wtorek, 28 czerwca 2011

10. Panika…Musisz wywołać panikę…Każdy ma bać się swojego cienia…


            Delikatnie otworzyłam oczy. Zamrugałam kilkakrotnie aby przyzwyczaić się do panującego tu światła. Było mi zimno…nie wyczuwałam za sobą ,żadnego ciała. Ogarnął mnie smutek. Odwróciłam się i jeszcze bardziej posmutniałam.  Miejsce obok mnie było puste. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-Już nie śpiesz ?- Zapytał tropiciel wchodząc do pokoju. Miał na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder. Rozpostarł skrzydła i pomachał nimi dwa razy z całej siły. Małe kropelki wody opadły na podłogę a w pomieszczeniu przez chwilę mocno zawiało.
-Myślałam ,że polujesz…- Mruknęłam cicho. Na widok anioła zupełnie mi zaschło w gardle.
-Rada Dziesięciu ma teraz ważniejsze zadania…ktoś bardzo chce zostać Archaniołem.
-Co? Jak ?- Zapytałam szybko.
-Żeby zostać Archaniołem trzeba osiągnąć pewien wiek. No i jakiś inny Archanioł musiałby zrezygnować.
-Kto by zrezygnował ?- Powiedziałam. Christoper podszedł do mnie powoli i usiadł niedaleko.
-Nikt. I w tym kłopot. Jeżeli nie uda im się znaleźć tej osoby na czas prawdopodobnie rozpęta się wojna…zginie bardzo dużo stworzeń…nie tylko aniołów.
-Wojna może przenieść się na ziemie ?!- Wzruszył tylko ramionami. Już  prawie się przyzwyczaiłam do tego ,że nie obchodzi go los innych a co dopiero ludzi. Mi jednak na ziemi pozostały bliskie osoby które nadal kocham. Pomimo tego ,że wyczyszczono moim dziadkom pamięć ja o nich nie zapomniałam. –To proste trzeba znaleźć osobę w odpowiednim wieku i z ogromną ilością mocy.- Powiedziałam wyrwana z rozmyślań.
-Wcale nie takie proste. Rada Dziecięciu podejrzewa ,że tej akcji przewodniczy jedna osoba która tylko ciągnie za sznurki…to może być praktycznie każdy.
            Zacisnęłam mocniej ręce.
-Boisz się ?- Zapytał roześmiany Chris.
-Nie…- Mruknęłam cicho i trochę rozluźniłam uścisk. Kochałam z nim latać jednak czasami panicznie się bałam ,że upadnę. Oczywiście przez moją nieuwagę…Chris by mnie nie puścił…chyba.
-Jesteś pewna ?- Zapytał z łobuzerskim uśmiechem. W takich momentach zapominam ,że jest aniołem. Wygląda tak ludzko.
-Tak.- Powiedziałam pewnie. Zaskoczył mnie mój głos był stanowczy i silny. Nagle przestał machać skrzydłami i zaczęliśmy opadać. Okrył mnie nimi jak płachtą i przyciągnął mocniej do siebie. Po chwili jego usta zachłannie szukały moich. Czułam ogromny powiew wiatru jednak kto by się przejmował tym ,że spada z ogromną prędkością w ramionach TAKIEGO stworzenia. Gdy byliśmy jakieś trzy metry od ziemi Christopher nagle rozprostował skrzydła. Czułam ogromny opór powietrza. Jednym szybkim machnięciem skrzydeł wznieśliśmy się wyżej.
-Wariat.- Powiedziałam i objęłam go mocniej. Zaśmiał się krótko i przyspieszył. Miałam wrażenie ,że wszystkie moje wnętrzności podeszły mi do gardła.

