)</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Do napisania :* </b></i></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-60118539404214787152011-04-14T13:07:00.000-07:002011-04-14T13:07:21.545-07:001. Ty i ja ?<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="1026"/> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <o:shapelayout v:ext="edit"> <o:idmap v:ext="edit" data="1"/> </o:shapelayout></xml><![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><span> </span>Jak myślicie ? Jak wyszły wczorajsze urodziny ? Były… niezwykłe. Tak powiem. Chcecie posłuchać jak to było ? No to zaczynam :</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Gdy weszłam do domu spotkało mnie wielkie zaskoczenie – ktoś na mnie wręcz skoczył. Babcia tuliła mnie do siebie z całej siły i śpiewała. Dziadek wszedł na korytarz z tortem. Był ogromny. Za duży jak na trzy osoby. Zdmuchnęłam świeczki ciągle w tym samym miejscu. Gdybym nie przeszła do salonu spędziłabym urodziny na korytarzu. Daję słowo. Babcia ukroiła trzy spore kawałki ciasta i postawiła je przed nami. Dziadek nagle zerwał się od stołu. Po chwili wbiegł z powrotem do salonu ze sporym pakunkiem w rękach głośno krzycząc :</div><div class="MsoNormal">-Niespodzianka ! - Babcia spojrzała na mnie kontem oka i szepnęła. </div><div class="MsoNormal">-Udawaj ,że nie wiedziałaś. Zaskoczenie ! </div><div class="MsoNormal">-Zupełnie się nie spodziewałam ! - Krzyknęłam podchodząc do dziadka i go tuląc. Podał mi prezent bez jakiegokolwiek słowa. Spojrzałam na niego. Co to mogło być ?</div><div class="MsoNormal">-No otwieraj ! - Pośpieszała mnie babcia. Rozerwałam papier i otworzyłam pudełko. Byście widzieli moją zaskoczoną minę gdy w środku było jeszcze jedno takie same pudełko tylko ,że mniejsze. Uśmiechnęłam się do staruszki. To był na pewno jej pomysł. Na samym końcu miałam w rękach małe pudełeczko. Otworzyłam je :</div><div class="MsoNormal">-Po co mi jakieś kluczyki ? - Zapytałam głupio. Dziadek odsłonił firankę z oka. Przed domem stał piękny ,lśniący czarny samochód. Mój uśmiech nagle stał się gigantyczny. Wskazałam palcem na siebie a dziadek kiwnął tylko głową twierdząco. Otworzyłam usta ze zdziwienia. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Tak to mniej więcej wyglądało. Dziwiłam się jeszcze jakiś czas aż w końcu uwierzyłam ,że auto należy do mnie i pobiegłam się nim przejechać. Teraz wracałam ze szkoły. W końcu ktoś zaczął mnie zauważać. To takie przykre… Ludzie z mojej szkoły są tacy…płytcy ? Powierzchowni ? Dziecinni ? Mi pasują wszystkie określenia. Wybierzcie sobie któreś. Gdy dzisiaj rano zaparkowałam przed szkołą i wyszłam z samochodu zauważyłam spojrzenia innych. Dziwiło mnie to bardzo bo nie należę do popularnych osób. A nawet można powiedzieć ,że znajdowałam się niżej niż kujony. Po angielskim ktoś mnie zaczepił. Odwróciłam się. Gdy zobaczyłam ,że stoi przede mną Jessi…mruknęłam tylko :</div><div class="MsoNormal">-Yyyyy…- Uśmiechnął się do mnie i odparł.</div><div class="MsoNormal">-Wszystkiego najlepszego Emylli ! - Zupełnie zaskoczona zapytałam.</div><div class="MsoNormal">-Skąd wiesz jak mam na imię ?! - O datę urodzenia nie pytałam ale skąd on wie jak mam na imię ?! </div><div class="MsoNormal">-A kto teraz tego nie wie ? - Zapytał. No i wszystko jest już jasne.</div><div class="MsoNormal">- Aaaa. No to spadam - Mruknęłam i poprawiłam torbę na ramieniu. Gdy chciałam już odejść Jess złapał mnie za rękę i zapytał.</div><div class="MsoNormal">-Ty i ja ? Dzisiaj ? - Czy nasz główny zawodnik w Baseball zaproponował mi właśnie randkę ? </div><div class="MsoNormal">-Ja ? - Zaczęłam się wokół siebie rozglądać. </div><div class="MsoNormal">-Tak ty…- Może i głupio zrobiłam ale po prostu się odwróciłam i poszłam do Sali. Zostawiłam go tak na środku korytarza. No co ? Tak wiem… zrobiłam głupio. To ,że jest przystojny o niczym nie świadczy. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wchodząc do domu zawołałam do siebie babcie.</div><div class="MsoNormal">-Co to za model samochodu ? - Zapytałam xdenrwowana.</div><div class="MsoNormal">-A po co ci to wiedzieć… Ważne ,że ci się podoba. - Mówiła szybko. Chciała zmienić temat. Co ona wykombinowała ?