czwartek, 4 sierpnia 2011

13. "Rozpocznie się gra, O nowy etap, o szlak nowej drogi ,Nie zazna widoku dnia ,Ten komu teraz podwiną się nogi..."


            Siedziałem zgarbiony przy ścianie. Emylly zasnęła jakąś godzinę temu. Nie miałem bladego pojęcia co zrobić. Od kilku dni leżała uśmiechnięta na łóżku głaszcząc z czułością swój wypukły brzuch. Namawiałem ją aby usunęła ciąże ona zawsze odpowiadała tak samo.
-Chcesz zabić naszego maluszka ? Chcesz pozbawić życia swoje dziecko które noszę ?
W tych momentach po prostu opuszczałem głowę a ona z czułością głaskała mnie po włosach szeptają ,że będzie dobrze. Ja w milczeniu patrzyłem jak ten mały potwór zabija ją…jak wysysa z niej życie. Nic nie mogłem zrobić. Byłem po raz pierwszy zupełnie bezsilny…Po raz pierwszy życie stawiało mnie w takiej sytuacji. Mój ojciec (przed szałem krwi) zawsze powtarzał ,że najgorszą rzeczą na świecie jest się naprawdę zakochać.
Wtedy jesteś zupełnie bezsilny…Uczucie które w tobie drzemie nigdy nie da ci spokoju…Zawsze cię nęka przypominając o tej osobie którą kochasz…Jesteś zupełnie od niej uzależniony…Nie zakochuj się Christopherze…nigdy.
Wyszedłem z Sali po raz pierwszy od długiego czasu. Wydawać by się mogło ,że tkwiłem tam całą wieczność.
-I co ja mam teraz zrobić ?- Mruknąłem sam do siebie wychodząc z budynku.

                                                            ***

Pisane w trzeciej osobie :
            Zapadł zmierzch. Ciężkie ołowiane chmury zakryły ciemne niebo zwiastując burze. Wokół panowała cisza co jakiś czas zakłócana kroplami wody które kapały z rynny. Nagle z ciemności wynurzyła się postać anioła. Szedł wolnym, zdecydowanym krokiem ku ciemnemu zaułkowi. Podszedł do ceglanej ściany i wcisnął odpowiednią cegłę. W jej miejscu pojawiła się mała płytka na której wstukał kod. Ściana się rozsunęła. Pojawiły się przed nim ogromne  metalowe drzwi. Ponownie wstukał na klawiaturze kod zabezpieczający. Słychać było głośny trzask gdy między drzwiami pojawiła się mała szparka. Anioł pociągnął mocno za drzwi. Gdy uderzyły o mur ,w jego stronę buchnął ogromny smród. Skrzywił się. Był to zapach zgnilizny i rozkładu. Wszedł powoli do długiego pomieszczenia. Ze środka dochodziły krzyki i jęki.
- Kiedy osiądzie już gniew
Jak szron na zieleni
Kiedy rozrośnie się krzew
Bezkresnej nadziei
Rozpocznie się gra
O nowy etap, o szlak nowej drogi
Nie zazna widoku dnia
Ten komu teraz podwiną się nogi.- Mruczał pod nosem wchodząc głębiej.

                                                      ***

Pisane w pierwszej osobie :
            Usiadłem załamany przy fontannie.
-Ona albo on…-Załamany opuściłem głowę. W tej też pozycji zastała mnie Iliam*.
-Christopher ?- Zapytała podchodząc ku mnie. Podniosłem głowę i ujrzałem jej zdziwioną minę.- Co się stało ?
Zacząłem opowiadać jej całą historie…Ona mnie słuchała co jakiś czas potakując głową. Gdy skończyłem mruknęła.
-Chciałabym powiedzieć ,że cię doskonale rozumiem i wiem jak to jest ale nigdy nie zakochałam się w człowieku…Jednak rozumiem co to znaczy kochać. Musi być ci naprawdę trudno i teraz jeszcze ta wojna…
-Co ?! Jaka wojna ?!- Krzyknąłem patrząc na nią.
-Nie mów ,że nie słyszałeś…Rafael połączył siły z Uramem aby powstrzymać Michaelę i Sachela…Jeszcze nie wypowiedzieli sobie wojny ale niedługo to zrobią.- Nie mogłem w to uwierzyć.
-Muszę natychmiast porozmawiać z Ashwinem…Gdzie obecnie przebywa ?- Zapytałem szybko wstając.
-Jest w Wierzy.- Już miałem lecieć gdy nagle sobie przypomniałem o Emylly.- Spokojnie pójdę do niej.- Przytaknąłem i wzleciałem.
            Szliśmy powoli do salonu.
-Naprawdę nic nie słyszałeś ?-Zdziwił się Ash.
-Ciągle byłem z Emylly…
-Rozumiem. Nie powiem więcej niż Iliam…Niewiele wiemy… Jedyne czego jesteśmy pewni to tego ,ze to będzie krwawa bitwa i zginie w niej mnóstwo niewinnych ludzi.
-Zabiją Emylly…Gdzie w tym czasie będzie Iliam ?- Zapytałem.
-Znaleźliśmy już dla niej kryjówkę. Na ziemi. A może ukryłyby się razem ?- Zastanowiłem się nad jego słowami. Co jak co ale Iliam potrafiła by się nią odpowiednio zająć i może nakłoniłaby ją do usunięcia tego potwora.
-Dobrze. Kiedy wylatują ?
-Za dwa dni.- Przytaknąłem po czym Ashwin zaczął przedstawiać mi cały plan.

                                                         ***

            Jęknęłam z bólu.
-Co się dzieje mały ?- Zapytałam głaszcząc mój brzuch.- Już dobrze…- Szepnęłam.
-Właśnie dostałam wiadomość od Ashwina.- Powiedziała Iliam. Zrobiłam pytającą minę a ona kontynuowała.- Christopher pewnie nie mówił ci ,że w mieście aniołów dzieją się coraz gorszę rzeczy…- Opowiedziała mi powoli całą historie tłumacząc fakty których nie znałam.- Właśnie dlatego pojutrze stąd uciekniemy.- Nie mogłam w to uwierzyć.
-A co z Chrisem ? Będzie walczył ?- Przytaknęła. Zalałam się łzami. To nie mogła być prawda…Nie…Ja i on…my… Wybuchłam głośnym płaczem.
-Wszystko będzie dobrze…- Szeptała Iliam nad moim uchem głaszcząc mnie po włosach.  


____
*Iliam- To znajoma Chrisa. Pojawia się w 3 rozdziale :)
**Ashwin- To chłopak Iliam.

Przepraszam was... Ten rozdział jest okropny. Jakoś nic nie mogłam napisać...Minął już prawie miesiąc od ostatniego rozdziału , musiałam dodać. Nie chcę was zawieść... Piszę mi się tu coraz trudniej  ale nie zostawię tego opowiadania w tym stanie. Skończę go. Jeszcze raz przepraszam...    

3 komentarze:

  1. nie jest taki okropny ;p nie przesadzaj ;p jest spoko ;d tylko krótki ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się podoba... :P
    Jedyne do czego mogę się przyczepić to jego długość, ale tak jest super.
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest dobrze :)
    Czkam na nn.
    Julia.

    OdpowiedzUsuń