                                                                ***
Pisane w trzeciej osobie :

            Cisza… Słychać było tylko kroki. Żaden anioł się tu nie zapuszczał… Nigdy.
Kap…
Kap…
Kap…
O uszy odbijał się uporczywy dźwięk. Nagle z cienia zaczął wyłaniać się jakiś kształt. W słabym świetle księżyca zalśnił złoty wzór na jego skrzydłach. Podszedł do ceglanej ściany i skupił się na tym co jest za nią. Już bardzo dawno tu nie był…nie miał zupełnej pewności czy to tu. Jego serce przebiło ogromne cierpienie…
- Kiedy osiądzie już gniew
Jak szron na zieleni
Kiedy rozrośnie się krzew
Bezkresnej nadziei
Rozpocznie się gra
O nowy etap, o szlak nowej drogi
Nie zazna widoku dnia
Ten komu teraz podwiną się nogi - Szeptał cicho dobrze znany mu wierszyk. To było tu… Jednak jeszcze nie pora. Najpierw musiał wywołać małą panikę. Uśmiechnął się złowieszczo i wzniósł się do góry.
            Wszedł do okrytego ciemnością pokoju. Podszedł do niewielkiego okna i zapytał :
-Co teraz ?
Panika…Musisz wywołać panikę…Każdy ma bać się swojego cienia…
-Jak ?
Najłatwiej jest zacząć od Rady Dziesięciu…Przecież jesteś jednym z najlepszych tropicieli Rafaela.
-To nie jest jednak takie proste , nie zapominaj ,że on jest Archaniołem.
A ty nie zapominaj ,że świetnie manipulujesz ludźmi i nie tylko…
-Postaram się.- Dodał jeszcze i delikatnie się ukłonił wychodząc. Jej głos zawsze dobiegał jakby z oddali.
            Mocno zapukał w drzwi. Po usłyszeniu cichego proszę wszedł.
-Gabriel…Nie spodziewałem się ciebie. Co cię do mnie sprowadza ?- Zapytał podnosząc głowę z nad papierów. Wskazał mu fotel naprzeciwko jego biurka.
-Ostatnia sytuacja w Azylu. Chciałbym się do czegoś przydać.- Powiedział obmyślając w głowie cichutki plan jak go zniszczyć.
-Staramy się angażować w to jak najmniej aniołów…aby zapobiec panice.
-Rozumiem…Jednak gdybym miał się do czegoś przydać…Możesz na mnie liczyć. Wiem jak wygląda twoja sytuacja…- Powiedział powoli wstając. Był pewny ,że jego słowa dadzą do myślenia Archaniołowi.
-Moja sytuacja ?- Bam ! Uległ jego manipulacji tak prosto jak ulega mysz zapachowi sera i łapie się w pułapkę. Właśnie jako pierwszy z wielu wszedł do klatki a jej drzwiczki zamknęły się z głuchym trzaskiem.
-To ty nie wiesz ?- Spojrzał na niego ciekawie.- Michaela powiększyła znacznie swoje wojsko…A poza tym przecież wasze stosunki ostatnio nie były za dobre…- Rafael się zadumał nad słowami młodszego tropiciela.
-Racja…Zostaniesz moim szpiegiem. Poobserwuj trochę jej tereny.- Powiedział wolno.
-Oczywiście. Wyruszę jeszcze dziś w nocy.- Wychodząc z Wierzy Archanioła zastanawiał się nad tym jak obrócić wszystkich przeciwko sobie…

Wystarczą ci tylko dwa dni…    


____
Wybaczcie ,że jest taki krótki...to tylko dwie strony w wordzie...
Coraz trudniej mi pisać na tym blogu.
Coraz trudniej jest mi wymyślać dalszy ciąg...
Niby mam już wszystko w głowie...ale boje się ,że zawiodę siebie a co gorszę was. 
Oczywiście będę kontynuować to opowiadanie :D Uwielbiam Anioły :)
Jednak chcę wam powiedzieć ,że to co wymyśliłam jest trudne do napisania a ja powoli mam coraz mniej chęci.
Rozdziały będą pojawiały się rzadziej... No chyba ,że dostane olśnienia jak kiedyś na Wakacjach Życia :) było chyba tylko jakieś 7 rozdziałów a w ciągu dziesięciu dni dobiłam 11 + epilog :) Rozpisałam się... :)
Prawie bym zapomniała !
Chcę wam polecić bloga mojej znajomej ,Oli :   Motyle w chmurach 
Dziewczyna fajnie pisze :)
Kończę pa :*