</div><div class="MsoNormal">-No to może tak… Ile on kosztował ? - Staruszka opuściła głowę. Czasami mam wrażenie ,że pomimo tego ,iż jest starsza zachowuje się gorzej ode mnie. </div><div class="MsoNormal">-Ponad 50 tysięcy - Szepnęła.</div><div class="MsoNormal">-Ile ponad ? - Zapytałam nieźle wkurzona.</div><div class="MsoNormal">-Co ty tak musisz wszystko wiedzieć ? </div><div class="MsoNormal">-Przez twój prezent…</div><div class="MsoNormal">-Nasz. Masz go ode mnie i od dziadka - Przerwała mi.</div><div class="MsoNormal">-Przez wasz prezent ludzie zaczęli się mną interesować ! I skąd wytrzasnęliście tyle pieniędzy ?! - Ryknęłam na nią. </div><div class="MsoNormal">-Z funduszu na studia. Zbieraliśmy z twoim dziadkiem pieniądze od tego czasu gdy z nami zamieszkałaś. No to na studia już pewnie nie pójdziesz… - Wyszczerzyła się do mnie. Co za rodzina ! Wkurzona poszłam na górę do siebie. </div><div class="MsoNormal">-Za pół godziny obiad skarbie ! - Krzyknęła jeszcze za mną i zniknęła w kuchni. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Wychodziłem z gabinetu Rafaela ze zdjęciem dziewczyny w dłoni. No to wiem przynajmniej jak już wygląda mój cel. Uśmiechnąłem się do siebie. Gdy byłem już na zewnątrz podleciałem do krawędzi ziemi i skoczyłem w dół. Leciałem ponad chmurami. Wszystko przez moje skrzydła. Od dzieciństwa były czarne. Od zawsze miałem zostać tym kim jestem. Nigdy nie miałem możliwości wybrać… to było mi przeznaczone.</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Dziewczynę było bardzo łatwo wytropić. Roznosiła wokół siebie dość specyficzny zapach. W końcu była w połowie aniołem. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem ją na parkingu szkolnym za gęstych krzewów byłem zaskoczony. Pomimo tego ,że niemiała skrzydeł odziedziczyła po ojcu anielskie rysy. </div><div class="MsoNormal">-Emylli… - Szepnąłem obserwując każdy jej ruch. Ukrywałem się w tych zaroślach jak jakiś tchórz. Niestety z moją niewidzialnością ostatnio coś się dzieje. Nie chciałem wspominać o tym przy Rafaelu bo wtedy na pewno odesłał by mnie i na moje miejsce przyszedł by ktoś inny. Jeszcze raz spojrzałem na twarz dziewczyny :</div><div class="MsoNormal">-Jest taka młoda… - Ja wyglądałem tak jak wyglądam od kiedy pamiętam. Na wieki w ciele dwudziestolatka. - Szkoda ,że musze ją zabić… - Szepnąłem i wzbiłem się w powietrze. Wysoko ponad chmury. </div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal">__ </div><div class="MsoNormal"> </div><div class="MsoNormal"> <i><b>A oto pierwszy rozdział :) Ciekawa jestem czy wam się podoba :P</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Komentujcie !</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Rozdział przeznaczony dla Moniki :* Bo się o niego ubiegałaś :P</b></i></div><div class="MsoNormal"><i><b>Do napisania :) </b></i></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5102188167624690827.post-44412003343207456982011-03-28T13:49:00.000-07:002011-03-28T13:49:41.409-07:00Prolog...<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style> <![endif]--> <br />
<div class="MsoNormal"><span> </span>Ciepły jesienny wiatr bawił się moimi włosami na wietrze. Delikatnie uśmiechnęłam się sama do siebie. Chodziłam pomiędzy nagrobkami szukając chyba po raz setny tego właściwego przy którym spędzałam większość swojego wolnego czasu. Dotknęłam delikatnie ręką płyty grobowej wyczuwając małe pęknięcia. Tak… grób był już bardzo stary a moje wspomnienia nadal zamazane i niejasne. Spojrzałam na wyryty napis :</div><div class="MsoNormal">-Margareth Wilson -Przeczytałam. Był on fantastycznie wyryty w kamieniu. Litery były delikatne ale jednocześnie ostro zakończone. Tak właśnie wyobrażałam sobie moją mamę. Uśmiechnęłam się smutno…Zawsze wiedziałam bardzo mało z kolei na temat mojego ojca. Domyślacie się już ? Właśnie…zginęli. Podobno zaatakowani przez zwierzę. Z pewnością mama ,co do taty nie mam pojęcia. O nim słuch zaginął. Babcia zawsze mówiła ,że nigdy tak naprawdę nie odkryto przyczyny ich śmierci. Historyjka ze zwierzętami była tylko po to aby uspokoić mieszkańców miasta. Jak ona to mówiła : Przecież nikt nie chciał by nawet myśleć ,że nagle może ich coś rozszarpać na strzępy. Opowiadała mi zwariowaną historie o tym jak to się naprawdę zdarzyło. Biedulka ma już trochę