piątek, 24 czerwca 2011

9. Popełniła najgorszą rzecz jaką może zrobić anioł. Zakochała się w człowieku…

Siedziała w bezruchu. W ręku trzymała kubek gorącej herbaty wpatrując się uporczywie w jeden punkt za oknem. Piękna anielica siedziała na betonowej płycie ze spuszczoną głową. Jej rude włosy opadały kaskadami na porcelanowe policzki. Była zupełnie naga , swoje kobiecości zakrywała rękoma. Emylly widywała ją codziennie…na początku myślała ,że to tylko kilkudniowa kara jednak Christopher wyprowadził ją z tego błędu :
-Kim ona jest ?- Zapytała podchodząc do okna i delikatnie dotykając szyby.
- Tak naprawdę to nikt tego nie pamięta. Kiedyś pod płytą na której siedzi znajdowała się tabliczka z biegiem czasu jednak zniknęła.- Mówił podchodząc do niej. Przytulił się do jej pleców.
-To jej kara prawda ?- Pokiwał głową twierdząco.- Jak długo tu siedzi ?
-Rafael mówi ,że ponad pięć tysięcy lat.- Na jej drobnej twarzy pojawił się szok.
-Jak ?- Pisnęła.
-Nie zapominaj ,że jesteśmy aniołami. Niestety tak dokładnie to nie wiem. Nie jestem aż tak stary.- Na jego twarzy pojawił się uśmiech który tak kochała. A był tym piękniejszy ,że pojawiał się bardzo rzadko i na kilka sekund.- Rafael opowiadał mi ,że miała zostać zabita.
-Czemu ?- Zapytała szybko.
-Popełniła najgorszą rzecz jaką może zrobić anioł. Zakochała się w człowieku…- Wyraz jej twarzy był nie do opisania. Chris delikatnie się zaśmiał i pocałował dziewczynę mocno i namiętnie w usta.- Więc wracając do rzeczywistości. Zdradziła swojemu partnerowi bardzo dużo tajemnic. Miała umrzeć w męczarniach. Dzień przed tym wydarzeniem wpadła na pewien pomysł. Postanowiła ,że zabije swojego kochanka jeżeli pozwolą jej żyć. Rada Dziesięciu się zgodziła. Anielica była dla nich zbyt cenna.
-Zabiła go ?!
-Tak. Oczywiście otrzymała inną karę. Sześć tysięcy lat w  bezruchu. Okropne. Gdy już odbędzie swoją karę będzie musiała od nowa uczyć się latać i chodzić , ponieważ jej mięśnie zesztywniały.
-Niesamowite…Niesamowicie okropne. Podejrzewam ,że to i tak jedna z najlżejszych kar.- Poruszył głową twierdząco.
Emylly okryła się mocniej kocem. Uśmiechnęła się na wspomnienie o wspólnym locie z Chrisem. Musiał zyskać czas…choć trochę. Wymyślił ,że jeżeli Em zachoruje to przemiana na pewno się opóźni. Tylko jak to zrobić ? Nie musieli długo myśleć…Dziewczyna najpierw wzięła kąpiel a potem na mokre ciało ubrała bieliznę  (choć Chris upierał się aby nic na siebie nie zakładał) i wzleciała w jego ramionach  wysoko ponad chmury. Latali tak przez kilka godzin, aż w końcu tropiciel uznał ,że wystarczy. Następnego dnia miała wysoką gorączkę i kaszlała tak jakby chciała wypluć płuca. Udało im się. Przemiana została opóźniona o dwa tygodnie. Choroba dawała 89% pewności ,iż zmutuje. Odchyliła głowę i zamknęła oczy. Chris obiecał jej ,że ją stąd wyciągnie i będą razem. Pierwsza myślą  była ucieczka. Szybko jednak ja odrzucili, Christopher przecież był najlepszym tropicielem Rafaela…znaleźli by go w ciągu dziesięciu minut.
-Czemu to wszystko jest takie trudne ?!- Wychrypiała jak najgłośniej. Po chwili jednak tego pożałowała. Gardło zaczęło ją piecze zdwojoną siłą. Złapała się za nie i delikatnie pisnęła z bólu.
Chris ?
Zapytała w myślach. Nie lubiła się z nim kontaktować poprzez myśli…Dziwnie się czuła gdy odpowiadał w jej głowie. Poza tym zawsze bała się ,że przeszkodzi mu w tropieniu.
Emylly ? Emylly ? Coś się stało ?
Zapytał szybko z troską i strachem.
Czy w jakiś sposób mógłbyś przywołać do mnie Gabriela ?
Wypowiadała te słowa powoli. Bała się ,że anioł nagle wybuchnie ale on tylko odpowiedział chłodno.
Po co ?
Wiedziała ,że mu nie może powiedzieć o darze Gabriela. Gdyby tylko wiedział, Rafael by się dowiedział i nici z ich planu…
Nie chcę siedzieć tu sama…
Jego głos zamienił się w lodowe ostrza…gdyby mogły przebiłyby jej serce.
Niedługo wracam.
Westchnęła.
Proszę…
Czuła jak jego złość powoli sięga zenitu…czuła to. Na szczęście tylko przez jego myśli, szczerze współczuła jego ofierze.
Dobrze.
Ciepło i zapach nocy zniknęły. Dobrze wiedziała jakie to dla niego trudne. Za każdym razem gdy słyszał jego imię z jej ust wpadał w wściekłość. Nienawidził momentów gdy była pod jego opieką. Nie łatwo było zdobyć zaufanie anioła…

                                                         ***

            Wściekłość…Zazdrość i cholerny strach. Jeszcze nigdy mu tak na nikim nie zależało. Wyleciał z ukrycia złapał anielicę za włosy , ta krzyknęła gardłowo.
-Czemu wy to robicie ?!- Wykrzyczał jej w twarz.
-Nie wiem o co ci chodzi…- Szeptała płacząc.
-Wy ! Kobiety…- Pociągnął ją mocniej wyrywając przy tym sporo włosów. Anielica ryknęła z bólu.
-Czemu wy to robicie ! Cholerni faceci !- Uderza go w twarz z całej siły. Jego głowa nawet się nie poruszyła.
-Nie trzeba było tego robić…- Złapał jej twarz w ręce i jednym sprawnym rucham złamał kark. Ciało dziewczyny opadło na kupkę suchych liści.
Rafaelu.
Po chwili usłyszał jego silny głos.
Skończyłeś ?
Tak. Czy mam zrobić coś jeszcze ?
Nie dziś. Wracaj do domu i ochłoń. Nie możesz tropić wściekły.
Musiał dać jakoś upust swojej złości. Podleciał do drzewa i uderzył je z całej siły. Po chwili opadło z głośnym trzaskiem na mokrą ziemie. Wzniósł twarz ku niebu rozpościerając przy tym skrzydła. Wydał z siebie głośny gardłowy krzyk.
-Uspokój się…- Szeptał sam do siebie.
Mój ojciec zamienił się w potwora…
Dwa dni temu wypowiedział te słowa w czasie rozmowy z Emylly.
-Nigdy nie chciałem być taki jak on…

                                                              ***

            Drzwi delikatnie się uchyliły i pojawiła się w nich głowa anioła.
-Witaj Emylly.- Powiedział radośnie Gabriel podchodząc do dziewczyny. Podniosła delikatnie głowę i spojrzała mu w bursztynowe oczy. Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi.
-Jest aż tak źle ?- Poruszyła twierdząco głową. Wziął ją za rękę i skupił się na jej bólu. Po chwili jego ciało przeszył mały wstrząs. To była jego słodka tajemnica… Pochłaniał ból i cierpienie , zamieniał je w energie. Dzięki temu stawał się coraz silniejszy…-Lepiej ?- Zapytał z troską w głosie dotykając policzka śmiertelniczki.
-Tak dziękuję.- Szepnęła głośno.
Em ?
Szybkim ruchem strzepnęła dłoń młodszego tropiciela. Spojrzał na nią nieco dziwnie.
-Przepraszam…Chris nie lubi gdy mnie dotykasz.
-Nic nie szkodzi.

                                                    ***

            Ktoś cicho stąpał po czarnych kafelkach. Odgłos roznosił się po całej Sali. Gdy drzwi się otworzyły nagle rozmowy ucichły.
-Jak zwykle spóźniony…-Mruknęła Michaela. Westchnął i odparł.
-A ty jak zwykle narzekasz.- Prychnęła i uniosła wyżej głowę. Michaela nigdy się nie zmieni i wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Jedyne co można w takiej sytuacji zrobić to nauczyć się ją ignorować…jednak wielu zachwyciło jej piękno nim spojrzeli w dusze. Trzeba przyznać ,że nie najlepiej na tym wyszli…Rafael jednak zawsze lubił się przekomarzać z anielicą. Była to jego prywatna rozrywka.
-Dlaczego dziś znowu tu się zebraliśmy ?- Zapytał szybko Sachel wykorzystując chwilę ciszy.
-Coś złego dzieje się w Azylu*- Powiedział siadając. Michaela zesztywniała.
-Czemu tak myślisz ?- Powiedziała w szoku. Azyl był miejscem w którym wychowywało się anioły czystej krwi. Anielskie dzieci były taką rzadkością ,że gdy jakieś się narodziło wszyscy byli gotowi bronić ich własną piersią. Michaela też nie była obojętna na ich cierpienie.
-Każdy z nas ma tam swoich ludzi… Jeden z moich tropicieli wyczuł tam ogromną ilość mocy najgorsze jest to ,że ona ciągle przybywa.- Pomimo tego ,że twarze zebranych archaniołów nie wyrażały nic każdy z nich był przerażony.
-Co robimy ?!- Wykrzyknęła Michaela.
-Uspokój się Michaelo…Spokój na razie jest najważniejszy.- Powiedział delikatnym głosem Ilium. –Trzeba znaleźć źródło mocy…
-Ale jak ?- Myślał głośno Sachel.
-Wiadomo skąd się bierze ta moc ?- Zapytał Uram.
-Niestety nie. Wiemy na pewno jedno…musimy temu jak najszybciej zapobiec… Ktoś chyba bardzo by chciał zostać Archaniołem bez względu na cenę jaką będą musieli zapłacić inni…