lat więc zawsze odbierałam jej opowieści jako zwykłe bajki. Zawsze mi mówiła ,że mój tata był aniołem. Tak, takim normalnym który mieszka w niebie i ze skrzydłami. Moja mama z kolei tylko zwykłą śmiertelniczką. Pewnego dnia gdy była na spacerze po cmentarzu coś niedaleko niej spadło z wielkim hukiem. Podbiegła tam i zaszokowana stwierdziła ,że to anioł. Złamał skrzydło. Mama je wyleczyła…choć tata bardzo się opierał i twierdził ,że nie potrzebuje pomocy. W końcu się w sobie zakochali. Spłodzili jakoś niedługo po tym mnie. Wszyscy myśleli ,że będę piękną anielicą a tu bam ! Wyszła jakaś zwykła śmiertelniczka o czarnych włosach. Co następnie tak dokładnie się stało, nie wiedziała . Mówi ,że musiano jej wyczyścić pamięć. Uśmiechnęłam się do siebie. Ja miałabym być aniołem ? Tak naprawdę to gdzieś tam w świadomości dopuszczałam do siebie takie myśli za które zawsze byłam na siebie wściekła. To było po prostu niezwykłe…To było coś innego. A takie rzeczy przyciągały. Chciałam być wyjątkowa…Kto nie chce ? Moje rozmyślania przerwał głośny dźwięk. Nagle sobie zdałam sprawę ,że to mój telefon. Szybko go wyjęłam i odebrałam połączenie :</div><div class="MsoNormal">-Halo ? - Mruknęłam do słuchawki.</div><div class="MsoNormal">-Czy ty tam spotkałaś jakiegoś anioła kochanie ,że nie ma cię tak długo ? - Powiedziała babcia z troską w głosie ale także uśmiechem na ustach.</div><div class="MsoNormal">-Jeszcze nie. - Zawsze jej tak odpowiadałam.</div><div class="MsoNormal">-Pamiętasz ,że dziś są twoje urodziny prawda ?- Powiedziała podekscytowana.</div><div class="MsoNormal">-Tak pamiętam.</div><div class="MsoNormal">-No<span> </span>to wracaj szybko. Dziadek przyjechał z prezentem i tortem- Powiedziała i się rozłączyła. Tak właśnie. Dziś moja osiemnastka . Jestem już pełnoletnia w większości z krajów*<span> </span>Nie chciałam wielkiego przyjęcia…W tym momencie powinnam dodać : jak większość moich znajomych…ale nie oszukujmy się ja ich po prostu nie mam. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie. Chyba byłam typem samotniczki. Szłam właśnie tak rozmyślając do domu.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span> </span><span> </span>***</div><div class="MsoNormal"><span> </span>Lądując na dachu swojej siedziby „zdjął z siebie płaszcz niewidzialności”. Zły tylko wyłącznie i na siebie podążył do swojego gabinetu zupełnie nie zwracając uwagi na przechodzące obok anioły. Gdy usiadł za swoim biurkiem ułożył skrzydła przywołał do siebie Sarę**. Gdy ta natychmiastowo przyszła powiedział tylko :</div><div class="MsoNormal">-Wezwij do mnie anioła tropiciela. - Specjalnie nie określił jakiego dokładnie. Uznał ,że Sara nie jest na tyle głupia i nie wezwie byle jakiego tropiciela. Na pewno zdążyła zauważyć jaki Rafael jest wściekły. Niechciała mu się narażać. </div><div class="MsoNormal"><span> </span>Czekając cierpliwie w ciszy zastanawiał się gdzie popełnił błąd ,jak zwykły śmiertelnik mógł go oszukać… Go. Samego Archanioła. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Usłyszawszy pozwolenie na wejście w jednej chwili znalazł się przy nim. Nadal go zaskakiwali…:</div><div class="MsoNormal">-Witaj. Mam dla ciebie zadanie.-Chłopak uśmiechnął się do siebie. Od kiedy mianowano go na tropiciela czuł się ważniejszy…już nie był zwykłym aniołem.</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div style="border-color: -moz-use-text-color -moz-use-text-color windowtext; border-style: none none solid; border-width: medium medium 1.5pt; padding: 0cm 0cm 1pt;"> <div class="MsoNormal" style="border: medium none; padding: 0cm;"><br />
</div></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="font-size: 10pt;">*W niektórych krajach uzyskuje się pełnoletniość w wielu 21 lat. </span></div><div class="MsoNormal"><span style="font-size: 10pt;">** Sara jest „sekretarką” Rafaela</span>. <span> </span><span> </span></div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><br />
</div><div class="MsoNormal"><span><b><i>Pojawia się prolog . Mam nadzieje ,że zupełnie nie macie pojęcia o co chodzi. Taki był mój cel :P Już niedługo pierwszy rozdział. Mam nadzieje ,że obecny się podoba :) </i></b></span></div>Jemi :)http://www.blogger.com/profile/07754218362133970281noreply@blogger.com3