                                                   ***

            Drzwi zamknęły się z głuchym trzaskiem. Tropiciel wyczuł zapach którego tak nienawidził…
Cynamon i kwiaty bzu…
-Jeżeli tu jesteś to cię zabije…-Szepnął groźnie wchodząc do pokoju Em. Jednak zastałam tylko śmiertelniczkę o kruczo czarnych włosach owiniętą kocem. Podszedł do niej. Miała przymknięte powieki…na jej twarzy malował się ból. Spała. Podniósł ją bez większego problemu i przeniósł na łóżko znajdujące się w głębi pokoju. Położył się obok niej i przytulił mocno.
-Chris ?- Zapytała z nadzieją podnosząc głowę. Jej spojrzenie trafiło na szczękę mężczyzny.
-To ja…śpij spokojnie. Jestem przy tobie.- Pochylił się nad nią i delikatnie ją pocałował w usta.
-Nie zasnę już…
-Dlaczego ? Co ci się śniło ?- Zapytał szybko.
-Ja… nie wiem pamiętam tylko urywki. Gabriel szedł z jakąś kobietą wprost na mnie…Byłeś szybszy i odrzuciłeś go ode mnie jednak o niej zapomniałeś. Podeszła do mnie i zaczęła mi…miażdżyć…
-Co ? – Zapytał .
-Brzuch…Słyszałam jak malutkie kości pękają…Zabiła mojego…moją…moje dziecko.
-To tylko sen…Tylko sen.- Mówił głaszcząc ją po włosach.
-Nie chce go pamiętać…- Przyssał się do jej ust z niespodziewaną siłą. Ogarnęło ją nagle pożądanie jakiego nigdy nie odczuwała. Szybko ją podrzucił i nagle znalazł się nad nią. Ich pocałunki były coraz szybsze i coraz głębsze. Nagle zaczął obsypywać nimi jej szyje. Dziewczyna wygięła się w łuk z rozkoszy. Jej ciało przeszył przyjemny dreszcz gdy tropiciel zaczął schodzić coraz niżej i niżej. Pociągnęła jego głowę ku swojej…nie opierał się. Owinęła go nogami wokół pasa i spojrzała mu w oczy. Tańczył w nich szalony ogień podniecenia…
Ona nie chciała czekać…
On nie chciał czekać…
I nagle wszystko zniknęło byli tylko oni ich złączone ciała i głośne oddechy…  

_____
Wiem...długo nie pisałam :) 
Mam nadzieje ,że was zadowoliłam...Rozdział jest nieco tajemniczy jednak chwila namysłu a  wszystkiego można się domyślić :D
Dedykacja... a tak:) Dla Marioli ! 
Mam nadzieję ,że zaczniesz swoją przygodę z blogami lub opowiadaniami (i dasz mi je przeczytać) :D Natchnęła mnie twoja pustynia miłości :P

wtorek, 14 czerwca 2011

Pytanie...

Mam do was pytanie a jednocześnie prośbę :)
Muszę się wam przyznać szczerze ,że myślałam razem z moją przyjaciółką Moniką o tym blogu... Długo.
Tak właściwie o jego zakończeniu.
Wymyśliłyśmy wspólnymi siłami dwie wersje (choć są tak trudne do opisania ,że chyba ją zabiję :P). Oczywiście wersje z Happy Endem i dramatem.
Chciałabym poznać waszą opinie na ten temat. Jak chcecie aby została zakończona ta historia ? Proszę o odpowiedzi w komentarzach. Miło by było gdybyście jeszcze jakoś podsumowali swoje decyzje. Większość głosów wygrywa :)
Spokojnie to nie są ostatnie rozdziały na tym blogu ale chciałabym mieć już taki ogólny zarys tego opowiadania :):)
To Jest Dla Mnie Bardzo Ważne...
Dziękuję wam z góry :*:*